sobota, 29 grudnia 2018

Pani Śmierć - Ludmiła Pawliczenko

   Ludmiła Pawliczenko do dziś uchodzi za jednego z najskuteczniejszych snajperów w historii II Wojny Światowej. Niemieccy żołnierze nazywali ją „czarną wiedźmą”, a niekiedy żartowali nawet, że jest ona jedyną kobietą, której nie chcieliby wpaść w oko. W wieku 26 lat miała na swoim koncie oficjalną liczbę 309 zastrzelonych Niemców. Książka „Pani Śmierć. Najsłynniejsza snajperka frontu wschodniego” to spisane dwadzieścia lat po wojnie wspomnienia kobiety, która w Związku Radzieckim stała się symbolem bohaterstwa, odwagi i poświęcenia w walce z niemieckim agresorem. 



    Ludmiła Michajłowna Pawliczenko urodziła się w 1916 roku w ukraińskim mieście Biała Cerkiew, ale w wieku 14 lat przeniosła się z rodzicami do Kijowa. Wtedy też Ludę zafascynowało strzelectwo. Dziewczynka zapisała się do klubu i szybko zaczęła odnosić znaczące sukcesy. Instruktorzy byli zachwyceni jej celnym okiem oraz niezwykłą umiejętnością hamowania nerwów. Na ścianach pokoju Pawliczenko błyskawicznie przybywało medali, ale nie zaniedbywała również edukacji. W 1937 roku rozpoczęła studia historyczne na uniwersytecie w Kijowie, a w 1941 roku obroniła pracę magisterską.

Ludmiła Michajłowna Pawliczenko (1916-1974).
    Kilka tygodni później armia Hitlera zaatakowała Związek Radziecki. Kobieta nie miała wątpliwości, co powinna zrobić i znalazła się w gronie ochotników, którzy zgłosili się do obrony ojczyzny. Gdy członkowie komisji rekrutacyjnej zobaczyli przed sobą drobną i delikatną kobietę, postanowili skierować ją do pracy w szpitalu polowym. Zmienili zdanie, gdy wyciągnęła z kieszeni garść medali z zawodów strzeleckich. Pawliczenko wysłano na pierwszą linię frontu, gdzie wkrótce miała zyskać status żywej legendy.

   Ludmiła trafiła do 25. „Czapajewskiej” Dywizji Strzelców, której zadaniem była obrona Odessy. Zmagania nad Morzem Czarnym trwały kilka miesięcy, a Pawliczenko większość czasu spędzała na polu walki. Wstawała codziennie między 3 a 4 nad ranem, zakładała na ramię ważący blisko 4 kilogramy karabin snajperski Mosin Nagant, pakowała do plecaka zapas amunicji i trochę prowiantu, a później podczołgiwała się na 100-200 metrów od pozycji przeciwnika. Maskowała się i nieruchomo czekała na dogodny moment do oddania strzału, niekiedy nawet kilkanaście godzin.

   Podczas obrony Odessy zanotowała 187 celnych trafień. Została też trzykrotnie ranna. Kolejni niemieccy żołnierze zginęli z jej ręki podczas oblężenia Sewastopola, do którego wycofała się dywizja Ludmiły. Walki trwały blisko 8 miesięcy, ponieważ miasto było świetnie ufortyfikowane, a ukształtowanie terenu sprzyjało radzieckim snajperom.

    W czerwcu 1942 roku Ludmiła została ciężko ranna, gdy obok jej kryjówki eksplodował pocisk moździerzowy. Snajperkę ewakuowano z Sewastopola i przewieziono do szpitala w głębi Rosji. Nigdy nie wróciła na pierwszą linię frontu, ale i tak miała już status gwiazdy. Rosyjskie gazety obszernie informowały o dokonaniach „Pani Śmierci”.

   Po odzyskaniu zdrowia Ludmiła została także instruktorką szkoły strzelców wyborowych. Jej podopieczni zastrzelili podobno 12 tysięcy żołnierzy wroga. Po wojnie zamieszkała w Moskwie. Pracowała w Dowództwie Marynarki Wojennej, pisała również artykuły i książki historyczne. Zmarła w Moskwie, 10 października 1974 roku. Po śmierci jej imieniem nazwano radziecki statek handlowy, została również przedstawiona na dwóch znaczkach radzieckiej poczty...

Ludmiła Pawliczenko na znaczku pocztowym
wydanym w ZSRR w roku 1976, dwa lata
po śmierci bohaterskiej snajperki.
  Książka „Pani Śmierć. Najsłynniejsza snajperka frontu wschodniego” (Wydawnictwo RM) jest bardzo realistycznym przedstawieniem codzienności frontowej czasów II wojny światowej. Tragizm i okrucieństwo widziane oczami młodej ale doświadczonej przez życie kobiety czyta się z wielkim zainteresowaniem. Ponura i brutalna wojenna rzeczywistość odcisnęła na bohaterce wielkie piętno. Poczucie zagrożenia, strach, ból, zmęczenie, trudne wybory i śmierć czająca się za każdym rogiem – z tym zmagała się Ludmiła Pawliczenko każdego dnia i o tym pisała w swoim pamiętniku. Pisała wbrew zakazom wydanym przez sowieckie dowództwo. Po wojnie skrawki stron z zapisanych ołówkiem stały się kanwą jej autobiografii, która w Polsce ukazała się nakładem Wydawnictwa RM. Część notatek zaginęła, więc aby skompletować całość Pawliczenko zmuszona była sięgnąć głęboko do swojej pamięci. Okazało się, że dwadzieścia lat po opisywanych wydarzeniach wcale nie jest łato przypomnieć sobie wiele szczegółów. A może Ludmiła wcale nie chciała sobie wszystkiego przypomnieć? Spora ilość faktów została przez nią zmienionych, część pominiętych, a inne sprawiają wrażenie dopisanych na siłę.

