sobota, 6 kwietnia 2019

Cudowne ocalenie - Roman Markuszewicz

   Pamiętnik Romana Markuszewicza stanowi kolejny wymowny dokument z lat II wojny światowej i Zagłady. „Cudowne ocalenie” to próba wnikliwej analizy psychologicznej ludzkich zachowań. Ocalałe fragmenty wspomnień zebrane zostały w całość, która z niezwykłą naocznością ukazuje ponure realia niemieckiej okupacji na ziemiach polskich. Walka dobra ze złem miała miejsce nie tylko na bitewnych polach. Toczyła się również wewnątrz każdego człowieka. Wola niesienia ludzkiej pomocy często stała w sprzeczności do chęci przeżycia. Wojenna rzeczywistość potrafiła wyzwalać w ludziach ich najmroczniejsze instynkty. Czasami przyjaciel nie różnił się niczym od wroga…


   Roman Markuszewicz (1894-1946) był polsko-żydowskim neurologiem i psychiatrą. Był także autorem licznych prac i artykułów, poświęconych głównie zagadnieniom psychoanalityki. W okresie międzywojennym prowadził prywatną praktykę w Warszawie. Rozpoczęcie II wojny światowej zastało go w Choroszczy, gdzie pracował jako ordynator w miejscowym Szpitalu Psychiatrycznym. Przeżył wojnę i niemiecką okupację, podczas której prowadził swój pamiętnik.

   Jego wspomnienia nie zachowały się w całości do naszych czasów. Już sama historia ocalenia fragmentów tych wspomnień zasługuje na wzmiankę. Gdy po śmierci Markuszewskiego, jego żona postanowiła wyemigrować do swojej rodziny mieszkającej w Australii, wśród jej rzeczy osobistych znajdował się rękopis wspomnień słynnego neurologa. Nieszczęśliwy splot wydarzeń, spowodowany wojenną traumą kobiety, spowodował, że wystraszona wdowa wyrzuciła rękopis za burtę statku. Wydawało się, że fale oceanu raz na zawsze zabrały ostatnie świadectwo wojennych przeżyć jej męża. Wkrótce okazało się, że szczęśliwie nie wyrzuciła całości – zachowało się bowiem kilka fragmentów pamiętnika Markuszewskiego, które w roku 1976 zostały wydane w języku angielskim.

Szpital Psychiatryczny w Choroszczy w roku 1939.
   W owym pamiętniku lekarz opisał swoje „cudowne” ocalenie oraz to w jaki sposób wodził za nos Gestapo w trakcie jego przesłuchań. Roman Markuszewski wspomniał również o akcji likwidacyjnej Szpitala Psychiatrycznego w Choroszczy, dokonanej przez Niemców oraz o wcześniejszej ewakuacji pacjentów przez Armię Czerwoną. Osobiste wspomnienia mogłyby stać się cennym dokumentem niemieckiego bestialstwa i okrucieństwa czasów wojny, zwłaszcza, że ich autorem był człowiek doskonale znający się na ludzkiej psychice. Bo kto inny, jeśli nie psychiatra i psychoanalityk, mógłby wniknąć w umysł bestii, by odpowiedzieć na ważne pytania – skąd bierze się ludzkie okrucieństwo i czym kieruje się człowiek chcący dokonać eksterminacji całych narodów? Wyjątkowość wspomnień Markuszewskiego została jednak przekreślona przez niego samego. Wielka szkoda…

   O ile do wszelkich pamiętników i wspomnień zawsze należy podchodzić w sposób ostrożny i wyważony – wszak dotyczą one osobistych przeżyć ich autorów, które przeważnie odciskają swoje piętno na ich obiektywności – o tyle subiektywność „Cudownego ocalenia” trudno tłumaczyć wyłącznie wojenną traumą. W wielu miejscach historia niemieckiej okupacji sprawia wrażenie historycznego zakłamania. Czy tak doświadczony i znakomicie wykształcony człowiek mógłby nieświadomie wkraczać w kontrowersyjną narrację, powodowany jedynie swoim wojennym doświadczeniem? Rzecz jak najbardziej możliwa, jednak wątpliwa...

   Już sam wstęp, autorstwa profesora Pawła Debela, sprawia wrażenie mocno przesadzonego – co bardziej wrażliwi czytelnicy mogliby nawet pokusić się o stwierdzenie „antypolskiego”. Profesor Dybel nie tylko bezkrytycznie poddaje się narracji Markuszewicza, ale w niektórych momentach nawet ją potęguje. Markuszewicz pisał swoje wspomnienia na bieżąco, co może usprawiedliwiać jego negatywny stosunek do Polaków. Profesor Dybel znalazł się w lepszej sytuacji i miał pełną możliwość analitycznego spojrzenia na historię. W jego wstępie brak jednak obiektywnej oceny polsko-żydowskich stosunków. Najbardziej jednak rzuca się w oczy brak jakichkolwiek sprostowań do błędów, które w swoim dziele nie ustrzegł się Markuszewicz.

