niedziela, 12 września 2021

Morderstwa znad Wisły. Tajemnicze i nierozwikłane polskie sprawy kryminalne - Jarosław Molenda

   Czy istnieje zbrodnia doskonała? Jak sytuacja polityczna może wpłynąć na przebieg śledztwa? Dlaczego czasami zawodzą nawet najlepsze procedury? Takie i wiele podobnych pytań często zadają sobie autorzy opisujący morderstwa sprzed lat. Jarosław Molenda w książce „Morderstwa znad Wisły. Tajemnicze i nierozwikłane polskie sprawy kryminalne” przyjrzał się najbardziej tajemniczym polskim zbrodniom. Zbiór ośmiu słynnych spraw kryminalnych, którymi kiedyś żyła cała Polska. Cześć z nich pozostała w zakurzonych archiwach, a sprawcy nigdy nie zostali schwytani. Inne znalazły swój finał w sądzie, ale do dziś budzą wiele wątpliwości. 


   Jarosław Molenda jest pisarzem bardzo płodnym. Rocznie wydaje kilka tytułów, a jego bogata bibliografia zawiera pozycje poświęcone najróżniejszym gatunkom. Od książek przyrodniczych i podróżniczych, po tytuły z gatunku literatury faktu, a nawet związane z szeroko rozumianym światem… kulinarnym. W ostatnich latach poszerzył swój dorobek o nowy kierunek. Na tapetę wziął sprawy kryminalne. Zarówno te ze świata, jak i z naszego polskiego podwórka.

Jarosław Molenda o zbrodniach pisze równie
ciekawie, jak o historii, podróżach i... jedzeniu!
   Seryjni mordercy, niewyjaśnione zbrodnie, tajemnicze zgony – jego książki ociekają krwią, przemocą i szczegółowymi opisami makabrycznych wydarzeń. Tak, jak być powinno przy pozycjach z coraz popularniejszego w Polsce gatunku „true crime”. W przeciwieństwie do innych tego typu książek – Molenda opisywane przez siebie zbrodnie umieszcza na wyraźnie zarysowanych tle historycznym i społecznym. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnicy nie tylko mogą zapoznać się z określoną sprawą czy zbrodniarzem, ale również poznać kulisy wskazanej epoki. I pełniej zrozumieć historyczny kontekst, którego często brakuje w podobnych publikacjach.

   Nie inaczej jest i tym razem. Już w dobrze przyjętym „Rzeźniku z Niebuszewa”, opowiadającym historię morderstwa, którego kilka lat po drugiej wojnie światowej miał się rzekomo dopuścić mieszkający w Szczecinie Józef Cyppek – autor zarysował obraz ówczesnego miasta oraz społeczne uwarunkowania opisywanych lat. Niektórzy uznali to za wadę książki, zwracając uwagę, że zbyt często odchodzi ona od głównego tematu. Czy był to minus? Nie! Pozwoliło to bardzo dobrze zrozumieć panującą wtedy w Szczecinie aurę tajemniczości, która przeradzała się zarówno w panikę mieszkańców, jak i ich wrogość do wszystkich obcych – zwłaszcza tych pochodzenie niemieckiego.

   W swojej najnowszej książce zatytułowanej „Morderstwa znad Wisły. Tajemnicze i nierozwikłane polskie sprawy kryminalne” Jarosław Molenda zastosował podobny wybieg. Oczywiście na znacznie mniejszą skalę, ale nie dlatego, że tym razem nie chciał. Po prostu nie mógł – i to z całkiem oczywistego powodu. Ograniczało go miejsce, a w zasadzie forma książki. Na 350 stronach opisał 8 spraw kryminalnych. Taka kompilacja siłą rzeczy musi zwęzić rozmiar poszczególnych rozdziałów. Nie tylko przedstawić jak najpełniejszy obraz opisywanych spraw, ale i w ciekawy sposób wyjaśnić to, co wyjaśnić można i zapytać o to, na co odpowiedzi nie otrzymamy już prawdopodobnie nigdy. Dodatkowo – w swoim stylu – autor postanowił wplątać swoje przemyślenia i wnioski oraz zarysować historyczne tło. 

   Czy zrobił to w sposób ciekawy i godny polecania. Odpowiedź brzmi: tak. Choć znajdą się pewnie i tacy, którzy będą kręcili nosem na to, że niektóre sprawy są zbyt świeże  - jak choćby sprawa śmierci i makabrycznego potraktowania przez mordercę zwłok Katarzyny Zowady, której oskórowane szczątki zostały odnalezione na początku roku 1999 w Krakowie. Proces mordercy wciąż trwa, a rozwiązania tej sprawy nie sposób przewidzieć.

   Będą też tacy, którzy pokręcą nosem na umieszczenie w książce sprawy morderstwa pary studentów w Górach Stołowych. Zbrodnia ta została już poruszona chyba przez wszystkie możliwe media. Powstała niezliczona ilość podcastów kryminalnych na ten temat. Artykuły zarówno w branżowych czasopismach, jak i w całym Internecie idą dziś w setki. Szczegółowo opisują przebieg tej potwornej zbrodni i analizują wszystkie możliwe tropy. Co można powiedzieć nowego w tym temacie? Niewiele i tak jest również w książce Molendy. Skupił się on raczej na zwięzłym i dość szczegółowym przedstawieniu tej historii. 

„Rzeźnik z Niebuszewa” Jarosława Molendy
(Wydawnictwo Replika) wciąż cieszy się
dużą popularnością wśród czytelników będących
miłośnikami książek z gatunku „true crime”.
W swojej najnowszej książce autor skupia się na 
innych tajemniczych polskich zbrodniach.
   Na pewno dla kogoś, kto nigdy o tej zbrodni nie słyszał lub specjalnie się nią nie interesował – będzie to bardzo ciekawy rozdział. Jedyne do czego można mieć tutaj zastrzeżenie, to tytuł rozdziału. Porównanie tej sprawy do historii z Przełęczy Diatłowa jest mocno przesadzone i zrozumieć to należy jedynie jako chwyt marketingowy, mający na celu zwrócić uwagę czytelników. Zresztą pozostałe rozdziały również mają w swoim tytule określenia „polski” czy „polskie”. Mniej lub bardziej są to zabiegi trafione. Czy była to decyzja samego autora, czy jedynie pomysł wydawcy? Pytanie pozostaje otwarte…

   Książka ma jednak znacznie więcej plusów niż minusów. Czyta się ją bardzo szybko. Pisana jest prostym, popularnonaukowym językiem, który dotrze do każdego czytelnika. Opisy są szczegółowe, ale nie epatują zbędną makabrą i przemocą, co czasami zdarza się w podobnych publikacjach – nie zawsze z dobrym skutkiem. 

   Swoją podróż w świat polskich zbrodni Molenda rozpoczyna w roku 1925 i chronologicznie przechodzi przez każdą następną epokę naszej ojczyzny. Pokazuje przy tym, że zmieniająca się rzeczywistość nie miała żadnego wpływu na to, że morderców ubywało. Zło czaiło się w każdej dekadzie – nieważne czy był to okres przed drugą wojną światową, w czasach socjalistycznego uzależnienia od Wielkiego Brata czy w III RP. Morderstwa były popełniane zawsze i zawsze będą. I w każdej z tych epok śledczy popełniali podobne błędy. Byli również tak samo bezradni. 

   O tym właśnie są „Morderstwa znad Wisły” – o ludzkiej potworności, gdzie zło nie rozróżnia ras i nacji oraz o bezradności tych, którzy odpowiedzialni byli za to, aby te zło zniszczyć, a winnych schwytać i ukarać. Jarosław Molenda podał trafne przykłady na to, że nawet wtedy, gdy już udało się aresztować zabójcę – wiele pytań nadal pozostało bez odpowiedzi.

   Takie wątpliwości i tajemnice sprawiają później, że dana sprawa kryminalna staje się bardziej sławna od innych – często niewiele się od niej różniących. Cała rzesza sprawców trafia później do miejskich legend i pobudza wyobraźnie kolejnych pokoleń określających zbrodniarzy mianem „wampirów”, „rzeźników”, „potworów” czy innych „bestii”. Czy autor pozostaniu już na tej ścieżce jako sprawny i bardzo merytoryczny pisarz „true crime”? To już pytanie do samego Jarosława Molendy. Czytelnikom pozostaje tylko wierzyć, ze nie jest to jego ostatnia książka o sprawach kryminalnych...

   Na pewno jest w tym dobry. Na pewno ma w sobie dar prowadzenia narracji w taki sposób, że pobudza wyobraźnię nawet najbardziej wybrednych czytelników. Na pewno jest jeszcze wiele tajemniczych zbrodni do opisania, a niewielu autorów mogłoby to zrobić lepiej niż właśnie Molenda. Bo w świecie zbrodni, krwi i rozczłonkowanych ciał czuje się on jak ryba w wodzie. A gdy zaczyna on opisywać leżącego na ziemi, rozkładającego się trupa – to czytelnicy nie potrzebują już żadnych dodatkowych zdjęć z miejsca zbrodni…

Jarosław Molenda
„Morderstwa znad Wisły. Tajemnicze i nierozwikłane polskie sprawy kryminalne”
ISBN: 978-83-66989-33-7
Liczba stron: 352
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 145x205 mm
Cena: 39,90 zł



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz