Sarmatyzm był ideologią polskiej szlachty, która do XVIII wieku przekonana była, że jej członkowie wywodzą się od legendarnych Sarmatów – starożytnego ludu koczowniczo-pasterskiego, o którym pisał Herodot. To właśnie po Sarmatach owa szlachta miała odziedziczyć takie cechy jak umiłowanie wolności, męstwo, gościnność i odwagę. Ile było prawdy w tych twierdzeniach? Jacek Kowalski w książce „Sarmacja. Obalanie mitów” ukazuje wyjątkowość kultury sarmackiej, jej bogactwo i rozmach oraz odpowiada na pytanie czy czasy te były wiekiem wolności, czy okresem anarchii…
O Sarmatach pisał również Hipokrates. Lud ten zamieszkiwał tereny pomiędzy Donem, a Morzem Czarnym. Byli nieustraszonymi wojownikami, wprawianymi w wojenne rzemiosło już od dzieciństwa. Ich taktyka oparta była na działaniach grup lekkozbrojnych konnych łuczników. Organizacja społeczna Sarmatów była bardzo podobna do scytyjskiej. Po okresie wojen i podbojów wytworzyła się warstwa arystokracji, przedstawiciele której chowani byli w bogato wyposażonych kurhanach. Charakterystyczną cechą społecznych stosunków w sarmackich plemionach jest ważna rola kobiety w społeczności. Stosunkowa duża liczba grobów uzbrojonych kobiet, zwłaszcza na cmentarzyskach zachodnich Sarmatów, świadczy o pewnych elementach matriarchatu, które przetrwały z wcześniejszych okresów. Według Jana Długosza to właśnie oni mieli być przodkami Polaków.
XVI wiek spopularyzował tą myśl. Legenda głosiła, że w zamierzchłych czasach rycerskie plemię Sarmatów opuściło stepy czarnomorskie, opanowując tereny, na których z czasem powstać miała Rzeczpospolita Obojga Narodów. Zagarnąwszy te ziemie rycerze sarmaccy ludność autochtoniczną obrócili w niewolników, a sami przekształcili się w szlachtę. Tylko szlachta, jest wyłącznym spadkobiercą Sarmatów i do właśnie do owej szlachty należeć powinno wyłączne kierownictwo w państwie.
Jacek Kowalski - historyk, wykładowca, Sarmata. |
Jacek Kowalski w książce „Sarmacja. Obalanie mitów” (Wydawnictwo Zona Zero) z wielkim humorem próbuje zrewidować pięćdziesiąt najpopularniejszych mitów, związanych z czasami sarmackimi. Podkreśla również zalety tej epoki i jej wpływ na historię Polski.
Czym zatem była Sarmacja? Termin ten pojawił się najpóźniej w 1765 roku, gdy użyto go na łamach czasopisma ,,Monitor”, aby opisać przeciwników politycznych króla Stanisława Poniatowskiego, niechętnych postępowi. Słowo to bardzo szybko weszło na stałe do literatury oraz do użytku powszechnego. Choć za czasów króla Stanisława słowo ,,Sarmacja, Sarmata” miały złą prasę, to nadal brzmiały pozytywnie i utożsamiały ,,Polskę, Polaka” oraz umiłowanie tradycji. Czas krytyki tego terminu nastąpił po II wojnie światowej, gdy historyk sztuki Tadeusz Mańkowski nazwał całą epokę staropolską ,,sarmatyzmem”. Wówczas termin ten zyskał wymiar przeważnie negatywny.
Cóż to za zjawisko, wokół którego nagromadziło się tak wiele mitów i przekłamań? Czy czasy sarmackie to okres złotej wolności, czy zwykła anarchia, która Rzeczpospolitą rozsadziła od środka? Niektórzy uważają, że w katolickiej Sarmacji panowała nietolerancja, a polskie kresy pełniły funkcję krwawej kolonii, gdzie Rusini wykorzystywani byli do pracy niczym Murzyni. Te same osoby, nie weryfikując źródeł historycznych, twierdzą wprost, że o sarmacji wypada mówić wyłącznie negatywnie. Jacek Kowalski – historyk sztuki, wykładowca akademicki, poeta i pieśniarz, udowadnia, że takie twierdzenia są fałszywe i w brawurowo opowiedzianych gawędach odczarowuje czarną legendę sarmacji, odrapując historyczną prawdę z zabobonów, które się do niej przylepiły. Autor zabiera nas w podróż w zapuszczone rejony naszej historii, ukazując unikatowość kultury sarmackiej, jej bogactwo i rozmach. Jego ogromna erudycja, ciepły humor i prowokacyjne tezy, które stawia oprowadzając nas po zapomnianych zakamarkach ojczystych dziejów, dają gwarancję, że książka będzie dla Czytelnika nie tylko kopalnią wiedzy ale i intelektualną ucztą, po której z dumą będziemy myśleć o naszych przodkach. I zawsze z sentymentem…
W książce pojawiają się również tezy wielce kontrowersyjne – takie jak porównanie sarmackiej szlachty do członków „Solidarności” z lat 80 ubiegłego wieku. Następnie dokonuje szczegółowej analizy i wyciąga nieoczekiwane wnioski. Czy słuszne? Na to pytanie musi sobie każdy czytelnik odpowiedzieć sam.
Jacek Kowalski
„Sarmacja. Obalanie mitów”
Wydawnictwo Zona Zero, 2016
ISBN: 978-83-935847-7-2
Liczba stron: 400
Okładka: Miękka
Wymiary: 165 x 237 mm
Książka J. Kowalskiego zapowiada się interesująco.
OdpowiedzUsuńAle mały głos polemiczny z mojej strony co do zdania:
"Czas krytyki tego terminu nastąpił po II wojnie światowej, gdy historyk sztuki Tadeusz Mańkowski nazwał całą epokę staropolską ,,sarmatyzmem”".
Co innego pisze Janusz Tazbir.
"W źródłach pochodzących z tego okresu (kazaniach, kronikach czy poezji) roi się od terminów: Sarmacja, Sarmaci oraz od przymiotnika sarmacki. Ten ostatni był — poza nielicznymi wyjątkami — używany w znaczeniu dodatnim. Pojęcie sarmatyzmu wprowadza dopiero Oświecenie; ono też nadaje temu słowu odcień zdecydowanie pejoratywny. Przymiotnika
sarmacki nadużywano zresztą w oczywisty sposób, Określając nim zjawiska występujące zarówno w XV jak XIX w". Z tekstu pt. "Sarmatyzm a Barok".
Pierwszymi krytykami Sarmacji byli "Oświeceni". A krytykę najlepiej zacząć od izmów. Cóż łatwiejsze niż przeciwników politycznych wrzucić do jednej grupy i wszystkich wylegitymować jedną i wspólną nazwą? Sarmatyzm to wymysł XVIII-wieczny. Np. komedia F. Zabłockiego z 1784 r. ma tytuł "Sarmatyzm".