   Do dziś wokół historii „Pani Śmierci” narosło wiele kontrowersji, o których nie przeczytamy w jej wspomnieniach. W książce Ludmiła kreuje się na prawdziwą bohaterką nie tylko Związku Radzieckiego, ale i całego świata walczącego z Niemcami. Czy słusznie? Odpowiedzi nie znajdziemy w książce i nie należy jej traktować jako jedynego źródła wiedzy na temat radzieckiej snajperki. Przewijający się często motyw jej męża (kluczowy w tej opowieści), zabitego przez niemieckiego snajpera w trakcie oblężenia Sewastopola uznawany jest dziś przez niektórych rosyjskich historyków jako „czysta fikcja”. Tak naprawdę wielkiej miłości nie było, a Ludmiła rozwiodła się z mężem jeszcze przed wybuchem wojny. Jego śmierć nie mogła mieć na kobietę tak wielkiego wpływu, o jakim ona sama zawsze wspominała, zwłaszcza podczas swoich wystąpień w Stanach Zjednoczonych. O jego śmierci Pawliczenko dowiedziała się dopiero wtedy, gdy została wycofana z linii frontu.

   Zupełnie inne wątpliwości budzi rzeczywista ilość potwierdzonych trafień. Czy było ich faktycznie 309? Na ten temat pojawia się coraz więcej pytań i coraz częściej pada odpowiedź przecząca. Z powodu zniszczenia archiwum Samodzielnej Armii Nadmorskiej większość informacji o jej służbie z początkowego okresu wojny jest znana z jej własnej relacji. Z tego powodu w jej życiorysie historycy wykrywali nieścisłości, m.in. dotyczące miejsca w Odessie, w którym miał walczyć jej pułk, a także dotyczące organizacji jednostek snajperskich (podawała przydział do plutonu snajperskiego, chociaż nie istniały one wówczas w Armii Czerwonej) czy terminu ewakuacji z Sewastopola. Wątpliwość budziło również, że pierwsza relacja prasowa poświęcona Pawliczenko powstała, gdy miała już zlikwidować blisko 200 Niemców, a co więcej za swoje zasługi w walkach w Odessie nie została przedstawiona do żadnego odznaczenia, mimo że odznaczano żołnierzy, którzy zabili już 10 przeciwników. Po analizie fotografii z podróży po krajach zachodnich poddano w wątpliwość także brak blizn po czterech doznanych urazach głowy.

Ludmiła podczas swojej wizyty w USA, we wrześniu 1942 roku.
Po lewej Robert H. Jackson, sędzia Sądu Najwyższego USA.
Po prawej Eleanor Roosevelt, żona prezydenta USA.
   Zawsze należy być ostrożnym podczas lektury wojennych wspomnień żołnierzy radzieckich. Pomijając już ich oddanie Stalinowi i nieskończoną miłość do Związku Radzieckiego, często w autobiografiach dochodzi do swoistego idealizowania własnego wizerunku i przypisywania sobie cudzych zasług. Nie inaczej sprawa ma się z autobiografią Ludmiły Pawliczenko. Nie umniejsza to jednak w niczym książce „Pani Śmierć”, która w kilku aspektach jest bardzo interesująca i warta polecenia. Jednym z takich elementów jest bardzo naturalistyczne przedstawienie ogólnego obrazu wojennego koszmaru, jakiemu poddane były młode kobiety. Choć były ona nad wyraz silne i odporne na stres, to jednak znacznie gorzej od mężczyzn znosiły trudy wojennych dni. Wyrwane z rodzinnych domów zmuszone zostały do walki i zabijania. I robiły to z największym poświęceniem.

   Książka „Pani Śmierć. Najsłynniejsza snajperka frontu wschodniego” to niemal kompletna biografia jednej z najbardziej rozpoznawanych bohaterek Związku Radzieckiego, którą czyta się jak prawdziwą wojenną powieść, od lektury której ciężko jest się oderwać. Niniejsza publikacja ukazuje jeszcze jeden, bardzo ważny aspekt dotyczący traktowania radzieckich bohaterów wojennych i ich bezlitosnego wykorzystywania w zimnej i bezdusznej machinie propagandowej, niczym zwierzęta zamknięte w klatce i obwożone po całym świecie. Radzieckie władze nie liczyły się z ich dramatem i tkwiącymi w ich pamięci koszmarami. Osoby takie jak Ludmiła Pawliczenko miały się tylko uśmiechać i sławić dobre imię Związku Radzieckiego. I być nieświadome roli, jaką im przypisano.

   Ciężka i długotrwała choroba Ludmiły uniemożliwiła jej ukończenie pracy nad książką. Nie dane jej było również ujrzeć wydanych wspomnień, które mogły się ukazać dzięki ciężkiej pracy jej przyjaciół, w tym wdowy po synu Ludmiły Pawliczenko. Można jedynie ubolewać, że wydawca nie zdecydował się za zamieszczenie w książce fotografii, które uzupełniłyby i z całą pewnością wzbogaciły niniejszą publikację. Dwa zdjęcia bohaterki, zawarte okładce książki, to z całą pewnością zbyt mało…

Ludmiła Pawliczenko
„Pani Śmierć. Najsłynniejsza snajperka frontu wschodniego”
ISBN: 978-83-7773-748-4
Liczba stron: 296
Okładka: Miękka
Wymiary: 158 x 213 mm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz