sobota, 25 września 2021

Zaginione dziewczyny - John Glatt

 

   Trzy dziewczyny z Cleveland, w amerykańskim stanie Ohio, nie miały pojęcia, że na kilka dni przed swoim porwaniem były obserwowane przez Ariela Castro, niepozornego kierowcę szkolnego autobusu. Michelle, Amanda i Gina nie miały powodu, aby mu nie wierzyć, ponieważ przyjaźniły się którymś z jego pięciorga dzieci. Wszystkie myślały, że bardzo dobrze go znały. Tak im się jednak tylko wydawało. Za swoją ufność zapłaciły bardzo wysoką cenę. John Glatt w książce „Zaginione dziewczyny” opisuje historię „potwora z Cleveland”, czyli jedną z najmroczniejszych i najbardziej przerażających spraw w kryminalnej historii Stanów Zjednoczonych.


   Ariel Castro był jednym z wielu. Niczym szczególnym się nie wyróżniał. Może tylko częściej się denerwował i wybuchał gniewem. Poza tym był człowiekiem nijakim. Znali go wszyscy sąsiedzi. Rozmawiali z nim, zapraszali do siebie na grilla, popijali z nim piwo oglądając mecze w telewizji. Ludzie, którzy każdego dnia mijali go na ulicy, nie mieli tak naprawdę pojęcia, że człowiek ten miał drugie, najmroczniejsze z możliwych oblicze.

Ariel Castro podczas procesu. Postawiono mu blisko tysiąc zarzutów.
   Porwał i uwięził we własnym domu trzy młode i pełne życia kobiety. Przez ponad dziesięć lat były one prze niego upokarzane, bite, torturowane i gwałcone. W telewizji obserwowały, jak szukał ich cały kraj. Drżały za każdym razem, gdy słyszały odgłosy jego zbliżających się kroków. Pozbawione przez niego ludzkiej godności, z czasem pogodziły się ze swoim losem. Jednak nigdy nie straciły nadziei.

   Michelle, Amanda i Gina zachowały w sobie wiarę, że któregoś dnia uda im się wrócić do swoich rodzin. Choć nigdy się nie poddały, to koszmar jakiego doświadczyły odcisnął na nich piętno, które będą w sobie nosić już do końca swoich dni. W międzyczasie policja popełniła mnóstwo błędów, które sprawiły, że kobiety odzyskały swoją wolność tak późno. 

   Książka Johna Glatta „Zaginione dziewczyny” opowiada historię przede wszystkim ofiar „Potwora z Cleveland” – jak Ariela Castro w pewnym momencie zaczęła nazywać amerykańska prasa. Autor ze szczegółami przedstawia zarówno sam przebieg każdego z uprowadzeń, jak i późniejszy horror uwięzionych kobiet. W chronologicznej kolejności serwuje kolejne tortury i piekło, jakiego doświadczyły zaginione. Ich jedyną winą była młodzieńcza naiwność, że zło czaić się może tylko w kimś, kto wygląda na bestię. Że nikt, kogo znały osobiście nie mógł wyrządzić im krzywdy. Zwłaszcza jeśli był ojcem ich koleżanek.

   John Glatt uzmysławia jednak czytelnikom, że nie można tych trzech kobiet winić za to, że zaufały Arielowi Castro. I to jest najbardziej przerażający motyw, jaki przewija się przez niemal całą historię, bo oprócz losów uprowadzonych i uwięzionych dziewczyn czytelnicy otrzymują opowieść o człowieku, który tak naprawdę może być sąsiadem każdego z nas. O człowieku, którego codziennie możemy mijać na ulicy. Czasem do niego pomachamy, powiemy „dzień dobry”, uśmiechniemy się. On ze szczerą miną odpowie tym samym. I nikt z nas nawet przez ułamek sekundy nie pomyśli, że właśnie minęliśmy prawdziwą bestię w ludzkiej skórze.

   John Glatt zawarł w swojej książce ogromną przestrogę, którą wypowiedział słowami listu Ariela Castro, który ten skierował do własnych dzieci, gdy spodziewał się aresztowania. Przestrzegał ich, aby nikomu nie ufały i pod żadnym pozorem nie wsiadały nawet do samochodu człowieka, którego dobrze znają. Bo przecież tak naprawdę nic o nim nie wiedzą. Zło często ma ludzką twarz. Niepozorną, przyjazną, budzącą zaufanie. 

Dom Ariela Castro w Cleveland (Ohio), w którym przez lata
więził, torturował i gwałcił uprowadzone dziewczyny.
   „Zaginione dziewczyny” to przerażający obraz jednej z najgłośniejszych amerykańskich spraw kryminalnych ostatnich kilkudziesięciu lat. O oswobodzeniu trzech kobiet z Cleveland w roku 2013 mówił cały świat. Polskie media szczegółowo wówczas relacjonowały te wydarzenia. Niewielu wtedy mogło uwierzyć w to, co relacjonowali dziennikarze. Tym bardziej, że kilka lat wcześniej świat obiegła wiadomość o Josefie Fritzlu i piwnicy w jego austriackim domu, w której przez ponad dwadzieścia lat więził własną córkę, którą zmusił do rodzenia jego własnych dzieci. 

   Większość ludzi była wtedy przekonana, że to tylko pojedynczy przypadek. Że przecież takie rzeczy nie mogą się dziać na co dzień w innych miastach świata. Sprawa Ariela Castro pokazała, że wszyscy się mylili. Uzmysłowiła ludziom jak bardzo nieświadomi mogą być tego, że tuż obok nich może rozgrywać się prawdziwy horror niewinnych ofiar – w domu naprzeciwko, w sąsiedniej piwnicy, a może nawet piętro wyżej. 


