Historia zapamiętała Józefa Cyppka jako wcielenie największego zła. Seryjny morderca i kanibal siał postrach na ulicach powojennego Szczecina. Jego ofiarami padały kobiety i dzieci. Mówiono później, że ten niepozorny dziwak i samotnik, z ludzkiego mięsa przyrządzał bigos, który sprzedawał na pobliskim straganie. I choć po krótkim śledztwie skazano go tylko za jedno morderstwo, opowieści o jego czynach szybko przeszły do legendy. Ludzie przez długi czas szeptali na ulicy o makabrycznych szczegółach popełnianych przez niego zbrodni. Dziś rodzi się jednak pytanie – czy wszystko to, co wiemy o Cyppku jest prawdą? Odpowiedź nie jest już tak oczywista, jak była w dniu, w którym „Rzeźnik z Niebuszewa” zawisł na szubienicy…
W jego biografii jest wiele luk i białych plam, które przez ostatnie dziesięciolecia, z różnym skutkiem, próbowały wypełnić miejskie legendy. Trudno dziś ustalić ponad wszelką wątpliwość, co jest prawdą, a co mitem. Po Józefie Cyppku pozostały tylko niepełne akta sprawy i szepty ulicy. Krążące po Szczecinie plotki i ludzkie domysły wykreowały obraz pierwszego powojennego polskiego seryjnego mordercy-kanibala, który zabić miał nawet kilkadziesiąt osób. Czy Cyppek naprawdę ćwiartował swoje ofiary, a ich mięso sprzedawał na miejskim bazarze? Ile prawdy jest w opowieściach przekazywanych przez najstarszych mieszkańców miasta? I czy słusznie ten dziwak i samotny inwalida z powojennego Szczecina nazywany jest dziś „Rzeźnikiem z Niebuszewa”?
ŚLUSARZ Z MEDALAMI
Ze względu na duży odsetek mieszkańców pochodzenia żydowskiego Niebuszewo tuż po wojnie nazywane także "Lejbuszewem". |
Był ślusarzem. Tuż po wybuchu I wojny światowej zaczął pracować w tym zawodzie na kolei. Nie był szczególnie lubiany w swoim miejscu pracy. Zawsze cichy i spokojny, trzymał się na uboczu i stronił od ludzi.
Plan Szczecina z zaznaczoną na niebiesko dzielnicą Niebuszewo. |
Gdy we wrześniu 1939 roku wybuchła kolejna wojna, Joseph zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu. Nie został jednak przyjęty z powodu swojego kalectwa (miał protezę prawej nogi). Był jednak dumny ze swoich synów, którzy trafili na front. Jego radość nie trwała długo – starszy syn poległ na froncie wschodnim, młodszy zaginął podczas działań wojennych gdzieś na Śląsku. Niedługo później stracił również żonę, która zginęła podczas bombardowania Opola przez wojska alianckie 18 grudnia 1944 roku. Joseph Zyppeck został sam i w ostatnich dniach wojny trafił do Szczecina…
GDY ZYPPEK STAŁ SIĘ CYPPKIEM
Drzwi wejściowe do kamienicy, w której mieszkał Józef Cyppek. |
Już jako Polak otrzymał mieszkanie na ulicy Wawrzyniaka i podjął pracę jako ślusarz w zajezdni tramwajowej. Ożenił się z miejscową prostytutką i sutenerką Helgą (znaną w swoim środowisku jako Margarita) – Niemką, która uniknęła przesiedlenia. Wkrótce Cyppek znów został sam. Milicja aresztowała Helgę za jej działalność i kobieta trafiła do więzienia. Józef został przeniesiony do kamienicy na ulicy Wilsona 7 (dzisiejsza ulica Niemierzyńska 7), i zamieszkał na parterze pod numerem 3, w okrytej złą sławą dzielnicy Niebuszewo, gdzie przesiedlano ludzi, którzy w opinii władz miasta należeli do obywateli „gorszej kategorii”. Na przełomie lat 40. i 50. XX wieku kwaterowano tam najpierw drobnych przestępców, a później także Niemców i Żydów (ze względu na znaczny odsetek tych ostatnich, dzielnicę zwano również „Lejbuszewem”).
Cyppek stronił od nowych sąsiadów i z nikim nie chciał utrzymywać towarzyskich kontaktów. Znikał na całe noce. Nikt nie wiedział, co robił i dokąd chodził. Wśród współmieszkańców kamienicy miał opinię dziwaka, który często krzyczał na osoby, zakłócające spokój w sąsiedztwie. Najbardziej przeszkadzały mu bawiące się dzieci i plotkujące pod jego oknami kobiety.
Ul. Niemierzyńska (dawna Wilsona), widziana od strony ul. Krasińskiego. |
DANIE Z SERCA I WĄTROBY...
Irena Jarosz, jedyna potwierdzona ofiara "rzeźnika z Niebuszewa". Nikt nie wie, ile ludzkich żyć miał na sumieniu Józef Cyppek. |
Późniejsze śledztwo wykazało ponad wszelką wątpliwość, co wydarzyło się tego dnia na ulicy Wilsona 7. Józef Jarosz, mieszkający w tej samej kamienicy, co Cyppek, wrócił do domu wcześniej niż zwykle. W mieszkaniu zastał swoją sąsiadkę Zofię, która opiekowała się jego kilkumiesięcznym dzieckiem. Kobieta była umówiona z żoną Jarosza, 20-letnią Ireną. Gdy przyszła o ustalonej porze, w mieszkaniu znajdowało się tylko dziecko. Młoda matka zaginęła bez śladu. Dodatkowo z domu zniknęła pierzyna. Brakowało również koca, prześcieradła, garnituru i dwóch męskich zegarków. Zaniepokojony mąż zaginionej rozpoczął poszukiwania. Podczas przeszukiwania sąsiedztwa Jarosz przypadkiem zajrzał przez okno do mieszkania Józefa Cyppka. Dostrzegł pierzynę, która należała do jego żony. Próbował dostać się do środka, jednak zarówno drzwi, jak i okna były zamknięte. Przerażony zawiadomił milicję.
Pierzyna państwa Jaroszów, znaleziona przez milicjantóww domu Cyppka. |
„W pokoju na kanapie leżały zwłoki kobiety, z odciętą głową, rękami, nogami i wyciągniętymi wnętrznościami. Ręce i jedno udo przy szafie. Wnętrzności – w wiadrze pod oknem. W kuchni na zlewie, krzesłach i drzwiach czerwone plamy – część nieudolnie pościerana. Na półce przy kaflowej kuchni miska do połowy wypełniona czerwoną cieczą. Obok maszynka do mielenia mięsa ze śladami mielenia. Na talerzach serca i wątroba ludzka. Na stole, na patelni niedojedzona jajecznica z jakimś tłuszczem. Obok chleb ze smalcem, sałatka z pomidorów i kawałek surowego mięsa, chyba wołowego. Po mieszkaniu walały się butelki po piwie i wódce.”
Jarosz potwierdził, że zamordowana kobieta to jego żona. Obecny na miejscu zbrodni milicjant spisał wszystko w swoim raporcie:
„W toku dalszej rewizji w mieszkaniu oskarżonego Cyppka Józefa ujawniono leżące na kanapie pokawałkowane zwłoki płci żeńskiej które rozpoznał ob. Jarosz jako zwłoki jego żony Ireny po ogólnym wyglądzie i budowie.”
Kuchnia w mieszkaniu Józefa Cyppka. W tym własnie miejscu "rzeźnik z Niebuszewa" poćwiartował zwłoki 20-letniej Ireny Jarosz. |
„Brak głowy – nie wiadomo więc, co było przyczyną śmierci”
Inny lekarz dopisał na końcu sprawozdania z sekcji:
„Sposób poćwiartowania zwłok – jednorazowe cięcia, bez powtórzeń, równo w stawach i wydobycie narządów wewnętrznych świadczą o pewnej fachowości sprawcy, wprawnej technice cięcia.”
Władze postanowiły rozprawić się bezwzględnie z mordercą. I to jak najszybciej. Sąd zdecydował się jednak utajnić proces ze względu na obawy, że niemieckie pochodzenie oskarżonego może wywołać w Szczecinie antyniemieckie nastroje oraz doprowadzić do „niepokojów społecznych” i zamieszek, a nawet do pogromów mniejszości niemieckiej.
MĄKA ZA SEKS
Akt oskarżenia przeciwko Józefowi Cyppkowi. |
Akta sądowe zawierają makabryczne zdjęcia wykonane na miejscu zbrodni, w mieszkaniu Cyppka. |
Proces rozpoczął się 17 września 1952 roku i zakończył tego samego dnia. Przyznanie się Cyppka do popełnienia zbrodni sąd uznał za najmocniejszy dowód jego winy. Znaleziono także wytłumaczenie rozbieżności pomiędzy wynikami sekcji zwłok (zbrodni dokonała osoba doświadczona w porcjowaniu mięsa), a umiejętnościami Cyppka (z zawodu był ślusarzem) – wykazano, że znaleziona w jego mieszkaniu niemiecka książka lekarska wystarczyła, aby morderca uzyskał wystarczającą wiedzę na temat fachowego rozczłonkowania ciała.
Obciążające były również zeznania przesłuchiwanych w trakcie śledztwa sąsiadów, którzy opowiadali o dziwnym zachowaniu Cyppka zarówno przed, jak i po morderstwie. Jedna z kobiet, niejaka Wanda Tonder, opowiedziała milicjantom o tym, jak tuż po zaginięciu Ireny, Cyppek w sposób bardzo ironiczny ubolewał nad faktem, że „Jaroszowa pozostawiła swoje dziecko na pastwę losu”.
Józefa Cyppka uznano za winnego i skazano na karę śmierci przez powieszenie. Będąc w więzieniu skazaniec poprosił ówczesnego Prezydenta RP Bolesława Bieruta o łaskę. Ta nigdy nie nadeszła i 3 listopada 1952 roku o godzinie 17:45 Cyppek został powieszony…
ILE GŁOSÓW, TYLE LEGEND…
Kamienica przy ul. Niemierzyńskiej 7 w Szczecinie. Przez wiele latnikt nie chciał zamieszkań w lokalu nr 3, w którym wcześniejmieszkał morderca Józef Cyppek. |
Szybko pojawił się również motyw handlu ludzkim mięsem, o którym wszyscy w Szczecinie szeptali, ale nikt nie miał odwagi mówić tego głośno. Według tej legendy, Cyppek pozostawał w dobrych stosunkach z rzeźnikami pracującymi w masarni przy ulicy 3 maja. I to właśnie im sprzedawał rozczłonkowane części ciał swoich ofiar, głównie dzieci. W historii tej znalazło się również miejsce dla wspólniczki rzeźnika – bileterki z kina „Młoda Gwardia”, która miała odsyłać do Cyppka niewinne ofiary – najczęściej dzieci, którym zabrakło kilku groszy na bilet do kina.
Ludzie opowiadali, że "rzeźnik z Niebuszewa" swoje ofiary ćwiartował w podziemiach dzisiejszego Wydziału Kształtowania Środowiska i Rolnictwa ZUT. |
Notatka milicyjna wspomina o talerzach, na których znajdować się miały ludzie organy, takie jak wątroba i serce, jednak zarówno podczas przesłuchania Cyppka, jak i w trakcie późniejszego procesu nie zadano oskarżonemu ani jednego pytania na temat tego znaleziska – zupełnie tak, jakby milicyjna notatka znalazła się w aktach sprawy dopiero po procesie.
Kilka tygodni po egzekucji „rzeźnika” postanowiono osuszyć jezioro Rusałka. Na dnie zbiornika odnaleziono wtedy kilka (niektóre źródła mówią o kilkunastu) ludzkich czaszek, głównie dziecięcych. Nikt wtedy nie potrafił odpowiedzieć na pytanie do kogo owe czaszki należały i jak się tam znalazły. Wiadomość o tym makabrycznym odkryciu szybko rozniosła się wśród ludzi. Po jakimś czasie powiązano ten szczegół z historią „rzeźnika z Niebuszewa” i tak już zostało. Znalezisko idealnie pasowało do historii o kanibalu Cyppku.
