poniedziałek, 18 maja 2015

Rzeź w Dachau, czyli krwawa zemsta Jankesów

  Okoliczności wyzwolenia nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Dachau przez amerykańskich żołnierzy, w kwietniu 1945 roku, stanowią dziś jeden z najbardziej kontrowersyjnych epizodów ostatnich dni II wojny światowej. Przerażający widok, jaki zastali Amerykanie w obozie, wyzwolił w nich pokłady tak wielkiego poczucia zemsty, że sami dopuścili się zbrodni wojennej. Mordując 560 SS-manów złamali "Konwencję Genewską", mówiącą o honorowym traktowaniu wziętych do niewoli jeńców, a władze Stanów Zjednoczonych starały się ukrywać ten fakt przez kilkadziesiąt lat.


   Raport na temat tamtych wydarzeń został odtajniony i opublikowany dopiero na początku lat 90. XX wieku. Zawarta w nim oficjalna wersja mówiła jednak o zabiciu nie więcej niż 50 Niemców, w tym 12 podczas próby ucieczki. Naoczni świadkowie egzekucji w Dachau twierdzili zupełnie coś innego. Czy amerykańscy żołnierze z 45. Dywizji Piechoty 7. Armii USA, dokonując "aktu sprawiedliwej zemsty" stali się bohaterami czy zbrodniarzami wojennymi - takimi jak ci, którzy w Dachau zginęli z ich rąk?


WZÓR WŚRÓD OBOZÓW

Napis "Arbeit macht frei" ("Praca czyni wolnym") na
bramie obozu w Dachau. Identyczne hasło znajduje się
w Oświęcimiu (Auschwitz).
   21 marca 1933 roku, z rozkazu Heinricha Himmlera, utworzono pierwszy obóz koncentracyjny na terenie III Rzeszy. Na jego lokalizację wybrano opuszczoną fabrykę amunicji w mieście Dachau, na północ od Monachium w Bawarii. KL Dachau (Konzentrationslager Dachau) miał izolować przeciwników politycznych Hitlera, którzy odważyli się skrytykować nazistowski reżim. Szybko stał się wzorem dla każdego kolejnego obozu powstałego na terytoriach okupowanych przez Rzeszę.

  Na początku do obozu trafiały głównie osoby będące członkami antyhitlerowskiej opozycji (komuniści i socjaliści), po pewnym czasie jednak zaczęto przywozić tam coraz większą liczbę Żydów, Romów, homoseksualistów oraz osoby duchowne. Na bramie obozu, podobnie jak w Auschwitz, umieszczony był napis "Arbeit macht frei". Więźniowie umierali głównie z powodu chorób i eksperymentów medycznych, a także z głodu, wycieńczenia i bestialskiego traktowania.


"POCIĄGI ŚMIERCI"

KL Dachau. Widok z lotu ptaka.
   W drugiej połowie kwietnia 1945 roku III Rzesza była już na kolanach. Opór niemiecki na froncie zachodnim praktycznie nie istniał. Miejscami broniły się tylko nieliczne oddziały Waffen-SS. Alianci skutecznie kroczyli przez płonącą Rzeszę, wyzwalając po drodze miasta i wsie. Niemcy nie przypuszczali, że wojska alianckie tak szybko dotrą nad Dunaj. Gdy 27 kwietnia 1945 roku 45. Dywizja Piechoty 7. Armii Stanów Zjednoczonych przekroczyła rzekę - od Dachau dzieliło ją zaledwie 40 kilometrów. Spanikowani naziści, w wielkim popłochu, robili wszystko, by zatuszować dowody swoich zbrodni. Zapadła decyzja o ewakuacji więźniów we wszystkich możliwych kierunkach. Plan ten został jednak przeprowadzony tylko częściowo, gdyż w upadającej Rzeszy nie było już miejsc, do których można było wysłać transportów z więźniami. Poza tym oficerowie SS w głowie mieli wyłącznie myśli o ratowaniu własnej skóry. Wkrótce na terenie obozu pozostała niewielka grupa oficerów i żołnierzy Waffen-SS. Resztę stanowili hospitalizowani żołnierze niemieccy, przysłani do Dachau w celu wyleczenia ran odniesionych na froncie wschodnim.

  Dwa dni później (29 kwietnia) pod główną bramą obozu pojawiły się pierwsze samochody z amerykańskimi żołnierzami. Zaprawieni w bojach Jankesi przez ostatnie tygodnie byli przygotowywani na to, co mogą zastać w nazistowskiej "fabryce śmierci". Widzieli filmy nakręcone podczas wyzwalania innych obozów, więc większość z nich wiedziała czego może się spodziewać w Dachau. Jednak to, co ukazało się ich oczom, całkowicie przerosło tych doświadczonych i piekielnie odważnych żołnierzy.

"Pociągi Śmierci" przeraziły amerykańskich żołnierzy.
  Na bocznicy kolejowej, w szczerym polu, zauważono ponad 30 wagonów towarowych. W powietrzu unosił się straszny odór, a nad ich głowami wściekle latały chmary much. Jeszcze wtedy żadnemu z nich nie przyszło do głowy, co znajduje się wewnątrz opuszczonych wagonów. Powoli, z wycelowanymi przed siebie karabinami, podeszli bliżej. Gdy zbliżyli się na odległość kilkunastu metrów, smród stał się nie do zniesienia. Część żołnierzy zmuszona została do wyciągnięcia chusteczek, by zakryć nosy i usta.

   Jeden z żołnierzy (prawdopodobnie był to John Lee) ostrożnie odsunął zasuwę i otworzył pierwszy wagon. W tym samym momencie odskoczył tak raptownie, że z ręki wypadł mu karabin. Blady padł na kolana i zwymiotował. Ci, którzy stali obok niego, zareagowali podobnie. Reszta żołnierzy stała jak zamurowana, nie mogąc wydobyć z siebie nawet jednego słowa. W ciszy i szoku zaczęli przyglądać się "zawartości" wagonu. W środku, ułożone jedne na drugich, znajdowało się kilkaset martwych ciał. Niektóre z nich miały na sobie pasiaste ubrania. Inne były rozerwane na kawałki lub częściowo spalone. Łącznie we wszystkich wagonach odkryto ponad 5000 więźniów. Większość z nich była martwa, a około 1300 znajdowała się w stanie bliskim agonii. Widok "Pociągów Śmierci" sprawił, że w Amerykanach nienawiść do Niemców urosła do tak wielkich rozmiarów, że przyćmiła tym samym inne ludzkie odczucia.

NIEDOKOŃCZONY MELDUNEK...

Szeregowy John Degro jako
pierwszy wszedł do obozu.
   Była godzina 11:00, gdy żołnierze podeszli pod główną bramę obozu. W tym samym czasie inne oddziały zaczęły zbliżać się do Dachau z kilku kierunków. Na widok wyzwolicieli kilku więźniów, z radosnym okrzykiem "Amerykanie!", zaczęło biec w ich stronę. Strażnicy z wieży wartowniczej oddali w ich kierunku strzały. Amerykanie, nie czekając na rozkaz, otworzyli ogień do wartowników. Po strzelaninie trwającej kilkadziesiąt sekund, Niemcy wyszli z wieży i z podniesionymi rękoma stanęli na dziedzińcu. Jankesi nie chcieli dłużej czekać, więc szeregowy John Degro jednym strzałem roztrzaskał kłódkę, po czym jako pierwszy wszedł na teren obozu. Reszta ruszyła za nim. Ostrożnie, z palcami na spustach swoich karabinów, w ciągłym milczeniu wyczekiwali oporu ze strony Niemców. Jakiegokolwiek. Nic takiego nie nastąpiło...

   Z budynku dla oficerów wyszło kilku Niemców. Jeden z nich, SS-Obersturmfuhrer Heinrich Skodzensky, który od poprzedniego dnia pełnił funkcję komendanta w Dachau (po ucieczce swojego poprzednika Martina Weissa), stanął przed Amerykanami, zasalutował, po czym zaczął wypowiadać wyuczoną formułkę:
"Jestem SS-Obersturmfuhrer Heinrich Skodzensky. Niniejszym przekazuje wam obóz. 30 tysięcy więźniów, z czego 2340 chorych…"

   Nie skończył swojego zdania, gdyż jeden z żołnierzy splunął mu w twarz, po czym łapiąc go za kołnierz munduru, wsadził Skodzensky'ego do Jeepa. Podporucznik William Walsh odpalił silnik i bez chwili namysłu wywiózł komendanta poza bramę obozu. Gdy zatrzymał samochód, kazał jeńcowi wyjść. W tej samej chwili wyciągnął broń i strzelił Niemcowi w głowę. Gdy wrócił do swoich towarzyszy, jego oczom ukazał się kolejny przerażający obraz. Ze wszystkich stron zaczęli wychodzić więźniowie. Na widok ludzkich szkieletów, ubranych w pasiaste stroje, wielu żołnierzy płakało. Najpierw szok i niedowierzanie pojawiły się w umysłach wyzwolicieli. Potem już tylko wściekłość...

Więźniowie wiwatujący na widok swoich oswobodzicieli.

POMOCNI WIĘŹNIOWIE

Zwłoki SS-manów pod wieżą strażniczą B.
  Amerykanie zaczęli zbierać wszystkich niemieckich strażników w jedno miejsce. Przeczesując kolejne budynki natknęli się na komorę gazową. Odkryli również sąsiednie pomieszczenie, wypełnione zwłokami aż po sufit. W tym momencie furia Jankesów osiągnęła swój punkt kulminacyjny. Kilku żołnierzy w jednym czasie otworzyło ogień do zebranej na dziedzińcu grupy strażników. Strzeli na oślep, bez opamiętania, dopóki nie wyczerpały im się magazynki z nabojami. Zabici i ranni SS-mani leżeli na ziemi w kałuży krwi.

   Na widok tej osobliwej egzekucji więźniowie zaczęli odzyskiwać siły. Kilkoro z nich podeszło do żołnierzy, prosząc o broń, by również oni mogli zapłacić nazistom za wszystkie wyrządzone krzywdy. Amerykanie nie protestowali i kilka naładowanych pistoletów trafiło w ręce więźniów. Ci, już teraz uzbrojeni, szybko skierowali się w stronę rannych strażników, kilku z nich dobijając ich na miejscu. Tych bardziej znienawidzonych zabrano w odosobnione miejsce i utopiono w dołach służących wcześniej jako więzienne toalety. Dwóch więźniów z Polski odnalazło strażnika o nazwisku Weiss. Najpierw przestrzelili mu obydwie nogi, po czym jeden z Polaków łopatą rozwalił mu głowę. Więźniowie, którzy nie dostali broni do ręki, zaczęli zabijać swoich oprawców wszystkim, co wpadło w ich ręce. W ruch poszły siekiery, motyki, szpadle, kamienie i stalowe pręty.

   Nie wiadomo dokładnie ilu nazistów poniosło śmierć z rąk więźniów. Szacuje się, że może być to liczba około 40. Pewne jest tylko to, że Amerykanie nawet nie próbowali przeszkodzić w wykonywaniu samosądów. Szeregowy Flint Whitlock wspominał tak o tym wydarzeniu:
"Zabijanie nieuzbrojonych jeńców wojennych nie wywoływało u większości z nas wyrzutów sumienia. Naszym zdaniem tego dnia esesmani nie zasługiwali na taką ochronę, jaka przysługuje żołnierzom schwytanym po uczciwej walce. Dla większości ludzi z mojej kompanii oni byli niczym więcej niż dzikimi i bestialskimi zwierzętami, których rolą w tej wojnie było głodzić, maltretować, torturować i mordować bezbronnych cywili."

Amerykańscy żołnierze podczas egzekucji SS-manów na obozowym dziedzińcu.


CHŁODNA GŁOWA PODPUŁKOWNIKA SPARKSA

Polscy więźniowie mszczący się na znienawidzonym
strażniku o nazwisku Weiss. Kilka minut później Niemiec
został zabity uderzeniem łopaty w głowę.
  Dziedziniec, który służył wcześniej jako skład na węgiel, wypełnił się ciałami martwych strażników. Jednak to w dalszym ciągu nie wystarczało żądnym zemsty Amerykanom. Skierowali się w stronę obozowego szpitala, gdzie na prostych łóżkach polowych leżało prawie 400 żołnierzy z oddziałów Waffen-SS. Nie wszyscy z nich byli Niemcami. Sporą grupę stanowili Węgrzy przybyli do Dachau na rekonwalescencję z frontu wschodniego. W tym dniu jednak dla żołnierzy 45. Dywizji Piechoty ich narodowość nie miała żadnego znaczenia. Dla nich każdy kto walczył za Hitlera był Niemcem.

   Ranni zostali wyciągnięci z łóżek i wywleczeni na zewnątrz. Na dachu pobliskiej szopy swój karabin maszynowy ustawił porucznik Jack Bushyhead - Indianin z plemienia Czirokezów (Cherokee) z Oklahomy. Dwóm swoim podwładnym rozkazał pilnować SS-manów. W tym momencie zareagował dowódca oddziału - ppłk. Felix L. Sparks. Kilkukrotnie wystrzelił w niebo (klnąc przy tym głośno), próbując tym samym przerwać dokonywanie aktu zemsty coraz bardziej żądnym krwi Amerykanom. Jako jeden z nielicznych tego dnia zachował trzeźwy umysł, wiedząc, że zabijanie jeńców jest niczym innym, jak zbrodnią wojenną i nie będzie mogła ona pozostać bezkarna. Tym bardziej, że o podobne czyny Alianci oskarżali nazistów. Nie minęło jednak nawet kilka minut, gdy przetrzymywani na dziedzińcu Niemcy zrobili kilka kroków w tył. Jeden z żołnierzy mylnie zinterpretował to zachowanie jako próba ucieczki. Serią z karabinu zabił 12 z nich...

Podpułkownik Felix L. Sparks podczas próby przywrócenia porządku wśród żołnierzy.
Kadr pochodzi z zaginionego filmu nakręconego podczas wyzwalania obozu.


KŁÓTNIA OFICERÓW

Negocjacje pomiędzy SS-manami, a więźniami.
Tyłem dr Victor Maurer. Po jego prawej stronie,
w hełmie z siatką, stoi generał Linden.
   O godzinie 12:25 do obozu przybył generał Henning Linden, którego zadaniem było zaprowadzić porządek na terenie wyzwalanego właśnie obozu. W rękach Amerykanów wciąż pozostawało 358 jeńców niemieckich. Za wszelką cenę chciano uniknąć wielkiego skandalu, jakim z całą pewnością byłoby kontynuowanie samosądu. Po trwających kilkanaście minut negocjacjach pomiędzy SS-manami, a więźniami (reprezentował ich dr Victor Maurer), udało mu się zaprowadzić względny spokój. Nie na długo...

Generał Henning Linden.
   Gdy więźniowie udali się do swoich baraków, a żołnierze sprawiali już wrażenie spokojnych, doszło do kłótni pomiędzy generałem Lindenem i ppłk. Sparksem. Nie wiadomo dokładnie czego dotyczyła ta ostra wymiana zdań. Być może podpułkownik bronił swoich żołnierzy lub próbował tłumaczyć ich zachowanie. Trudno to dziś ustalić. Jedna z plotek głosiła, że ppłk. Sparks domagał się od generała, by ten zezwolił na dokończenie tego "aktu sprawiedliwej zemsty". Czy tak było faktycznie? Pewne jest tylko, że oburzony generał Linden opuścił obóz 20 minut później. Być może domyślał się, że to jeszcze nie koniec wyrównywania rachunków za krzywdy wojenne i najzwyczajniej nie chciał mieć z tymi wydarzeniami nic wspólnego...

   Po wyjeździe generała, przez kolejne dwie godziny, panował względny spokój. O godzinie 14:45 burza zemsty rozpętała się na nowo i przybrała jeszcze tragiczniejszy obrót. Wydarzenia, które nastąpiły chwilę później, miały już nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Świat dowiedział się o nich dopiero w roku 1986 za sprawą książki "Czas mściciela" ("The Hour of the Avenger") autorstwa pułkownika Howarda Buechnera, który był naocznym światkiem rzezi w Dachau, gdzie przybył jako lekarz wraz ze swoją 42. Dywizją Piechoty.

"INSTYNKT PRZODKÓW" CZIROKEZA...

Płk. Howart Buechner.
   Według wersji Buechnera, krótko po odjeździe generała Lindena, również ppłk. Sparks oddalił się poza teren obozu. Wcześniej powierzył porucznikowi Bushyheadowi zadanie pilnowania niemieckich jeńców, którym nie pozwolono opuścić dziedzińca. Ponad 300 SS-manów wciąż prowokowała swoją obecnością zarówno więźniów, jak i żołnierzy. Nagle padł pojedynczy strzał. Prawdopodobnie jeden z więźniów wystrzelił w stronę jeńców. To dało sygnał do kolejnej kanonady. Kolejni więźniowie zaczęli wychodzić z baraków, trzymając w rękach amerykańskie pistolety. Strzelali na oślep do kulących się Niemców. Amerykanie natychmiast przyłączyli się do egzekucji, otwierając ogień ze swoich karabinów M1.

   Porucznik Jack Bushyhead postanowił dokończyć to, co przerwała mu interwencja Sparksa i wizyta generała Lindena. Wdrapał się na wcześniej upatrzoną szopę, na której znajdował się jego karabin maszynowy Browning. Załadował taśmę z nabojami i ostrą serią zaczął ścinać z nóg SS-manów. Zarówno żołnierze, jak i więźniowie wstrzymali ogień i w osłupieniu patrzyli jak pełen furii Indianin zakładał kolejne taśmy i kontynuował rzeź (łącznie miał wystrzelać 3 lub 4 taśmy z nabojami). Czirokez strzelał wściekle. Tak długo, dopóki nie zobaczył, że na dziedzińcu nie stoi już ani jeden SS-man. Wszyscy leżeli martwi. Zmasakrowane ciała, spiętrzone jeden na drugim, leżały bezładnie. Nikt się nie ruszał. Gdy po chwili ze stosu ciał zaczęły dobiegać pojedyncze jęki, najbliżej stojący więźniowie podeszli i strzałami w głowę dobili rannych jeńców.

"Mściciel" z plemienia Czirokezów - porucznik Jack Bushyhead.


   Gdy około godziny 16 do Dachau zaczęły przybywać kolejne amerykańskie oddziały, panowała przerażająca cisza. Więźniowie oddali pistolety swoim wyzwolicielom, a porucznik Bushyhead zszedł z szopy, trzymając w ręku rozgrzanego do czerwoności Browninga. Na pytanie Buechnera dlaczego Czirokez w takim amoku dokonał egzekucji na jeńcach, ten miał odpowiedzieć:
"Byłeś w krematorium? Widziałeś komorę gazową? Widziałeś ten pociąg? Widziałeś tych wszystkich zagłodzonych ludzi?"

Por. Bushyhead (po lewej) ze swoim oddziałem,
kilka dni przed przybyciem do Dachau.
   Jak zauważył autor "Czasu mściciela" - Indianin Bushyhead był miłym, spokojnym i niesamowicie odważnym żołnierzem, jednak to, co ujrzał w Dachau sprawiło, że odezwał się w nim duch wojownika kierowany "instynktem jego przodków". Instynkt ten nakazał mu dokonać aktu sprawiedliwej zemsty, by wyrównać rachunki za potworności, których był naocznym świadkiem.

   Amerykanie zemścili się na znienawidzonych nazistach i teraz w spokoju zaczęli opuszczać obóz, a rząd USA miał skutecznie zadbać, by opinia publiczna nigdy nie dowiedziała się o tym mało chwalebnym epizodzie. Łącznie tego dnia w obozie koncentracyjnym w Dachau zginęło 560 SS-manów. 122 zostało zabitych od razu po wejściu Amerykanów do obozu, 40 zginęło z rąk więźniów, 12 zastrzelono podczas rzekomej próby ucieczki. Sam Bushyhead osobiście rozstrzelał 346 jeńców. Różne źródła podają sprzeczne informacje na temat tych, którzy przeżyli masakrę. Najprawdopodobniej 10 Niemcom udało się uciec.

PATTON WZRUSZYŁ RAMIONAMI...

Generał George Patton nie widział nic złego
w "akcie sprawiedliwej zemsty".
   Relacje o wydarzeniach z Dachau wkrótce zaczęły docierać do prasy. Wskutek tych przecieków, dwa miesiące później, prokuratura amerykańskiej 7. Armii przeprowadziła drobiazgowe śledztwo, a raport zalecał oskarżenie dowódców oddziałów o złamanie "Konwencji Genewskiej" i dokonanie zbrodni wojennej na niemieckich jeńcach. Osobny akt oskarżenia dotyczył porucznika Jacka Bushyheada, któremu nadano przydomek "Mściciel". Raporty z wynikami śledztwa trafiły natychmiast do generała Georga Pattona. Ten miał jednak jasno określone poglądy na temat omawianych wydarzeń. Po przeczytaniu sprawozdania (według relacji świadków) miał tylko wzruszyć ramionami, po czym machnął ręką i osobiście spalił dokumenty. Nakazał ponadto uznać całe wydarzenie za "nie mające miejsca", a raporty utajnić. Na jego rozkaz sprawę szybko wyciszono. Według oficjalnej wersji wydarzeń (potwierdzonej raportem ppłk. Sparksa) podczas wyzwalania obozu w Dachau zginęło nie więcej niż 50 SS-manów, w tym 12, którzy zostali rozstrzelani za próbę ucieczki. Obciążające zeznania porucznika Buechnera, złożone pod przysięgą podczas śledztwa, zostały zmienione. W nowej wersji nie padło już ani jedno słowo o masowych egzekucjach i indiańskim mścicielu z dachu szopy.


POSTSCRIPTUM...

Ppłk. Felix L. Sparks do końca
bronił swoich żołnierzy.
   Po ukazaniu się książki Howarda Buechnera w roku 1986 świat przypomniał sobie o tej masakrze. Autor przyznał w niej, że podczas przesłuchań świadkowie mówili to, czego wymagali od nich przełożeni, którzy wmawiali żołnierzom, iż dla dobra ojczyzny nie należy mówić o wszystkim, co widzieli. Rewelacjom tym zaprzeczył w roku 1991 podpułkownik Felix L. Sparks. Wciąż twierdził, że jedyna prawdziwa wersja tych wydarzeń to ta, która mówiła o 50 SS-manów zabitych w walce o wyzwolenie Dachau, w tym 12 zastrzelonych podczas ucieczki. W tym samym roku raport ze śledztwa został odnaleziony w archiwum, odtajniony i przekazany opinii publicznej.

  Dziś nie ma pewności, która wersja jest zgodna z prawdą. Nie opublikowano dotąd żadnych materiałów potwierdzających całkowicie którąkolwiek z wersji. Film nakręcony tamtego dnia w obozie, mający przedstawiać egzekucje niemieckich jeńców, natychmiast został skonfiskowany przez żandarmerię wojskową i w tajemniczych okolicznościach zaginął. Do dziś zachowało się zaledwie kilka pojedynczych klatek filmu. Na jednej z nich widać podpułkownika Sparksa, który strzela w niebo, aby zapanować nad swoimi żołnierzami...



Patronite

68 komentarzy:

  1. Polecam przeczytać 5 lat kacetu Grzesiuka opowiada własnie o tym obozie
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Pi%C4%99%C4%87_lat_kacetu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie o tym a o Kl Mauthausen.

