środa, 1 listopada 2023

Egzekucja George'a Stinneya

   W marcu 1944 roku, na obrzeżach otoczonego polami bawełny amerykańskiego miasteczka Alcolu w Karolinie Południowej, odnaleziono martwe ciała dwóch białych dziewczynek. Wstrząśnięta tym faktem lokalna społeczność o popełnienie tej okrutnej zbrodni oskarżyła czarnoskórego nastolatka. W czasach głębokiej segregacji rasowej, już samo tylko podejrzenie popełnienia takiego czynu przez osobę o innym kolorze skóry, oznaczać mogło tylko jedno – śmierć! Żądni zemsty biali mieszkańcy nie zamierzali cierpliwie czekać na jakiekolwiek dowody jego winy. A swój wyrok wydali jeszcze przed procesem. W chwili, gdy przerażony George Stinney Junior zasiadł na ławie oskarżonych, miał tylko 14 lat.


   Podczas swojego procesu był jedyną czarnoskórą osobą obecną na sali sądowej. Osamotniony i pozbawiony wszelkich praw do obrony – mógł tylko w milczeniu słuchać, jak rozwścieczony tłum domagał się wymierzenia mu sprawiedliwości za wszelką cenę. A 12-osobowa ława przysięgłych – złożona wyłącznie z białych mężczyzn – potrzebowała zaledwie 10 minut, aby jednogłośnie skazać chłopca na śmierć. Jego egzekucja podzieliła mieszkańców całego stanu. Dla białych, George Stinney Junior był krwawym zabójcą. Dla czarnych – kozłem ofiarnym. Musiało minąć 70 lat, aby zastraszona rodzina nastoletniego skazańca odważyła się zawalczyć o sprawiedliwość. Ale nawet po tak długim czasie dały o sobie znać stare podziały.


PODCAST:



ZWIASTUN:



 

1 komentarz:

  1. Od czego zacząć? Można stracić wiarę w miłosierdzie Twoje. Co powinienem odpowiedzieć na pytanie: Czy chciałbyś trafić do tego samego nieba, do którego przed Tobą mogą wejść wszyscy winni tej zbrodni? Żeby nie było wątpliwości -- Winni są wszyscy biali mieszkańcy tego miasteczka.
    Cóż powinienem odpowiedzieć? Nie! Nie chciałbym Panie. Ześlij mnie w jakieś pustkowie, byle bez tego towarzystwa. Ale cóż, jestem zdany na Twoją Wolę, jak ów 14-latek.
    Ten parszywy świat! Nie! Myślę, że to nie jest nienawiść do świata, który stworzyłeś, to jest moja opinia, której jestem pewien w równym stopniu, jak pewni są biali i czarni już spadkobiercy sprawców.
    Zatem, ten parszywy świat licytuje się na stopień niewinności, sądząc domniemane cudze winy, całkowicie oślepły na własne.
    Pokuśmy się (sami), czy stopień barbarzyństwa nie zależy od okoliczności zbrodni? Czy nie uważacie, że zbrodnie wojenne, dla przykładu: egzekucja 2000 (dwóch tysięcy) "rebeliantów" sipajów i pozostawienie bez grzebania na zgnicie, nie jest mniejszą zbrodnią od zbrodni w całym "majestacie prawa", "policji jawnych tajnych i obupłciowych, tudzież z towarzyszeniem (nie wymienię tego, czego sam władca piekieł by się nie powstydził).
    P.S. Kończąc, czy mieszkańcy tego miastecka, tego państwa, wszystkich miasteczek i wszystkich państw mają jakiekolwiek prawo czuć się mniej niewinni (bez grzechu) niż mieszkańcy hitlerowskich Niemiec, bolszewickiej Rosji? Nie! Nie mają. Kto z Was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem. powiedział Pan faryzeuszom, tymczasem nie ma już tamtych faryzeuszy. Odpowiedzą: Co ty możesz? Gdzie Twoje dywizje...

    OdpowiedzUsuń