W kolejnej wersji legendy Cyppek stał się byłym SS-manem. Pamięć o niedawnych niemieckich zbrodniach wojennych wzmacniała wrogość polskich mieszkańców Szczecina do wszystkiego, co Niemieckie. Nagle Józef Cyppek przestał był pół-Polakiem i stał się czystym Niemcem, a w dodatku SS-manem. Tylko ktoś taki mógł dopuścić się tak potwornych zbrodni. Nikt nie zwrócił uwagi na fakt, iż Józef Cyppek nie miał najmniejszych szans na przyjęcie do SS. Wykluczało go kalectwo (miał protezę nogi), wykluczał również zbyt niski wzrost (158 cm).
Współczesny widok jeziora Rusałka. Tam Józef Cyppek utopił głowę Ireny Jarosz. |
CO WIEDZIAŁA STARSZA SIOSTRA?
Protokół oględzin zwłok Ireny Jarosz z dnia 11 września 1952 roku. Czerwonymi liniami zaznaczono miejsca, w których ciało kobiety zostało rozczłonkowane przez Józefa Cyppka. |
W miejscu, gdzie mieściła się kuchnia Cyppka, dziś znajdują się toalety. |
Był rok 1952. W mieszkaniu przylegającym do masarni, żona poinformowała swojego męża, że idzie z wizytą do ich znajomej, mieszkającej w sąsiedniej kamienicy. Gdy kobieta długo nie wracała do domu, zaniepokojony mąż rozpoczął poszukiwania. Odwiedził ową znajomą, która twierdziła, że jego żona wyszła od niej kilka godzin wcześniej. Wracając, mężczyzna przez otwarte okno masarni dostrzegł wiszącą na wieszaku damską sukienkę. Była to ta sama sukienka, w której jego żona wyszła z domu. Próbował wejść do lokalu, jednak drzwi były zamknięte. Wezwany dozorca kamienicy oznajmił mężczyźnie, że zwykle o tej porze rzeźnicy spędzają czas w pobliskim kinie. Przybyli na miejsce milicjanci wyważyli drzwi i wtedy ich oczom ukazał się makabryczny widok – na stole rzeźniczym leżało ciało nagiej kobiety z odciętą głową. Była to zaginiona żona.
Podwórze kamienicy na Niemierzyńskiego 7. Zachowały się oryginalne drzwi do piwnicy Cyppka (na zdjęciu po prawej od bramy). |
Opowieść ta, poza drobnymi szczegółami, łudząco przypomina historię o Józefie Cyppku. Zgadza się rok, miejsce wydarzeń, sposób odnalezienia zwłok zamordowanej kobiety. Czy zatem nie mogło być tak, że morderstwo, które popełnił Cyppek, wskutek przeinaczonych plotek zostało powiązane z historią zbrodni w nielegalnej masarni ze szczecińskiej dzielnicy Niebuszewo? A może zrobiono to celowo? Istnieje wszak teoria, która mówi wprost, że zbrodnię Józefa Cyppka wykorzystało Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego do zatuszowania wcześniejszej zbrodni, w którą zamieszany miał być bardzo wpływowy żydowski gang rzeźników, sprzedający na szczecińskim targu ludzkie mięso. Cyppek jako nielubiany pół-Niemiec, pół-Polak, dziwak i samotnik miał stać się idealnym kozłem ofiarnym, a celowo rozpowszechniane plotki zrobiły swoje…
Dodatkowe wątpliwości może budzić to, że „Kurier Szczeciński”, który zazwyczaj bardzo chętnie drukował informacje kryminalne i tanie sensacje, nie napisał nic na temat zbrodni, popełnionej przez Józefa Cyppka, o której głośno było w całym Szczecinie. Gazeta ograniczyła się wyłącznie do krótkiej wzmianki, w dniu 19 września 1952 roku, o wyroku skazującym, który zapadł dwa dni wcześniej. Czy komuś zależało, aby media nie zajmowały się tym tematem? Brzmi to może niewiarygodnie, ale należy pamiętać, że w historii „rzeźnika z Niebuszewa” nic nie jest pewne…
SERYJNY CYPPEK?
Domniemany grób Józefa Cyppka. |
W tym samym czasie w jednej z dzielnic Szczecina bawiące się dzieci znalazły w porzuconej na placu zabaw beczce na smołę ludzki korpus. Niedługo potem, w jednej z piwnic znalezione zostały dwa ciała pozbawione głów i nóg. Według milicji sprawcą tych wszystkich zbrodni była ta sama osoba. Czy był to Józef Cyppek? Czy tylko kilka podobnych historii, z biegiem lat, splotło się w jedną legendę, której głównym bohaterem został Cyppek? Może tak, może nie. Tego nie dowiemy się już nigdy…
Krótka informacja o skazaniu Józefa Cyppka na karę śmierci, opublikowana w "Kurierze Szczecińskim" w dniu 19 września 1952 roku. |
„Wtedy mięsa nie było. On mielone robił i sprzedawał. Ja mieszkałam na pierwszym piętrze, to u mnie przez jakiś czas strasznie śmierdziało, bo tam pod spodem było mieszkanie i w tej piwnicy on tam to wszystko robił. On musiał chyba dość długo robić to”
Po kilku dekadach rodzi się jednak pytanie – czy ludzie, którzy razem z „rzeźnikiem” mieszkali w kamienicy na Wilsona 7, zapamiętali prawdziwego Józefa Cyppka? A może zapamiętali wyłącznie miejską legendę o nim…?
POSTSCRIPTUM…
Po śmierci Józefa Cyppka, jego mieszkanie w kamienicy przez wiele lat było puste. Nikt nie chciał tam zamieszkać. Po jakimś czasie część lokalu przydzielono do sąsiedniego mieszkania. Mieścił się tam zakład szewski, później lokal sprzedano prywatnej firmie. Kuchnia, w której odnaleziono rozczłonkowane zwłoki Ireny Jarosz, została przerobiona na schowek gospodarczy i toalety.
Na szczecińskim Cmentarzu Centralnym znajduje się zaniedbany, bezimienny grób (kwatera 11, rząd 8, numer grobu 5). W archiwach cmentarza mogiła ta jest opisana jako miejsce spoczynku Józefa Cyppka. Zgadza się data urodzenia i data śmierci. Nie ma jednak pewności, czy spoczywające tam szczątki należą do „Rzeźnika z Niebuszewa” Podobno regularnie ktoś anonimowy stawia na tym grobie zapalony znicz. Ktoś o Cyppku pamięta inaczej niż wszyscy. Ktoś go wciąż odwiedza…
Swietny material :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia
OdpowiedzUsuńKolejny ciekawy artykuł :)
OdpowiedzUsuńMieszkałam w Szczecinie i nigdy nie słyszałam o tym. Świetny artykuł.
OdpowiedzUsuńTo nie ma się czym chwalić. Bardzo znana rzecz.
UsuńCzuytalam o tym juz dawno.dzis widząc zdjecia o malo nie zwymiotowzlam.takich miejsc jest w szczecinie wiecej.
OdpowiedzUsuńKiedys mieszkala tam moja ex dziewczyna i pamietam ze zawsze kiedy tam jezdzilem szczegolnie wieczorami to bylo tam tak cicho, ponuro wrecz upiornie. A nie bylo to tak dawno temu bo zaledwie 15, na ul Slowackiego na przeciwko Jeziora Rusalka tam gdzie ten rzeznik resztaki swoich ofiar.
OdpowiedzUsuńNikt go nie odwiedza... Po latach został tam pochowany inny mężczyzna...
OdpowiedzUsuńZostał... Ale ciało Cyppka nadal tam jest a grób pozostaje nieoznaczony
OdpowiedzUsuń"Milicja aresztowała Helgę za swoją działalność" - chyba za "jej"[Helgi] działalność.
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga :)
Usuń