niedziela, 9 kwietnia 2017

Ostatni pilot myśliwca - Jerzy Główczewski

   Jerzy Główczewski jest dziś ostatnim żyjącym polskim pilotem myśliwca, który w Dywizjonie 308 walczył podczas II wojny światowej. W swojej autobiograficznej książce „Ostatni pilot myśliwca. Wspomnienia” opowiada swoje burzliwe dzieje i brawurowe przygody z najróżniejszych zakątków świata. Losy przedwojennego polskiego inteligenta, jego rodziny, przyjaciół oraz kolegów składają się na barwną i napiętnowaną dramatami sagę, obejmującą czas od dwudziestolecia międzywojennego, przez tragiczny czas wojny, aż do współczesności.



   Jerzy Główczewski na świat przyszedł 19 listopada 1922 w Warszawie. Wśród jego arystokratycznych przodków krew francuska mieszała się z niemiecką. Ojciec, Kazimierz Główczewski, posiadał dobrze prosperującą firmę litograficzną, matka Józefa (z domu Bernhard) zajmowała się domem, a po śmierci męża (w roku 1929) przejęła jego obowiązki.

Jerzy Główczewski.
   Jerzy nie był nigdy pilnym uczniem. Można nawet powiedzieć, że uczniem był złym. Zamiast zdobywać dobre stopnie, wolał psocić i wagarować. Takie zachowanie doprowadziło do karnego przeniesienia Jerzego do prowadzonego przez jezuitów gimnazjum z internatem w Chyrowie.

    Kilka dni po wybuchu wojny rodzina Główczewskich wyemigrowała najpierw do Rumunii, potem na Bliski Wschód, gdzie Jerzy zdał w końcu maturę. Chciał walczyć z Niemcami i te marzenia doprowadziły go do Anglii, gdzie został pilotem Dywizjonu 308. Do końca wojny wykonał dokładnie 100 lotów bojowych, przede wszystkim na bombardowanie i atakowanie bronią pokładową celów naziemnych - zgrupowań wojsk niemieckich. 1 stycznia 1945 roku brał udział w słynnej bitwie nad Gandawą i w rejonie lotniska St. Denijs-Westrem zestrzelił samodzielnie jednego niemieckiego Focke-Wulfa 190. Zaliczono mu jednak tylko pół trafienia - pozostałą połówkę „otrzymała” obrona przeciwlotnicza, gdyż we wraku znaleziono ślady kilku trafień artyleryjskich. O tym wydarzeniu Jerzy Główczewski pisze:
„(…) wpadliśmy – on pierwszy, a ja na jego ogonie – w czarny kłąb dymu. Potem, muskając brzuchami nagie korony drzew, wyrwaliśmy obaj pionowo w górę. Nacisnąłem spust: kawałki z jego maszyny prysnęły mi niemal w oczy. Samolot zaczął dymić z lewej strony silnika i zwinął się w ciasny zakręt w prawo. Pociągnąłem za nim, aż ciemno mi się zrobiło w oczach, ujrzałem go znów w celowniku, druga seria i… spudłowałem. Niemiec obrócił się na plecy i wpadł mi pod brzuch ciasnym wywrotem. Poszedłem za nim, dymił coraz bardziej, tym razem moja seria doszła celu: błysk i wystrzał maszyny pionowo w górę. Widziałem go rozkrzyżowanego na tle jasnego nieba, drugi wybuch i zwalił się w dół. Z radości oddałem salwę z działek prosto w niebo.”

   Za swoją odważną służbę podczas II wojny światowej Jerzy Główczewski odznaczony został trzykrotnie Krzyżem Walecznych i Polowym Znakiem Pilota. Zdemobilizował się w 1946 roku w polskim stopniu sierżanta podchorążego i angielskim Warrant Officera. W tym samym roku opuścił Anglię i przybył do Francji, gdzie spędził trzy miesiące. Wiosną 1947 roku powrócił do Polski i zamieszkał w rodzinnym domu w zrujnowanej Warszawie. Wrócił, choć mógł zostać, do czego namawiała go rodzina. Wstąpił do Aeroklubu Warszawskiego, jednak już w czerwcu 1949 roku, na skutek represji ze strony władz, stracił licencję pilota, którą odzyskał dopiero 8 lat później.