   Książkę „Zaginione dziewczyny” czyta się jak rasowy thriller psychologiczny. Bo w taki właśnie sposób autor prowadzi swoją narrację. Akcja goni akcję. Opisy brutalności i bezwzględności sprawcy czasami mogą napawać obrzydzeniem. Napięcie rośnie z każdym rozdziałem. Gdy następuje punk kulminacyjny – czytelnicy nerwowo przerzucają kolejną stronę, trzymając kciuki za główne bohaterki. Na koniec większość stwierdzi, że tak dobrego thrillera dawno nie czytali. Nie jeszcze nigdy tak się nie bali. Ale przerażenie nie kończy się wraz z zamknięciem książki. 

   On tak naprawdę dopiero wtedy się zaczyna – gdy czytelnicy uzmysłowią sobie, że to, co właśnie przeczytali nie jest jedynie wymysłem pisarza o bujnej wyobraźni, ale obrazem prawdziwych wydarzeń, rozgrywających się niemal na naszych oczach. I że podobny koszmar mógłby dotknąć każdego. Później przerażenie zwiększa się, kiedy pomyślimy, że właśnie w tej chwili gdzieś obok nas mogą się dziać rzeczy podobne lub nawet gorsze. 

   John Glatt jest jednym z najlepszych autorów amerykańskich autorów piszących o prawdziwych zbrodniach. Ma na swoim koncie kilkadziesiąt książek poświęconych najbardziej znanym sprawom kryminalnym ostatnich lat. Niestety do tej pory żadna z jego licznych książek nie została przetłumaczona na język polski. Może to dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę coraz popularniejszy w naszym kraju gatunek literacki, nazywany potocznie „true crime”

 
John Glatt uchodzi w USA za jednego z najlepszych pisarzy
z gatunku „true crime”. Do tej pory jego książki nie były wydawane
w języku polskim. Wydawnictwo Filia postanowiło to zmienić. 
 Na szczęście uwagę na tego autora zwróciło Wydawnictwo Filia, które w swojej rewelacyjnej serii „Filia na faktach” przybliża polskim czytelnikom największe sprawy kryminalne. Dzięki temu John Glatt po raz pierwszy zawitał do polskich księgarń. Można mieć tylko nadzieję, że nie będzie to jednorazowy przypadek. Bibliografia Glatta jest bardzo obszerna, a zwyrodnialcy, o których napisał książki – tacy, jak Josef Fritzl, Chris Watts, David Parker Ray czy państwo Turpin z pewnością zainteresują szybko rozrastającą się grupę polskich miłośników „prawdziwych zbrodni”.

   Zanim Glatt napisał „Zaginione dziewczyny”, przez półtora roku prowadził własne, prywatne śledztwo. Podążał śladem Ariela Castro, rozmawiał z członkami jego rodziny, spotykał się z rodzinami ofiar i sąsiadami „potwora z Cleveland”. Odwiedził wszystkie miejsca związane ze sprawcą, w tym Puerto Rico, gdzie się urodził. Efekt tej tytanicznej pracy widać od pierwszych stron książki. Rzetelnie przygotowana treść zawiera w sobie bardzo wiele faktów, które wcześniej nie zostały nigdzie opublikowane. 

   Dialogi i rozmowy cytowane w książce oparte są całkowicie na zachowanych wspomnień głównych uczestników tego horroru lub na policyjnych i sądowych dokumentacjach. Ani jedna rzecz, ani jeden fakt czy postać nie została przez Johna Glatta zmyślona lub zmieniona, aby podkręcić tempo lub nadać całości więcej dramaturgii. Zresztą autor nie musiał tego robić, bo prawdziwa historia i tak jest wystarczająco dramatyczna i tragiczna. 

   Nie od dziś wiadomo, że najlepsze historie pisze życie. Nikt z tym twierdzeniem nawet nie dyskutuje, bo i nie nad czym dywagować.  Tutaj dodatkowo możemy przekonać się, że tak samo jest z thrillerami i horrorami – czego najlepszym przykładem są właśnie „Zaginione dziewczyny”. John Glatt pokazuje czytelnikom, że ludzkie czyny czasami mogą być znacznie bardziej przerażające, niż nawet najmroczniejsza wyobraźnia powieściopisarzy. „Zaginione dziewczyny” powinien przeczytać każdy, kto interesuje się mrożącymi krew w żyłach sprawami kryminalnymi. Każdy, kto ma wystarczająco mocne nerwy oraz odpowiednie pokłady odwagi w sobie…

John Glatt
„Zaginione dziewczyny”
Seria: „Filia na faktach”
ISBN: 978-83-8195-610-9
Liczba stron: 480
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 135x205 mm
Cena: 44,90 zł

19 komentarzy:

  1. Świetny blog, bardzo interesujące książki opisujesz, z pewnością sięgnę po jakąś z Twojej listy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduje się jako pierwsza by przeczytać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy blog, ciekawe książki ;) Będę zaglądał tu częściej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy blog, ciekawy wpis. Będę śledził! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapisałem na liście do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa strona i ciekawe książki! Będę zaglądał tu częściej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale historia. Muszę przeczytać tą książkę

    OdpowiedzUsuń
  8. Trafiłem na ten wpis przypadkiem, przeczytałem i postanowiłem przeczytać książkę, bo lubię taką tematykę. Po przeczytaniu kilku stron spodobał mi się klimat i tak po przeczytaniu całości w niecały tydzień stwierdzam, że jest to całkiem niezła książka, jak ktoś lubi taki klimat to mu na pewno się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale straszna historia, naprawdę grubo

    OdpowiedzUsuń
  10. Przerażają mnie tego typu historię.

    OdpowiedzUsuń