      Usuń
    2. Ależ oczywiście że o tym też, najpierw trafił do Dachau a dopiero później do Mauthasen - Gusen

      Usuń
  2. Brawo dla Amerykanów. Całkowicie popieram zarówno egzekucję SS-manów jak i późniejsze wyciszenie sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja babcia była na robotach w niemczech jak przyszli amerykanie zapytali któr niemiaszek był najgorszy. Dostał w czapkę ale przed śmiercia powiedział my wam jeszcze pokażemy. Cóż pokazują... cały czas.

      Usuń
    2. Trudno sie dziwic amerykanom po tym co zastali..a tych oprawcow trudno traktowac jako zolnierzy ktorzy podlegali konwencji genewskiej...po prostu byli mordercami ..

      Usuń
  3. Ja tez popieram Amerykanow.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra robota, gdybym mógł to bym pomagał Amerykanom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokielbasilo ci sie w glowie ?Co ty mowisz? Co bys zrobil na ich miejscu?Rozum ci odebralo z nienawisci?

      Usuń
    2. To nie byli żadni jeńcy wojenni, tylko mordercy w mundurach ot co. Zawsze powinno się robić to co zrobili Amerykanie. Więźniowie mieli do tego prawo w pierwszej kolejności. Dobrze się stało że zwyrodnialców usunięto.

      Usuń
  5. Niesamowite... W końcu pierwszy raz czytając o zbrodniach wojennych mam uczucie euforii. Te niemieckie śmiecie nie miały prawa istnieć. Nie żałuję żadnego z nich. Czasem można pomyśleć"może był tam jakiś dobry Niemiec, a oni go zabili w męczarniach...". Nie. Żaden dobry człowiek nawet nie chciałby o tym pomyśleć, żeby znaleźć się w tym miejscu. Czytając"strzelając do skulonych SS-manów", miałam przed oczami ludzi, którzy wyglądają bezbronnie, skulone, niczym dziecko, ale nie można się łudzić- to nie byli ludzie, tylko zwykłe bestie. I tak zemścili się w bardzo humanitarny sposób. Każdego z nich torturowałabym jak najdłużej, bo na to zasłużyli, ale w amoku i braku czasu było to raczej nie do wykonania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ranni żołnierze frontowi?

      Usuń
    2. Stary, napisałeś dokładnie to co myślę! W pełni popieram! Szkoda tylko, że ten oddział amerykański nie dopadł jakiejś sotni UPA po którejś ze zbrodni na Wołyniu...

      Usuń
    3. Gdyby nie zaczynali wojny, nikt by ich na front nie wysyłał. Siedzieliby w domu, a nie w szpitalu obozowym..

      Usuń
  6. Weiss był sądzony na rozprawie w Dachau, nie został zabity łopatą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzony w Dachau był Martin Weiss - SS-Obersturmfuhrer, który uciekł jeszcze przed przybyciem Amerykańskich żołnierzy... Ten zabity łopatą to był strażnik o takim samym nazwisku...

      Usuń
  7. a szkoda! Po co było później wydawać pieniądze na sądzenie tego gada , w efekcie końcowym i tak zadyndał . Łopatom było by szybciej i taniej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zwracam honor w takim razie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Straznicy- ok. Ale nie ranni zolnierze ktorzy sie tam leczyli z ran. Ci ranni żołnierze nic nie zrobili, oni podlegali konwencjom genewskim. Zabicie tych rannych bylo pospolitym mordem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żołnierze tylko SSmani, co czyni wielką różnice

      Usuń
    2. nie pierdol. niczemu nie podlegali. kulka należała im się jak psu buda

      Usuń
    3. Członkowie Waffen-SS byli żołnierzami. Ci z Algemeine SS Totenkopf Verbande..to najzwyklejsze szumowiny i mordercy. WaffenSS to wojsko SS, tak jak Wehrmacht..więc nie pieprz Unknown, bo wiesz tyle co nic..

      Usuń
    4. Do SS nie szli ludzie z poboru - jak do Wehrmachtu, tylko "ideowcy" z adnotacją "typ nordycki bezwzględny dla wrogów rzeszy" więc farmazony o "ritterach" z Waffen SS - pieprzysz ty. Jak najbardziej nie tylko należało ich tak zwyczajnie zabić, ale wcześniej przysmalić ich flamethrowerem po jajach.

      Usuń
  10. frontowcy ze szpitala mieli pecha.ale kto sieje wiatr...

    OdpowiedzUsuń
  11. porażający jest fakt że każdemu człowiekowi należy się szacunek jako istocie ludzkiej etc. jednak to do czego doprowadzili Niemcy podczas II WŚ to coś kompletnie potwornego oderwanego od rzeczywistości, podpisując się pod zbrodniami wojennymi (obozy, całe piekło II WS) automatycznie zezwolili na samoistne ich odczłowieczenie na ich własne życzenie, inna sprawa to samosąd wojenny, wojna realna niestety rządzi się swoimi prawami...

    OdpowiedzUsuń
  12. Moze z tych wystrzelanych udalo by sie wybrac jednego ktory nie zasluzylby na smierc. Byli wsrod esesmanow takze ludzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a po co ci żywy ssman, martwy prezentuje się znacznie lepiej

      Usuń
  13. Brawo Bushyhead, brawo Patton!!!! Dziwne, że ci co nie dawali nikomu żadnych praw, w momencie, kiedy zaczynają przegrywać domagają się tych praw najbardziej. SS-man z Kc-tu domagający się przestrzegania konwencji genewskiej - szczyt tupetu, jako dowcip to można opowiadać! Amerykańscy chłopcy pokazali, że czasem mają jaja! Szkoda, że nie moglem być tam razem z nimi i że taki porucznik Bushyhead nie złapał jakiegoś oddziału UPA po którejś ze zbrodni na Wołyniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. głupoty opowiadasz..niczym się nie różnisz od tych szumowin nawołujących do nienawiści..po najniższej linii oporu jak plebs..

      Usuń
    2. Ja "panie święty" do niczego nie nawołuję! Ale tylko ludzie którzy tam byli i to przeżyli mają prawo do sądu i ich OSĄDZILI! Za zbrodnię należy się kara, ciekawe, jak twoją matkę by zagłodzili i wrzucili do dołu z odchodami jak chętnie byś ich chronił! A tam ginęły czyjeś matki,, ojcowie, synowie. Fajnie się pierd... o prawie w fotelu 80 lat później. ,Jak ciebie by tam "popieścili" to byś inaczej gadał. Ja pierwszy NIGDY nikomu krzywdy nie zrobiłem, ale jeżeli ktoś krzywdzi i odczłowiecza kogoś w ten sposób jak to robili kaci z ss w obozach, to chociaż niech ma tę odrobinę godności i zdechnie bez skamlania o litość. Pobłażanie tylko rozzuchwala! To sprawdzone przez psychologów i socjologów, i ja się w poprawność polityczna bawić nie zamierzam. Tych co strzelali w czasie rzezi Woli w 44 to kobiet i dzieci też byś pewnie palcem nie tknął, bo konwencja... k.... konwencje stosuje się wobec ludzi, nie w stosunku do śmieci, no ale może nazywając śmieciem gościa gwałcącego a potem zabijającego 14 letnią łączniczkę z AK jestem szumowiną z plebsu... sorry, wolę być już "szumowiną z plebsu", która nikomu w życiu krzywdy nie zrobiła niż "chronionym konwencjami "żołnierzem" topiącym starców w dołach z fekaliami

      Usuń
  14. komentarze bezwartosciowych zwyrodnialcow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zwyrodnialec to cię robił. ciekawe co ty byś zrobił an miejscu amerykanów? zobaczyłbyś górę trupów po których widać byłoby że przed śmiercią byli męczeni i co, pewnie byś pomyślał "to nic takiego, zdarza się" i przyniósłbyś SSmanom herbatkę i papieroski?
      mam pytanie - jesteś może niemcem?

      Usuń
    2. Taki mądry bo Anonimowy, ale numeru IP już nie ukryłeś :))synu padalca i jeżycy..

      Usuń
    3. Wystarczy być człowiekiem.

      Usuń
  15. Jaka Zbrodnia? Nazistowskie śmieci trzeba było sprzątnąć. Zbrodnia to była Operacja Paperclip. zbrodnię to popełnili żołnierze amerykańscy w My Lai. W czasie II wojny światowej zdarzało imsię zrobić coś dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie ma chyba takich ludzi na swiecie ktorzy po zobaczeniu takich okropnosci nie zachowaliby sie tak samo .. nie potepiam amerykanow my TERAZ wiemy jak i co bylo ale wowczas na swiezo pewno to wszystko wygladalo inaczej dobrze ze dali do reki bron tym ludziom z obozu ioni wiedzieli ktory za co iile zlego zrobil wyciaganie teo dzis dla jakis niezrozumialych sensaji jest niepotrzebne ,,, zasluzyli na to co ich spotkalo

    OdpowiedzUsuń
  17. Nawet autor tych wybielających NIEMCÓW bredni przyznał, że wachmani pierwsi zaczęli strzelać! Nie wiem też czy kategoria ,,jeniec wojenny" odnosi się do zwyrodniałych klawiszy z dachau?

    OdpowiedzUsuń
  18. Brawo amerykanie ,dobra robota.
    Tak trzeba bylo zrobic z wszystkimi straznikami obozow koncetracyjnych oraz gestapowcami.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mój ojciec był więżniem KL Dachau nr.112583,i ofiarą eksperymentu pseudomedycznego.Niemców nie żałuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo. W naszym tzw. Wojsku nie patrzymy na fakt noszenia munduru, czy nie. Zbrodnia, to jest zbrodnia i za nia nalezy sie kara. Na szczescie wtedy jeszcze nie bylo za wiele tej politycznej poprawnosci, ktora karmi sie wspolczesny swiat, wiec oprawcy dostali lekka, zolnierska smierc. Szkoda mi rannych Madziarow, bo akurat oni na tym najgorzej wyszli, ale jak juz ktos napisal:
      "Gdzie drwa rabia, tam wiory leca".
      Wojna to koszmar i lepiej wybierajmy madrzejszych politykow, a nie takich "popularnych" z telewizorka...

      Usuń
  20. Czy wy jestescie chorzy?Nienawisc was opetala? Ja rozumiem ze to co Niemcy robili bylo straszne. Ale to nie powod by zabijac.To jest chore.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jestescie obuzeni na niemcow , ale amerykanie nie byli lepsi od niemcow poniewaz tez popelnili zbrodnie na nich przez ich zamordowanie ! Jezeli chodzi o wyzwalanie obozow po wojnie to jest wielki mit i bajka . Te obozy byly opuszczone czyli otwarte i nie byly wiecej pilnowane ,gdyz niemcy uciekli aby nie dac sie zlapac -logiczne ! ,,, albo mieli czekac , zeby sie dac zlapac ?,,, to jest opinia polaka z nowego jorku , ktory przezyl oswiecim .

      Usuń
    2. Skłaniam się do tego żeby nie żywiołowo tylko przez prawo i sąd.Tutaj jednak sprawa jest oczywista-złapano personel rzezi przeciwko ludzkości i w trybie specjalnym można taki personel ukarać.Nie zemsta-nie dałbym broni więźniom dlatego,żeby nie było zemsty tylko oto w osobach żołnierzy USA wypowiada się ludzkość co o tym sądzi.Trudno panować nad sobą widząc takie masakry na cywilach..nie jestm pewien czy trzeba,chyba tak bo zawsze sąd jwst lepszy od zabicia ot tak.Te śmiecie na wydatkowanie na nich czasu nie zasługują i sprawa jest oczywista,żeby w takim przypadku nie żywić.W zasadzie jestem przeciwny karaniu śmiercią,ale ten przypadek jest specjalny-mamy tutaj wyjątkowo makabryczne zbrodnie,wyątkowe zło i wyjątkowo oczywistą winę.To nie powinno być z jakiejś chorej nienawiści tylko po prostu-dopuścić żeby taki zbrodniarz z SS dałej sobie śmiał się w oczy sprawiedliwości po tym co zrobił..?To prowokuje naśladowców.Jest łaską pozwolić żeby w ogóle istniały jakieś Niemcy.Ja bym po 1945 ten kraj podzelił na 16 niepodległych landów bez prawa połączenia i pod nadzorem na wiele lat.Życie bym im zachował,ale bez prawa do przemysłu i wysiedliłbym też większe miasta-zrobiłbym kraj rolniczy według planu Morgentaua.

      Usuń
    3. Prawde mowiac to SSmani w tym W-SS nie podlegali pod konwencje genewska, to nie byli zolnierze a cos na ksztalt zmilitaryzowanych bojowek partyjnych.

      Usuń
    4. Traktujecie świat jak coś co jest czarno-białe. Nie ma takiego czegoś jak dobro i zło, te cechy w rzeczywistości nie mają znaczenia. Nasza planeta to nie rurki z kremem, bronicie istot które wymordowały miliony ludzi tym Polaków, zachowujecie jakbyście nie raz byli w takiej sytuacji w jakiej znaleźli się chamerykańscy żołnierze, a przede wszystkim Ci wszyscy biedni LUDZIE dla których to nie była sytuacja tylko niestety codzienność. Przez osoby, z tak Freudowskim podejściem do życia bym powiedział, tacy ludzie jak hitler dochodzą do władzy. No chyba że jako dorosła osoba uważasz że las w rzeczywistości wygląda jak w jelonku Bambi. Bandyci powinni wisieć na drzewach, to jedyne co mi się nie podobało w zachowaniu Amerykanów.

      Usuń
  21. Nie popieram takiego zawijania, ale rozumiem amerykańskich żołnierzy. To, co zastali w obozie przerosło ich możliwości panowania nad swoim wzburzeniem. Dlatego starajmy się nie osądzać, bo sami nie wiemy co w nas siedzi, póki życie tego nie zweryfikuje.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie było żadnych nazistów, byli Niemcy,którzy za swoje zbrodnie powinni być zmieceni z powierzchni ziemi.Nie było lepszych i gorszych Niemców, miliony ich wybrały Hitlera i razem z nim chcieli być panami świata, a reszta miała być podludźmi.Warto więcej czytać np."Medaliony" Z.Nałkowskiej, wiem że teraz to niepoprawne,nawet filmów wojennych nie pokazują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ŚWIĘTA RACJA - PARSZYWY I PODSTĘPNY NARÓD ...........

      Usuń
  23. Brawoooo Amerykanie powinni wystrzelac wszystkich niemcow nazistow straznikow chorych nie chorych wszystkich niemieckich bydlakow we wszystkich wyzwolonych obozach ...konwencja genewska..???? smieszne...

    OdpowiedzUsuń
  24. Zbrodnie nazistowskie były niczym w porównaniu z tym co zrobił związek radziecki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstępując do formacji typu SS,podejmując pracę w obozie koncentracyjnym tracisz prawo do życia i wszelkich ludzkich względów.Po wejściu do takiego obozu personel zebrać razem w jednym miejscu i rozstrzelać..ale nie żywiołowo tylko ogłosić prawo,że personel przyłapany przy zbrodniach ludobójstwa lub torturach może być na miejscu zabity bez dodatkowych rozpraw.W 1945 pojęcie ludobójstwa nie było w użyciu i tego się nie dało zrobić.Istnieje jednak słuszny gniew-odbierasz drugiemu człowieczeństwo to tym samym deklarujesz,że wyrzekasz się swojego człowieczeństwa i nie będziesz traktowany jak człowiek tylko jak wiewiórka..no może do wiewiórki bym nie strzelił..jak dzikie zwierzę,które atakuje agresywnie ludzi.Dobrze byłoby przesłuchać i dać im okazję do spowiedzi,ale nie można żywić bo zbrodnie są za duże..Nie dałbym broni więźniom do zemsty tylko jakiś sąd specjalny,który na mocy prawa nadzwyczajnego i wojennego załatwi sprawę w 20minut.Praca przy dręczeniu niewinnych ludzi i masowym mordowaniu powinna być traktowana jako wyrzeczenie się praw ludzkich-można rozwalić takie coś(bo czy to jest człowiek?)na miejscu.Formacje takie jak SS bym chyba w ogóle wystrzelał-to chyba ze 2mln ludzi a więc nie wzystkich...ale tych co brali udział w rzeziach i da się im to wykazać bym mógł rozstrzelać.

      Usuń
    2. W dzisiejszych pseudo-poprawnych czasach nie wolno używać mocnych ,prawdziwych i niewygodnych argumentów bo ci to zaraz CENZURA wywali, natomiast mile widziane są wpisy zgodne z jedyną słuszną prawdą

      Usuń
  25. Płk bez kropki!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Cóż tylko około 5procent osadzono sadowo po wojnie reszcie upieklo się chodzi mi o strażników i z grup specjalnych działających na wschodzie reszta żyła blogo w fachu do końca swych słowiańskich dni

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie wiem jakbym się zachował w takiej sytuacji. Nigdy nie chciałbym się znaleźć w takiej sytuacji. Niemieccy naziści byłi zbrodniarzami , amerykańska armia w dzisiejszych czasach , a nawet od początku końca drugiej wojny światowej lepsza od nich nie jest .

    OdpowiedzUsuń
  28. Amerykanie! To była dobra robota!

    OdpowiedzUsuń
  29. A teraz przeczytajcie swoje wpisy i zrozumcie dlaczego ludzie brzydza sie polakami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że potrafią powiedzieć prawdę, nie przejmując się polityczna poprawności? Jak ktoś powyżej napisal:zwyrodnialcy w BESTIALSKI sposob masowo mordujacy bezbronnych, mówiący o konwencji genewskiej? Monthy Python by tego nie wymyślił....

      Usuń
  30. a co może mieli ich przeprosić?

    OdpowiedzUsuń
  31. Byl ostatnio taki artykul na necie laska robila akcje ze popiera przyjmowanie ciapatych darla morde na hepeningach itd. Okazalo sie ze trafila gdzies do miejsca gdzie przebywali tymczasowo przed deportacja i ja zgwalcili. I nagle inaczej zaczela spiewac juz nie byla taka chetna na przyjmowanie ciapatych a zarzekala sie wczesniej ze to normalni ludzie. Dlatego tych co bronia tych ssmanow wsadzil bym tak na tydzien do obozu i zobaczyl czy dalej by tak pisali.

    OdpowiedzUsuń
  32. POMYŚLEC jak by to byli Rosjanie /A to co zrobili Amerykanie to chwała IM w tym czasie i tym miejscu zrobił bym to samo!!!

    OdpowiedzUsuń
  33. Amerykańscy żołnierze dobrze zrobili,likwidując esesmanów!Należało im się za to,co oni zrobili z innymi!Pozbawiali życia niewinnych dzieci,kobiet,kalek,starców,męszczyzn a nawet kobiet w ciąży!Amerykanie zrobili tylko porządek! :)

    OdpowiedzUsuń
  34. A ja uważam że w takiej sytuacji amerykanie powinni oddać jeńców w ręce Więźniowie doskonale wiedzieli ktory z nich zasłużył na śmierć i jak bardzo powinien cierpieć. W ten sposób Amerykanie mieli by czyste ręce,a więźniowie dokonali zemsty.

    OdpowiedzUsuń
  35. Więxniowie powinni załątwić temat, a nie zołnierze. Wiedzieli kto jest kim przecież.

    OdpowiedzUsuń
  36. Do autora bloga i artykułu o "krwawej zemście"
    Ta historia od lat istnieje w publikacjach, a obszerny artykuł jest w Wikipedii. Gdybyś opisał ją na swoim blogu bez tych osobistych inwokacji typu "krwawa zemsta Jankesów" albo "sprzeczne z konwencją genewską" itd - przeczytałbym twój wpis - z zainteresowaniem i... bez obrzydzenia.
    Popieram wielu którzy napisali tu przede mną. Ten akt jest dla mnie całkowicie usprawiedliwiony. Zabitych ss-manów nie tylko nie powinno było być w Dachau ani w żadnym innym miejscu na ziemi. Ono tak jak Putin - nigdy nie powinni byli się urodzić. Wiem, na 100% że w tej konkretnej sytuacji, gdybym przeniósł się w czasie - z lubością zrobiłbym to, co zrobili "jankesi"
    Nie z zemsty, nie z chęci pastwienia się nad ss-manami, tylko tak po prostu by poprawić "błąd natury"
    A, że niektórzy użyli do tego celu łopat... Cóż, żmiję zabijamy czym popadnie.
    Do jakich ty wartości się odwołujesz humanitarnych, do jakich konwencji? Za zbrodnie III Rzeszy odpowiada nie garstka osądzonych i skazanych w Norymberdze (13, słownie trzynastu) tylko cały w zasadzie naród Niemiecki, który niemal przez aklamację - popierał faszyzm, i spał na siennikach wypchanych włosami mordowanych w obozach. Naród który stawiał na stoliku lampy nocne z abażurami z ludzkiej skóry (Sic!) Ta samo za zbrodnie ruZkich w Ukrianie dziś moralnie odpowiada naród roZji. Wolność i człowieczeństwo wymagają stałego wsparcia i walki. Nie można zamknąć oczu i udawać, że się nie wie, nie widziało, nie słyszało. O tym, że ludzi rozstrzeliwuje się po prostu na ulicy o tym że dymią kominy Oświęcimia, o tym, że Żydzi umierają z głodu w Gettach, wiedzieli wszyscy Niemcy - ci którzy "chcieli wiedzieć" Tak samo jak o Buczy i Irpieniu dziś wiedzą wszyscy ruZcy którzy chcą wiedzieć. Kiedy więc przeczytałem twój wpis, używając rusycyzmu - "oxujałem"... Pokazałeś swój osobisty ładunek emocjonalny i epatujesz nieskrywanym "oburzeniem" do żołnierzy USA.
    A ja osobiście uważam, że ten akt w Dachau był JEDYNĄ SPRAWIEDLIWOŚCIĄ 2WŚ
    Może napisz coś dla równowagi o "masakrze w Ciepielowie" ?https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Ciepielowie_1939
    To była ZBRODNIA - bo dokonana na żołnierzach - jeńcach.
    Masakra w Dachau - była tylko poprawieniem błędu natury. A ty autorze jesteś heroldem totalitaryzmu i ewidentnie symetrystą - co wykazałeś wyżej - pisząc to, co napisałeś, a raczej "jak napisałeś"

    ___________A MICKIEWICZ_________
    "bo dzieło zniszczenia w dobrej sprawie jest święte jak dzieło tworzenia"

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie jestem Niemcem. Zbrodnie należy karać. Nie można się poddawać w takich przypadkach emocjom. stało się - chłopcy amerykańscy nie wytrzymali psychiczne i tyle. Facet z karabinem maszynowym na dachu strzelający do tłumu jeńców jest moim zdaniem dewiantem takim samym ja SS mani.

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo dobrze zrobili szkoda że tylko w jednym obozie. Powinni im jeszcze pogratulować a nie zamiatać pod dywan. A ten co ich kosił z tej szopy to powinien dostać jakieś odznaczenie za wybitną służbę. I żadne argumenty typu "bezbronni jeńcy" mnie nie przekonają bezbronni to byli więźniowie przez miesiące i lata w obozie. Ostatnia sprawa to "rozśmieszyło" mnie "negocjację ssmana z więźniami" ludzie to powinno być na zasadzie " chcesz kule w przód czy tył łba"? Jakie negocjacje... do piachu i do zapomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  39. Chłopczyki? Rozgrzaliście się, tymczaszem może któryś amerykamniec był sprawcą mordu sądowego w majestacie anglosaskiego prawa? https://wmrokuhistorii.blogspot.com/2023/11/egzekucja-georgea-stinneya.html#more

    OdpowiedzUsuń