Oprócz swoich wielu umiejętności, Jerzy Główczewski
jest również utalentowanym rysownikiem. Jedna z jego
grafik przedstawia wstydliwych kanadyjskich żołnierzy
w towarzystwie anonimowej kobiety.
   Książka „Ostatni pilot myśliwca”, ukazująca się właśnie nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN, to opowieść o życiu Jerzego Główczewskiego – człowieka nietuzinkowego, którego nie można dopasować do żadnych istniejących ram. Wspomnienia, pisane przez niego samego, w niezwykle interesujący sposób przedstawiają jego historię. Od wczesnych lat dziecięcych, poprzez tragiczne lata okrutnej wojny, po życie w powojennej polskiej rzeczywistości. Mimo ogromnego bólu i żalu, Główczewski nigdy nie tracił dobrego humoru, co widać dokładnie na kartach książki. Na każde wydarzenie potrafił spojrzeć chłodnym okiem, w każdej chwili szukał pozytywnych aspektów. Swoim optymizmem zarażał innych, nawet tych, na których później się zawodził.

   Wartka, nasycona szczegółem i humorem narracja sprawia, że książkę czyta się jak powieść przygodową. Czasami można nawet zapomnieć, że poświęcona jest ona człowiekowi z krwi i kości, ponieważ miejscami nieróżni się nic od poczytnych powieści sensacyjnych i wojennych. Książka przypomina między innymi historię polskich pilotów w lotnictwie na Zachodzie. Relacjonuje wydarzenia, które coraz bardziej zacierają się w świadomości Polaków, a tym młodszym są zupełnie nieznane. Cała nasza współczesność jest wynikiem naszej wspólnej przeszłości, osobistej i zbiorowej.

   Wspomnienia ostatniego pilota ukazują również to, o czym wielu nie chciałoby pamiętać – o potraktowaniu naszych rodaków przez wojska alianckie. Za swoje oddanie i bohaterstwo podziękowano Polakom w sposób niegodny. Dopóki polscy żołnierze byli potrzebni w walce z Hitlerem, traktowano ich jak największych przyjaciół. Gdy wojna się skończyła, nagle wczorajsi przyjaciele stali się złymi intruzami, których trzeba było szybko się pozbyć. Główczewski doświadczył tego na własnej skórze i nigdy tego nie ukrywał. W swoich wspomnieniach wraca do tego wątku i z rozbrajającą szczerością o tym opowiada. Nie wini jednak nikogo za taki stan rzeczy, a wprost przeciwnie – próbuje zrozumieć Anglików, Francuzów i  Amerykanów. Czasami chce ich wytłumaczyć. Wie, że historia nikogo nie uczy rozumu, również nas samych.

   Część wspomnień poświęconych samej wojnie jest znacznie krótsza niż jego powojenne losy, gdzie jako uznany architekt pracował przy wielu prestiżowych projektach. Wiele opowiada o swojej ukochanej żonie i rodzinie. Główczewski wiedział doskonale do jakiej Polski wraca po wojnie i czego może się spodziewać. Był przygotowany, a mimo to nie jeden raz życie brutalnie go zaskoczyło.

    Jako jeden z pierwszych Polaków został zaproszony do objęcia prestiżowej pozycji wykładowcy na amerykańskiej uczelni. Po kilku latach spędzonych w Ameryce został dyrektorem projektu rozbudowy starożytnego miasta Asuan. Obecnie, jako jeden z ostatnich weteranów lotnictwa alianckiego, jest zapraszany w charakterze gościa honorowego na lotnicze imprezy jubileuszowe organizowane na całym świecie.

   Całość wspomnień Jerzego Główczewskiego uzupełniają rzadkie zdjęcia oraz niezwykłe rysunki autora, pochodzące z jego prywatnego archiwum, w które w znakomity sposób obrazują bohaterskie losy ostatniego żyjącego polskiego pilota myśliwca II wojny światowej…

Jerzy Główczewski
„Ostatni pilot myśliwca. Wspomnienia”
ISBN: 9788301191993
Liczba stron: 792
Okładka: Twarda
Wymiary: 145 x 210 mm


2 komentarze:

  1. ,,przedwojenny polski inteligent" chłopak miał 17 lat w 1939 roku.
    Maturę zdał w lipcu 1941 w Tel Awiwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. "inteligent" bo z rodziny inteligenckiej (nie, że inteligentny choć na pewno też); przed wojna inteligencja była klasą społeczną

    OdpowiedzUsuń