Szpital w Choroszczy, gdzie w momencie wybuchu wojny
Roman Markuszewicz pracował jako ordynator.
   Nie tylko we wstępie razi niesprawiedliwe traktowanie historii. Na samym początku właściwej części książki redaktor próbuje jeszcze tłumaczyć kłamstwa Markuszewicza dotyczące ewakuacji pacjentów szpitala przez Sowietów. Czy tłumaczenia te są wystarczające? Ocena należeć będzie do czytelników. Na tym wszelkie próby obiektywnego spojrzenia na historię się właściwie kończą. Później nie ma już żadnych sprostowań wobec niesprawiedliwych oskarżeń Markuszewicza. Jego twierdzenia, że większość Polaków była antysemitami i nie miała najmniejszego zamiaru pomagać Żydom to tylko jedno z nich. Dalej spotkać można się ze stwierdzeniami, że to głównie Żydzi ratowali Żydów i że pomoc Polaków ograniczała się właściwie do niechętnych ostrzeżeń o zbliżających się łapankach i aresztowaniach. Takich „cudownych wspomnień” jest więcej – czytelnicy dowiedzą się także, że polscy chłopi chcieli ratować wyłącznie tych pacjentów, którzy zdolni byli do pracy w ich gospodarstwach oraz o tym, jak to Polacy uprzedzali Żydów, że „Polak zawsze chętnie ukryje Polaka, ale nie Żyda”. Chwile wcześniej autor z pełnym przekonaniem opowiada, że to Żydzi chętniej ratowali Polaków przed Niemcami niż odwrotnie (historia polskiego księdza i ostrzeliwania Niemców z kościelnej iglicy).

   I nie byłoby nic dziwnego w tych słowach (bo takie przypadki rzeczywiście miały miejsce), gdyby nie fakt, że Markuszewski nie pisze wyłącznie o pojedynczych przypadkach polskiego bestialstwa i „szmalcownictwa”. Autor z pełną premedytacją przypisuje takie zachowania nie polskim bandytom, ale polskiemu narodowi. Oczywiście w jednym miejscu przyznaje otwarcie, że zdarzały się również przypadki „dobrych Polaków”, jednak zdaniem Markuszewskiego – należały one do zdecydowanej mniejszości.

   Fragmenty poświęcone samej okupacji i traktowaniu ludności podbitych terenów przez Niemców ukazuje ponure realia okupacyjnej rzeczywistości opisane z punktu widzenia naocznego świadka tych wydarzeń. Tej części nie można niczego zarzucić, a sceny likwidacji szpitala mogą wywołać gęsią skórkę u niektórych czytelników. Opisywane wydarzenia nie wnoszą jednak w naszą wiedzę o niemieckiej okupacji niczego nowego. Literatura na ten temat jest bardzo bogata i czytelnicy zainteresowani tym tematem bez trudu odnajdą wiele bardziej obszernych pozycji.

   Nie zawsze jest Markuszewicz konsekwentny w tym co opowiada. Z jednej strony oskarża Polaków o napad na niego, wyłącznie z powodu jego „semickich cech twarzy”, by kilka stron dalej opisać jak oficerowie Gestapo po przeprowadzonych badaniach stwierdzili, że cechy jego twarzy nie mają „semickiego” charakteru a sam Markuszewicz został zwolniony do domu jako „czysty Polak”. U Markuszewicza okazuje się, że to polscy szmalcownicy są większymi specjalistami od „wyłapywania” żydowskich cech niż „fachowcy” z Gestapo. W trakcie samej lektury kilka razy odnieść można wrażenie, że żydowski bohater książki „Cudowne ocalenie” bardziej boi się swoich polskich sąsiadów niż niemieckiego okupanta.

   Wstęp do pamiętnika, jak i same wspomnienia na pewno spodobają się czytelnikom zgadzającym się z kontrowersyjnymi tezami głoszonymi od wielu lat przez Jana Tomasza Grossa i na pewno mogą się przyczynić do szerszej polemiki. Z całą pewnością książka jest świadectwem tego, że wspomnienia ocalałych Żydów nigdy nie są czarno-białe i nawet osoby będące specjalistami w dziedzinie psychiatrii i psychoanalizy nie zawsze są w stanie wyzbyć się osobistych uprzedzeń. Autorzy wspomnień mają pełne prawo do własnej interpretacji historii, nawet gdy piszą, że Polska po 1945 roku, pod butem Sowietów „była wolna od okupacji”.

   Nie wszystkim „Cudowne ocalenie” (Wydawnictwo Universitas) przypadnie do gustu. Być może, gdyby fragmentów samego pamiętnika było więcej – byłyby one bardziej obiektywne. Być może wydarzenia opisujące polską pomoc zagrożonym Żydom znajdowały się na stronach pochłoniętych przez ocean. Zginęły one jednak bezpowrotnie. Zamiast tego mamy spokojnych i opanowanych oficerów Gestapo, z którymi zawsze można się dogadać po przyjacielsku, mamy też Żydów ratujących Polaków przed nazistami i Polaków, którzy w większości byli większymi antysemitami niż sami Niemcy okupujący nasz kraj w trakcie II wojny światowej. Jednym słowem – lektura dla wybranych i dla fanów… Grossa.


Roman Markuszewicz
„Cudowne ocalenie. Wspomnienie o przetrwaniu Zagłady”
ISBN: 978-83-242-3476-9
Liczba stron: 92
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 135 x 205 mm

1 komentarz: