Najpierw powołał ich Bóg, potem zrobiła to ojczyzna. W polskim wojsku, w chwili wybuchu drugiej wojny światowej, służyli duchowni wielu wyznań. Wątpiącym dodawali otuchy, zmuszonym do zabijania swoich wrogów odpuszczali grzechy, umierającym udzielali ostatniego namaszczenia. I razem z nimi zostali wywiezieni przez Sowietów po agresji Armii Czerwonej na Polskę. Patryk Pleskot w swojej książce „Księża z Katynia” przybliża sylwetki kilkunastu księży, którzy podzielili los tysięcy polskich oficerów w Katyniu. Opisuje ich różne drogi życiowe i jeden wspólny, tragiczny los – zakończony strzałem w tył głowy, w katyńskim lesie…
Pozycja kapelanów wojskowych była jednoznaczna – stanowili oni część korpusu oficerskiego polskich sił zbrojnych. W wyniku wojny, na mocy umów międzynarodowych, mieli być więc traktowani tak samo jak oficerowie. Co więcej, w myśl konwencji genewskiej nie powinni być przetrzymywani w jakichkolwiek obozach. Nie mogli być też uznani za jeńców wojennych. Sowieci byli odmiennego zdania.
Gdy po 17 września 1939 roku Armia Czerwona wkroczyła najechała Polskę od Wschodu, oddziały sowieckie zatrzymały po sporadycznych walkach, niekiedy podstępem, ale głównie – w wyniku dyrektywy ogólnej polskiego Wodza Naczelnego, marszałka Rydza-Śmigłego – bez oporu, około ćwierć miliona żołnierzy, w tym od 10 do 18 tysięcy Oficerów. Wśród nich znalazło się kilkudziesięciu kapelanów i znacznie mniejsza grupa księży i zakonników. Razem z żołnierzami trafili oni najpierw do obozów przejściowych. Ostatecznie znaleźli się w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku.
Ksiądz Jan Leon Ziółkowski (1889-1940) Polski duchowny katolicki i starszy kapelan WP. Zginął w Katyniu - tam gdzie jego żołnierze. |
Do sowieckiej niewoli duchowni poszli razem ze swoim wojskiem. Ich cel był jasno określony – mieli podtrzymywać swoich żołnierskich towarzyszy na duchu, odprawiać potajemne msze i w ukryciu przed obozowymi strażnikami spowiadać. Zachowując nie tylko wiarę w Boga, ale i swój żołnierski honor polscy księża dali przykład bezgranicznej odwagi w obliczu bestialstwa stalinowskich okupantów. Choć różnili się wyznaniami i przeszli różne życiowe drogi, spotkał ich ten sam los – zostali ofiarami zbrodni katyńskiej.
Zanim ich ciała zasypano w katyńskim lesie, a na ich mogiłach zasadzono drzewa, polscy duchowni w ekstremalnych warunkach obozowych wlewali w serca jeńców ostatnie cząstki nadziei. Nie mogąc nieść pomocy materialnej, udzielali pomocy duchowej – tak bardzo potrzebnej w ostatniej drodze do katyńskich dołów śmierci. Choć słowo „katyńskie” jest tutaj umowne. Nie tylko w Katyniu ich ciała przykryła ziemia. Ich groby znajdują się także w Miednoje i Piatichatkach. I w wielu jeszcze nie odkrytych przez historyków miejscach.
Patryk Pleskot w swojej książce „Księża z Katynia” (Wydawnictwo Znak Horyzont) skupia się właśnie na tych duchownych, którzy po sowieckiej agresji wywiezieni zostali na Wschód, gdzie oddali życie za ojczyznę, dając przykład wielkiej odwagi i wiary. Zadanie, którego się podjął nie było łatwe. O ile zbrodni katyńskiej poświęcono niezliczoną ilość publikacji, do tej pory mniejszą uwagę poświęcano zamordowanym w wyniku zbrodni katyńskiej przedstawicielom polskiego duchowieństwa. I tak naprawdę ustalenie ostatnich tygodni i dni życia polskich duchownych jest wręcz niemożliwe. Patryk Pleskot postanowił to zmienić. Czy mu się udało? Można powiedzieć, że tak, choć znajdą się być może czytelnicy, którzy w trakcie lektury odczują większy lub mniejszy niedosyt.
Choć obecnie udało się ustalić nazwiska 31 duchownych różnych wyznań, w tym 25 katolickich, 3 prawosławnych, 2 ewangelickich i jednego przedstawiciela wyznania mojżeszowego – autor przybliżył czytelnikom jedynie 13 postaci. Dołożył do tego dwóch księży, którzy zbrodnię przeżyli i później mogli dać świadectwo tego, co przeszli. Przedstawione biografie są przedstawione w sposób rzetelny, ale niewyczerpujący. Opisują udokumentowane życie księży jedynie do momentu ich wywózki przez Sowietów. Nie dowiemy się prawie niczego pewnego o ich losach w jenieckich obozach.
Brak potwierdzonych źródeł i relacji na temat przeżyć przedstawionych biografii autor stara się zrekompensować czytelnikom swoimi domysłami. Los księży kreśli więc na podstawie przeżyć innych oficerów oraz własnych domysłów, co w książce z gatunku literatury faktów jest bardziej wadą niż zaletą. Czasami można sobie zadać pytanie, po co właściwie powstała ta książka? Po co pisać o czymś, czego tak naprawdę nie sposób ustalić? Jeśli przyjmiemy, że autorowi przyświecał jedynie cel uhonorowania niezłomnych ludzkich charakterów polskiego duchowieństwa, oddania czci księżom zamordowanym w Katyniu – to jak najbardziej jest to książka ważna i potrzebna. Ale czy właściwie zredagowana?
Gdyby autor postanowił opisać ogólną charakterystykę organizowania życia religijnego w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku – tak surowo zakazanego przez sowieckie władze obozowe – poprzez pryzmat konkretnych księży, w oparciu o udokumentowane źródła a nie domysły, efekt końcowy byłby zdecydowanie atrakcyjniejszy. Zamiast tego czytelnicy otrzymali zlepek niepewnych faktów, wplątanych jedynie w dość ogólne opisy tego „jak mogło być” i „co mogli owi księża robić”. Miejscami wręcz można nabrać podejrzeń, że „Księża z Katynia” powstały jako pretekst, by napisać o zbrodni katyńskiej cokolwiek.
Sama zbrodnia katyńska została tutaj potraktowana jedynie jako tło do opowieści o zamordowanych duchownych. Z racji tematu książki, historia przedstawiona jest zbyt ogólnie, a czytelnicy nie dowiedzą się niczego więcej niż po lekturze średniej długości artykułu popularnonaukowego. Jednym słowem – w książce „Księża z Katynia” za mało jest zarówno Katynia, jak i samych księży.
Zaletą książki jest natomiast niewątpliwie próba zaprezentowania przez Patryka Pleskota zarysu trudnego codziennego życia obozowego, związanego z jego stroną duchową. Bardzo ciekawie opisane zostały wszelkie starania o ominięcie zakazów dotyczących głośnych modlitwa, odprawiania mszy, udzielania sakramentów. Poznamy niezłomnego ducha polskich oficerów, własnoręcznie strugających krzyżyki i improwizujących udział w nabożeństwach. Ze strzępów pamiątek, notatek i wspomnień autorowi udało się na pewno ukazać obraz spacerowych spowiedzi, cichych ascetycznych mszy, ukradkiem intonowanych modłów i w tajemnicy rozdawanych komunikantów, zrobionych z okruchów chleba, którego i tak ciągle brakowało. Czytelnicy dowiedzą się także, że na wigilijnym stole obecny był nawet upieczony przez jeńców opłatek oraz wino mszalne zrobione z przemyconych rodzynek.
„Księża w Katyniu” nie pogłębią wiedzy osób, które z tematem zbrodni katyńskiej są już obeznane. Nic nowego tutaj nie znajdą czytelnicy mający za sobą choćby lekturę książki Andrzeja Przewoźnika. Natomiast dla wszystkich tych, którzy dopiero zaczynają się interesować opisaną zbrodnią będzie to ciekawa i miejscami wstrząsająca lektura. I z pewnością sprawi ona, że sięgną oni po inne, bardziej obszerne i szczegółowe pozycje.
Książki o Katyniu wciąż są potrzebne. Każda kolejna pozycja, choćby nie poszerzała ogólnodostępnej wiedzy, jest hołdem złożonym ofiarom stalinowskich zbrodni. I tak właśnie trzeba postrzegać najnowsza książkę Patryka Pleskota – mimo, że nie jest rzeczą przełomową, to jest rzeczą niezwykle ważną…
Patryk Pleskot
„Księża z Katynia”
ISBN: 978-83-240-7795-3
Liczba stron: 336
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 135x210 mm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz