czwartek, 18 lutego 2016

Syndykat zbrodni - Władysław Bartoszewski

   Niewiele było instytucji PRL, które miały tak ponurą sławę jak Służba Bezpieczeństwa. Celem działania bezpieki była ochrona interesów PZPR - Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Jej działania były tajne, pozaprawne, zorganizowane. SB realizowała swoje cele poprzez rozpoznanie, wykrywanie, zwalczanie oraz manipulowanie wrogami reżimu komunistycznego. Książka Władysława Bartoszewskiego "Syndykat zbrodni" jest ponurą kroniką zbrodni dokonywanych na obywatelach Polski przez SB i UB w okresie 40-lecia PRL, ze szczególnym uwzględnieniem pierwszego jej 10-lecia (lata 1944-54), a następnie lat 1970-84. Terror, tortury i morderstwa miały skutecznie wyeliminować wrogów państwa polskiego...

   Pierwszy szkic maszynopisu książki, opowiadającej o aparacie terroru w PRL, opatrzony był inicjałami "ZZZ". Po tymi tajemniczymi literami krył sie sam Władysław Bartoszewski, który przekazał go najpierw działającemu w podziemiu Antoniemu Macierewiczowi. Pierwsze jego wydanie pojawiło się w roku 1985 w warszawskim "Głosie". Rok później w Paryżu, nakładem wydawnictwa Editions Spotkania, ukazało się drugie wydanie książki "Syndykat zbrodni". Władysław Bartoszewski odpowiedział w niej na wiele istotnych pytań. Na kilka z nich nie mógł – z oczywistych względów skutecznego zacierania niewygodnych faktów przez ludzi, którzy całe lata decydowali o tym, co pod żadnym pozorem "nie powinno" przedostać się do opinii publicznej. Ich czas definitywnie minął. Jednak pytania, postawione przez profesora Bartoszewskiego w dalszym ciągu domagają się odpowiedzi. Dzięki "Syndykatowi zbrodni" odsłonięta zostaje kolejna niechlubna karta rodzimej historii – akcja terroru władz bezpieczeństwa w Polsce Ludowej, począwszy od Chełma i Lublina aż do śmierci ks. Jerzego Popiełuszki.

  W książce Władysław Bartoszewski opowiada o metodach pracy operacyjnej bezpieki w pierwszych latach swojej działalności. Terror i tortury były powszechnie stosowane wobec aresztowanych "wrogów" Polski Ludowej. Względem każdej przesłuchiwanej osoby używano najpierw różnego rodzaju chwytów psychologicznych. Zmuszanie więźniów do wielokrotnego powtarzania swojego życiorysu, przerywanego podchwytliwymi pytaniami, należało do podstawowych i ulubionych metod. Gdy to okazywało się niewystarczające - posługiwano sie szantażem i groźbami pod adresem rodziny zatrzymanego. Straszono, grożono, czasami proszono. Wszystko, aby wymusić zamierzone zeznania. Kiedy i takie metody nie przynosiły rezultatu, pomóc miały tortury...

Do ulubionych tortur bezpieki należały między innymi:
- łamanie żeber poprzez bicie lub deptanie,
- wybijanie zębów,
- wyrywanie włosów (głównie przesłuchiwanym kobietom),
- przycinanie palców u rąk szufladą,
- miażdżenie palców u stóp poprzez deptanie ciężkim obuwiem,
- przywiązywanie nagich oskarżonych do kraty okiennej, a następnie bicie i polewanie lodowata wodą,
- wieszanie za ręcę lub nogi,
- wprowadzanie metalowych przedmiotów do odbytnicy lub do narządów płciowych,
- odmowa jedzenia, picia lub snu,
- odmowa korzystania z toalety.

Władysław Bartoszewski (1922-2015).
Pisarz, historyk, współzałożyciel TKN, wieloletni wykładowca KUL.
Autor wielu książek i artykułów. W latach wojny więzień Auschwitz,
żołnierz AK i uczestnik Powstania Warszawskiego.
Polityk i dyplomata, odznaczony Orderem Orła Białego.
  Tortury często kończyły się zgonem przesłuchiwanych więźniów. Ciał zamordowanych nie wydawano rodzinom. Nie informowano nawet o miejscu ich pochowania. Ofiary najczęściej grzebano w ścisłej tajemnicy, w nieoznaczonych grobach. Tak samo postępowano z ciałami ludzi, których skazywano na wyrok śmierci. Zabijano najczęściej strzałem w tył głowy. Tak 25 maja 1948 roku zamordowany został rotmistrz Witold Pilecki, w więzieniu mokotowskim na Rakowieckiej w Warszawie. Wykonawcą wyroku był Piotr Śmietański, zwany "Katem z Mokotowa".

 Książka Władysława Bartoszewskiego pozwala na zasadniczą konkluzję – mijały kolejne dziesięciolecia, a metody pracy peerelowskich służb bezpieczeństwa pozostawały praktycznie niezmienne. Wciąż popularna byłą ta sama lista mniej i bardziej wyrafinowanych tortur, doskonale znana z praktyk gestapowskich, na które pozwalali sobie oficerowie SB o sadystycznych skłonnościach, często nierozliczeni ze swoich zbrodni do dnia dzisiejszego. 

   Z książki dowiemy się, gdzie tak naprawdę powstał Manifest PKWN, błędnie nazywany przez lata "chełmskim" albo "lubelskim", jak "przysłużyła" się PRL-owi prokurator Prokuratury Generalnej, Helena Wolińska i czym była słynna mokotowska "dwunastka" na terenie więzienia przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. 

  Z przerażeniem przeczytamy, ile dziesiątków tysięcy (szacunkowo, bo do dzisiaj nie da się tego określić z matematyczną precyzją) i jak wybitnych Polaków – lekarzy, prawników, naukowców, artystów, księży – przez cały okres Polski Ludowej umierało w więzieniach, najczęściej przy wydatnej pomocy oficerów bezpieki i bezwzględnych prokuratorów. 

   Poznamy nazwiska ludzi, którzy powinni stać po stronie prawa, a którzy wydawali masowe wyroki śmierci za czyny niepopełnione. Dowiemy się, kto personalnie zdecydował o użyciu wojska przeciw narodowi w grudniu 1970 roku i jaką rolę odegrał aparat bezpieczeństwa w przejmowaniu materiałów, dotyczących zajść na Wybrzeżu.  Poznamy kulisy wypadków w Radomiu i Ursusie’76 oraz sposoby ujawniania milicyjnych zbrodni przez Komitet Obrony Robotników.  Wielu odpowiedzi na nurtujące autora "Syndykatu zbrodni" niestety, nie poznamy. 

   Czym była śmierć krakowskiego studenta, Stanisława Pyjasa - "wypadkiem przy pracy" oficera SB, czy milicyjną prowokacją? W jakich okolicznościach zginęli Pyjas, jego kolega – Stanisław Pietraszko, Zbigniew Simoniuk, Grzegorz Przemyk, Emil Bachański, ks. Jerzy Popiełuszko i całe zastępy innych, niepokornych wobec zbrodniczego systemu władzy ludowej, która była de facto stalinizmem w swojej najczystszej postaci? Jacy ludzie stali za każdym pojedynczym przypadkiem takiej tragicznej śmierci i dlaczego wielu z tych ludzi po dziś dzień ma się znakomicie?

  "Syndykat zbrodni" zawiera aneks w postaci spisu zmarłych w więzieniu we Wronkach w latach 1946-1956, obejmująca listę 219 przypadków męczeńskiej śmierci ludzi, którzy przez bezpiekę zostali uznani za wrogów ojczyzny.

 Dodatkowo w książce zamieszczono obszerny wywiad, przeprowadzony z Władysławem Bartoszewskim w jego 65 rocznicę urodzin i opublikowany w paryskim kwartalniku "Libertas" w roku 1987.

   Najnowsze wydanie książki Władysława Bartoszewskiego ukazuje się po raz pierwszy w wolnej i niepodległej Polsce. Pierwszy raz pod prawdziwym nazwiskiem autora...

Władysław Bartoszewski
"Syndykat zbrodni"
Wydawnictwo Editions Spotkania, 2016
ISBN 978-83-7965-128-3
Liczba stron: 152
Wymiary: 137 x 215 mm
Okładka: Miękka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz