Miliony ofiar nazistowskiej machiny zagłady. Wstrząsające relacje z obozów koncentracyjnych. Świadectwa bestialstwa niemieckiej okupacji. Czy można napisać na ten temat jeszcze coś, co nami wstrząśnie? Dziennikarze i reporterzy Dziennikarze Deutsche Welle, Interii oraz Wirtualnej Polski – ruszając tropem wielu hitlerowskich zbrodniarzy, którzy nigdy nie odpowiedzieli za swoje zbrodnie – udowadniają, że można. W książce „Zbrodnia bez kary” poznamy ich dalsze losy. Dowiemy się także, co myśleli o nich bliscy i znajomi. Poznamy także odpowiedź na pytanie – w jaki sposób udało im się uniknąć odpowiedzialności i dlaczego.
W ciągu sześciu lat trwania drugiej wojny Niemcy stworzyli system, który uśmiercił trzynaście milionów osób. Za tym systemem stały rzesze konkretnych ludzi, którzy podejmowali decyzje, dokonywali selekcji, wydawali wyroki, zabijali lub w inny sposób brali udział w zbrodniach. Zaledwie 182 osoby usłyszały wyroki dożywocia, łącznie 7 tysięcy osób poniosło jakąkolwiek odpowiedzialność.
To stanowczo za mało. Zbyt wielu zbrodniarzy uciekło. Nie wszyscy z nich się ukrywali. Niektórzy wiedli dostanie życie w otoczeniu najbliższych. Robili kariery, zarabiali dobre pieniądze. Oczywiście nie wszystkim zdradzali swoją haniebną przeszłość, ale w zdecydowanej większości przypadków byli z niej naprawdę dumni. Czy gdyby mogli cofnąć czas – popełniliby te same zbrodnie? Odpowiedź sama ciśnie się a usta – prawdopodobnie tak!
Eilert Dieken - niemiecki zbrodniarz, który po wojnie został stróżem prawa. |
Dziennikarze i reporterzy Deutsche Welle, Interii i Wirtualnej Polski postanowili wyruszyć ich tropem. Owocem ich śledztwa jest ponad dwadzieścia reportaży i wywiadów, w których nie tylko zbrodniarze tracą anonimowość, ale również ofiary stają przed nami jako konkretne osoby, które zostały wyrwane ze swojej codzienności, spokojnego życia wśród kochających najbliższych. Brutalnie mordowane i odzierane z godności – nawet po śmierci.
Reportaże są krótkie, ale wstrząsające i bardzo głęboko zapadają w pamięć. Wzbudzają poczucie bezsilności z powodu bezkarności hitlerowskich oprawców. Czytanie ich nie przychodzi łatwo. Dyskomfort powodują zwłaszcza wspomnienia członków rodziny zbrodniarzy, którzy z nieukrywaną sympatią wspominają o wzorowych ojcach czy dziadkach – pełnych empatii, hojnych, serdecznych. Może czasami zbyt surowych dla swoich dzieci, ale pozostawiających po sobie dość pozytywne wrażenie.
Wśród listy niemieckich zbrodniarzy nie mogło oczywiście zabraknąć tych najbardziej dzisiaj znanych. Jest więc Josef Mengele, Alfled Naujocks, Heinz Reinefarth czy Erich von dem Bach-Zelewski. Obok nich autorzy książki przedstawiają także tych, którzy pozostali w cieniu – ale na swoim sumieniu często mieli znacznie więcej zbrodni niż te głośne nazwiska.
Autorzy na pięciuset stronach próbują znaleźć odpowiedzi na pytania, które wciąż nie gasną w głowach ofiar drugiej wojny światowej. Dlaczego tak wielu hitlerowskich zbrodniarzy uniknęło kary? Dlaczego pozwolono im później wieść spokojne i beztroskie życie we własnej ojczyźnie? Dlaczego – poza kilkoma wyjątkami – nie spadł im nawet włos z głowy?
Przecież taki Eilert Dieken, porucznik żandarmerii niemieckiej, który osobiście wydał rozkaz rozstrzelania Józefa i Wiktorii Ulmów, ich sześciorga dzieci oraz ośmiorga ukrywanych Żydów, nigdy nie stanął przed wymiarem sprawiedliwości. Później bez szwanku przeszedł denazyfikację i dożył sędziwych lat w rodzinnych stronach otoczony szacunkiem rodziny i sąsiadów. Przecież niemiecki lekarz i naukowiec Kurt Blome w czasie wojny prowadził badania nad bronią bakteriologiczną. Eksperymentował z uśmiercaniem więźniów obozu Auschwitz-Birkenau przy użyciu sarinu. Może i był sądzony w Norymberdze, ale sąd opuścił jako człowiek zupełnie niewinny.
Takich przykładów w książce „Zbrodnie bez kary” jest znacznie więcej. A historie strażniczki Erny Wallisch czy lekarki Elisabeth Hecker tylko potwierdzają, że kobiety w swoich okrucieństwach niewiele różniły się od mężczyzn.
Josef Mengele podczas pikniku z przyjaciółmi w Brazylii. Przez wiele lat po wojnie wiódł spokojne życie w otoczeniu najbliższej rodziny. |
Praca nad każdym rozdziałem była niezwykle ciężka. Dotarcie do świadków i rodzin zbrodniarzy zajęło dużo czasu, a zebranie w całość zgromadzonego materiału było możliwe tylko dzięki ponadpaństwowej współpracy wielu dziennikarzy pod redakcyjnym okiem Katarzyny Dudek, Bartosza Dudka, Michała Gostkiewicza i Eweliny Karpińskiej-Morek.
Książka od strony wizualnej prezentuje się znakomicie. Ogromna ilość kolorowych fotografii nadaje całej publikacji cechy dobrze zredagowanego albumu. Autorzy dotarli do wielu prywatnych zdjęć, które nigdy wcześniej nie były publikowane. Widzimy na nich zbrodniarzy takimi, jakimi byli postrzegani przez swoje najbliższe otoczenie. Uśmiechnięci, dobrze się bawiący, w eleganckich garniturach. W ich tle jawią się piękne widoki i urokliwe krajobrazy. Ta haniebna dysproporcja pomiędzy światem sprzed i po roku 1945 od razu rzuca się w oczy i każe się zastanowić nad jednym – ile jest w tym odpowiedzialności tych, którzy urodzili się w Niemczech już po wojnie.
Uzupełnieniem całości są umieszczone na końcu książki krótkie notki biograficzne wszystkich autorów oraz obowiązkowa w takich przypadkach bibliografia oraz spis fotografii.
„Zbrodnia bez kary” to książka ważna i potrzebna. Nie przynosi może ulgi, ale przypomina o tym, co nigdy nie powinno zostać zapomniane. Dlatego powinny ją przeczytać nie tylko osoby interesujące się historią drugiej wojny światowej. Jest to bowiem lektura obowiązkowa dla każdego, kto choć raz w życiu zastanawiał się nad tym dlaczego sprawiedliwość nie zawsze triumfuje i czy można było uniknąć tego, co rozpoczęło się wraz z agresją Niemiec na Polskę. A przede wszystkim – czy można tego wszystkiego uniknąć w przyszłości…
Praca zbiorowa
„Zbrodnia bez kary”
Wydawnictwo Obiektyw, 2022.
ISBN: 978-83-8043-788-3
Liczba stron: 504
Okładka: Miękka
Wymiary: 160 x 235 mm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz