W latach 80. ubiegłego wieku Gary Ridgway w okolicach Seattle w bestialski sposób pozbawił życia 49 kobiet, choć policja twierdziła, że mogło być ich nawet dwukrotnie więcej. Jak to możliwe, że przez tyle lat był nieuchwytny? Dlaczego wymykał się policji, która cały czas miała go w zasięgu wzroku? Jakie odrażające tajemnice skrywał jego zbrodniczy umysł? I przede wszystkim: kim były jego ofiary, dlaczego właśnie one stały się łatwym łupem dla nieuchwytnego zabójcy? Ann Rule w książce „Morderca znad Green River” drobiazgowo opisuje dwie dekady pościgu za najbardziej zachłannym mordercą, jakiego znała Ameryka. A ponadto po raz kolejny przekonuje się, że bestia jest tuż obok niej...
Kryminalna historia Stanów Zjednoczonych jest nie tylko przerażająca, ale i niezwykle bogata. Mroczne opowieści o najróżniejszych mordercach i ich zbrodniach już dawno temu zyskały ogromną popularność i na stałe zadomowiły się w kulturze masowej. W ostatnim czasie grono miłośników tego gatunku – znanego jako „true crime” – lawinowo wzrosła także w Polsce. Z pewnością przyczyniły się do tego, powstające jak grzyby po deszczu, rodzime podcasty kryminalne, opisujące najciekawsze i najbardziej intrygujące sprawy z całego świata. Nie ulega wątpliwości, że największy odsetek tematów pochodzi właśnie ze Stanów Zjednoczonych.
Choć Ridgway kilka razy znalazł się w zasięgu policji, przez blisko dwie dekady skutecznie unikał rozpoznania i schwytania. |
Do takich niedostępnych do niedawna książek zalicza się właśnie opowieść o jednym z najbardziej zachłannych amerykańskich seryjnych morderców. Gary Ridgway na swoje ofiary polował głównie w okolicach Seattle, w bezpośredniej bliskości rzeki Green River. To właśnie stąd wziął się jego pseudonim, który dał tytuł polskiego wydanie książki Ann Rule – prawdziwej mistrzyni w tym gatunku.
Książka „Morderca znad Green River”, która dostępna jest jako NOWOŚĆ w księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl, to niezwykle mroczna podróż śladami zbrodniarza, który od lat 80. ubiegłego wieku siał postrach na całym zachodnim wybrzeżu. Jednak pod jednym względem jest to książka znacznie różniąca się od jej podobnych. Wbrew temu, co może sugerować tytuł – nie jest to wyłącznie opowieść o mordercy oraz o jego niezbyt wymyślnych sposobach zabijania. Ann Rule zdecydowała się przedstawić swoim czytelnikom przede wszystkim to, co otaczało to jedno z najtrudniejszych śledztw w historii amerykańskiej kryminalistyki.
Ponad 620 stron lektury, która w żadnym miejscu nie nudzi, trzymając w napięciu od samego początku. Tak pisać potrafią tylko najlepsi i z pewnością nieżyjąca już autorka się do tej grupy zaliczała. Swoją narrację prowadzi trzema oddzielnymi drogami. Poznajemy młodość i dorastanie przyszłego zbrodniarza. W jednej z nich Ann Rule kreśli portret psychologiczny człowieka, którego słabości oraz kompleksy przyczyniły się do powstania morderczego instynktu łowcy, w zachłanny sposób zaspokajającego własną żądzę krwi. Na przeciwnym biegunie znajduje się grupa śledczych, powołana w celu wytropienia i schwytania potwora bez twarzy. Przez blisko 20 lat musieli się oni mierzyć nie tylko z mordercą, ale także z biurokracją, przełożonymi i przede wszystkim – z medialną nagonką dziennikarzy, domagających się spektakularnego sukcesu, który pomimo zainwestowania ogromnych środków – nie chciał przyjść.
Schwytania mordercy znad Green River było jednym z największych sukcesów amerykańskich organów ścinania w pierwszych latach XX wieku. |
Dla większości opinii publicznej ofiary Ridgwaya jawiły się jedynie jako kobiety upadłe. Młodociane prostytutki, które niejako na własne życzenie stały się celem ataku mordercy. Ann Rule poszła w zupełnie inna stronę. Nie ocenia, nie krytykuje, nie osądza. Ze skrawków ich biografii stara się wyciągnąć to wszystko, co zawiodło młode kobiety – często nastolatki – na złą drogę. Wiele z nich nie miało praktycznie żadnego wyboru. Porzucone, zdradzone, maltretowane przez najbliższych wylądowały na ulicy. Dokładnie w miejscu, gdzie czekała na nie przedwczesna śmierć.
Gdy już poznamy ich historie – zaczynamy dostrzegać w tych ofiarach coś więcej niż widziała to opinia publiczna. Już nie są jedynie statystyką na tablicy detektywów. Nie są numerem z raportu koronera. Ich nazwiska zyskują twarz, którą czytelnicy zapamiętają na długo. A ich śmierć przeżyją mocniej, niż mogliby przypuszczać przed rozpoczęciem lektury.
Te trzy narracje przeplatają się ze sobą, a na końcu łączą w niezwykle ciekawy sposób. Dzięki takiemu zabiegowi, czytelnicy poznają nie tylko historię seryjnego mordercy, ale także społeczne tło tamtych czasów. Autorka w idealny sposób oddała klimat zagrożenia panujący wówczas w okolicach Seattle w stanie Waszyngton. Szczegółowo opisała również metody pracy śledczych, które miejscami mogą czytelników zaskoczyć. I nie będą to sztuczki, jakie można dziś obejrzeć w popularnych serialach czy filmach, gdzie na podstawie jednego włosa, można w ciągu 10 minut wytropić każdego zabójcę.
Ofiary mordercy znad Green River zostały przez Ann Rule godnie upamiętnione. Bez względu na to, czy się zajmowały, nie zasłużyły na swoją śmierć z rąk seryjnego mordercy. |
Podsumowując – książka „Morderca znad Green River” to pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika tego gatunku. Jeszcze żadne śledztwo nie zostało opisane w tak drobiazgowy sposób, a jednocześnie tak ciekawie, że podczas lektury nie natrafimy na nudne fragmenty. Reportażowy styl niemal całkowicie pozbawiony jest niepotrzebnych wątków i przemyśleń autorki, choć w kilku miejscach Ann Rule nie bała się skrytykować błędów, popełnionych przed detektywów, których w większości znała osobiście.
Jeśli ktoś nie był do tej pory miłośnikiem „true crime”, to istnieje duża szansa, że stanie się nim po lekturze tej książki. A gdy zapragnie nadrobić zaległości w czytaniu o najokrutniejszych zbrodniach – w księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl znajdzie ogromny wybór książek o tematyce prawdziwych zbrodni.
Na oddzielne uznanie zasługuje również Aleksandra Radlak, która przetłumaczyła książkę na język polski. Poświęciła swojej pracy bardzo wiele uwagi i wnikliwie przeanalizowała jej treść. Rzadko się zdarza, aby tłumacz wyszedł poza swoją rolę. Tutaj można odnieść wrażenie, że tłumaczka nie tylko oddała wiernie styl pisarki, ale również sprawdziła, czy wszystkie podane fakty się zgadzają. Kilka razy w przypisach poprawiła błędy autorki oraz dopowiedziała to, co choć było oczywiste dla amerykańskich czytelników – nie zostało należycie wyjaśnione przez Ann Rule. Obcując z innymi książkami z tego gatunku, często można zauważyć, że tłumacze niemal bez zastanowienia tworzą polski przekład, nie zastanawiając się nad tym czy treść zawiera błędy. Tutaj jest na szczęście inaczej, za co Aleksandrze Radlak należą się słowa uznania.
OCENA:
🌟 🌟 🌟 🌟 🌟 🌟 🌟 🌟 🌟 🌟
Ann Rule
„Morderca znad Green River”
Wydawnictwo SQN, 2022
ISBN: 978-83-8210-640-4
Liczba stron: 624
Okładka: Twarda
Wymiary: 155 x 225 mm
Książkę udostępniła księgarnia internetowa TaniaKsiazka.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz