Katherina Hetzeldorfer nie chciała żyć jak kobieta i w ogóle tego nie ukrywała. Ubierała się w męskie stroje, mówiła i zachowywała się jak mężczyzna. Pragnęła innych kobiet, a gdy niewiasty nie chciały oddać jej się dobrowolnie – zaczęła je gwałcić za pomocą sztucznego penisa, którego własnoręcznie wykonała. Świadkowie mówili, że przez dwa lata żyła w kazirodczym związku z rodzoną siostrą, którą osobiście pozbawiła dziewictwa. W średniowiecznej Europie takie zachowanie nie mogło pozostać bezkarne. Skłonności seksualne Katheriny uznane zostały na najcięższą zbrodnię i zaprowadziły kobietę przed sąd. Chęć bycia mężczyzną okazała się silniejsza niż strach przed nieuchronną karą. Za swoje czyny zapłaciła najwyższą cenę, stając się tym samym pierwszą kobietą, która została skazana i stracona za homoseksualne stosunki z innymi kobietami…
Średniowieczny proces Katheriny Hetzeldorfer to pierwszy w historii udokumentowany przypadek wykonania wyroku śmierci na kobiecie za dopuszczenie się homoseksualnych kontaktów z przedstawicielkami tej samej płci. Wcześniej za podobne „zbrodnie sodomii” skazywano wyłącznie mężczyzn. W trakcie jej rozprawy sądowej z roku 1477 żaden sędzia nie potrafił nawet nazwać przestępstwa, jakiego się dopuściła. Przed wprowadzeniem XVI-wiecznego niemieckiego kodeksu karnego „Constitutio Criminalis Carolina” (uznawanego za pierwszą wielką kodyfikację prawa czasów nowożytnych) czyny, których dopuściła się Katherina Hetzeldorfer nie miały jeszcze swojej prawnej nazwy. Mimo to, znaleziono sposób, aby ukarać kobietę za sodomię, a potem zapomnieć o tej historii na ponad pięćset lat…
ŚMIERĆ W OTCHŁANI
Współczesna panorama Spiry (niem. Speyer). W tle widoczna rzeka Ren, w której swoje życie zakończyła Katherina Hetzeldorfer. |
Krótko przed południem, w piątek 15 maja 1477 roku, głośny tłum mieszkańców Spiry (Niemcy, Nadrenia-Palatynat) zebrał się ochoczo nad brzegiem Renu. Okazja była niecodzienna – lada moment miała się rozpocząć egzekucja, jakiej nikt jeszcze w tym mieście nie był świadkiem. Na zbudowany pośpiesznie drewniany pomost miejscowy kat wyprowadził młodą niewiastę. Pomocnik kata skrępował kobiecie ręce i nogi, po czym wsadził ją do konopnego worka. Dziś nie sposób już ustalić, czy w ostatnich minutach życia Katherina Hetzeldorfer zachowywała się spokojnie, czy może próbowała jeszcze desperacko walczyć o życie. Tłum rządny jej śmierci domagał się szybkiego zakończenia egzekucji, więc bez zbędnej zwłoki kaci wrzucili wór do rzeki. Dla pewności, a być może również dla nadania tej ceremonii odpowiedniej dramaturgii, pomocnik kata chwycił za przygotowaną wcześniej drewnianą żerdź i przytrzymał nią szamocący się pod powierzchnią wody konopny worek. Nie trwało to długo. Po kilkunastu minutach kat obwieścił zebranym, że egzekucja kobiety dobiegła końca.
W tak dramatyczny sposób swoje życie zakończyła Katherina Hetzeldorfer, która sześć tygodni wcześniej została skazana na śmierć za przestępstwo, którego spirscy sędziowie nie potrafili nawet nazwać. Żadna kobieta wcześniej nie dopuściła się bowiem w ich kraju podobnego występku. Urzędnicy miejscy, wspólnie z sędziami, postanowili występki kobiety zakwalifikować jako „zbrodnię sodomii”, którą już znali, ale jeszcze nigdy nie skazano za takie przestępstwo niewiasty. Owa zbrodnia polegała na utrzymywaniu przez Katherinę homoseksualnych stosunków z innymi kobietami. Ku jeszcze większemu zgorszeniu sędziów – jedną z tych kobiet oskarżona przedstawiała jako swoją rodzoną siostrę. Takie czyny i wyznania w średniowiecznej Europie nie mogły się dobrze skończyć, a trzystronicowy dokument z procesu w Spirze o nazwie „Stadtarchiv Speyer, 1 A 704/II, fols. 12r-14r.”, odnaleziony w spirskim archiwum, ukazał wszystkim badaczom ten niezwykłe wydarzenie – pierwszy proces sądowy, w którym o gwałty i stosunki homoseksualne oskarżono i skazano kobietę. Do tej pory o podobne zbrodnie skazywano wyłącznie mężczyzn…
Rzeka Ren, stanowiąca wschodnią granicę Spiry. W podobnym miejscu, 15 maja 1477 roku odbyła się egzekucja Katheriny Hetzeldorfer. |
ZGORSZENIE W MIEŚCIE
Niezwykły dokument z procesu Katheriny Hetzeldorfer przeleżał ukryty w archiwum w Spirze przez ponad pięć wieków. Odkrył go dopiero niemiecki historyk Helmut Puff pod koniec lat 90. XX wieku. Do tej pory historia niemieckiej gwałcicielki nie była znana, a jedyne skąpe wzmianki o niej, w dodatku nieprawdziwe, pojawiły pod koniec XIX wieku i były później kilkukrotnie zniekształcane i powielane. Badania Helmuta Puffa rzuciły nowe światło na historię kobiety, która kobietą być nie chciała i zapłaciła za swoje pragnienia najwyższą z cen…
Średniowieczna ilustracja przedstawiająca dwie kobiety w czułych objęciach. Jedna z nich ubrana się w męski strój. Podobne praktyki były w średniowieczu zakazane i surowo karane. |
Na temat jakichkolwiek faktów z życia Katheriny Hetzeldorfer przed pojawieniem się jej w Spirze. Nie wiadomo ile miała lat, źródła milczą także na temat jej młodości. Zagadką pozostaje również to, czym zajmowała się na co dzień. Dopiero jej proces sądowy, utrwalony przez sądowego protokolanta pozwala przyjrzeć się bliżej ostatnim miesiącom jej burzliwego i kontrowersyjnego życia.
Katherina Hetzeldorfer przybyła do Spiry w roku 1475 z Norymbergi i niemal od razu jej osoba przykuła uwagę mieszkańców jednego z najstarszych niemieckich miast. Pierwsze kontrowersje wzbudził jej wygląd – w niczym nie przypominała niewiasty. Nosiła męskie stroje, a jej zachowanie dalekie było od tego, co w średniowiecznej Europie uchodziło za kobiecość. Była niemiła, kłótliwa i arogancka. Osoby, które spotkały Katherinę na swojej drodze opisywały ją jako osobę wulgarną i konfliktową. Skorej do bójek i awantur przybyszce towarzyszyła inna kobieta. Katherina Hetzeldorfer przedstawiała ją jako swoją siostrę.
Jej całkowicie niekobiece zachowanie wzbudzało gniew i zakłopotanie ludzi nieprzywykłych do takiego obrazu niewiasty. I być może z czasem mieszkańcy Spiry zaakceptowaliby taki stan rzeczy, gdyby nie fakt, że Katherina zaczęła zachowywać się coraz bardziej napastliwie w stosunku do innych kobiet. Mówiąc wprost – kobieta zaczęła zalecać się do innych kobiet i składać im seksualne propozycje. Takie zachowanie nie spodobało się mieszkańcom, którzy coraz częściej zaczęli skarżyć się władzom kościelnym. Spiscy włodarze zaniepokojeni nie tylko słowami duchownych, ale i wzrostem bulwersujących plotek powtarzanych w Spirze przez zawstydzonych obywateli, wszczęli swoje śledztwo. Aby powstrzymać dalsze szerzenie zgorszenia w mieście postanowiono Katherinę aresztować. Proces miał wyjaśnić wszystko i przywrócić spokój w lokalnej społeczności. Zeznania świadków zmroziły krew w żyłach zarówno miejskim oficjelom, jak i doświadczonym sędziom…
WSZELKIE OKROPNOŚCI
Katherina Hetzeldorfer. Karta graficzna autorstwa Rii Brodell, będąca jednym z obrazów w serii „Butch Heroes” z roku 2012. |
Do pierwszych nieobyczajnych zachowań doszło na początku roku 1476, podczas miejscowego karnawału. Katherina razem ze swoją siostrą dopuszczała się „wszelkich okropności” wobec młodych dziewcząt, biorących udział w zabawie. Najpierw proponowała im cielesne obcowanie, a gdy przestraszone niewiasty odmawiały – były przez Katherinę napadane, zastraszane i bite. Jedna z pobitych kobiet została przez napastliwe kobiety zgwałcona. Ofiara zeznawała podczas procesu jako pierwszy świadek oskarżenia. Potwierdziła to, o czym wcześniej tylko plotkowano. Sądowy skryba, który zeznania zapisywał na bieżąco w narracji trzecioosobowej zanotował:
„Elsa, żona Hencka Michela, rzekła, iż podczas karnawału widziała tą, która w miejscu dla oskarżonych stoi, odzianą niczym mężczyzna i ta chwyciła ją i pobiła niczym mężczyzna. Po wszystkim zaś jej objęcia i pocałunki w swoim zachowaniu były wyraźnie takowe, jakie mężczyzny z kobietą. Tako rzekła Elsa, żona Hencka Michela”
Śledczy przecierali oczy ze zdumienia. Czegoś podobnego w ich mieście jeszcze nie spotkano. Skryba z wielkim zaangażowaniem notował każde słowo, aby jak najwięcej niegodziwych czynów utrwalić w dokumencie. Nie był w stanie nadążyć, aby spisywać bezpośrednio zeznania niejako „słowo w słowo”, toteż interpretował na bieżąco słowa świadków po ich wysłuchaniu. Na jego pośpiech wskazuje niewyraźny miejscami styl pisma i wiele błędów, których w czasie poprzednich procesów nie miał w zwyczaju popełniać.
W następnej kolejności oskarżyciele zainteresowali się plotkami na temat siostry Katheriny. Imię tej kobiety nie zostało zapisane w dokumentach, więc nie dotrwało do naszych czasów. Skryba nazywał ją „rzekomą siostrą”, co świadczy o tym, że nie wszyscy wierzyli w historię opowiadaną przez Katherinę. Ennel Helmstetner zeznała, że kilka razy próbowała pytać Katherinę o siostrę. Oskarżona odpowiadała, że kobieta nie jest jej siostrą, ale… mężem! W tym miejscu zeznań dokument jest uszkodzony i nieczytelny, ale słowa Ennel potwierdził Hannß Welcker. Mężczyzna z całą stanowczością opowiedział, że kobieta nie jest siostrą Katheriny. Tak naprawdę jest szlachcianką, która została przez Katherinę uprowadzona i zmuszona do przyjazdu z nią do Spiry. Zeznania kolejnego świadka jeszcze bardziej wstrząsnęły wszystkimi obecnymi na procesie…
„TEN NARZĄD SROMOTNY”
Lochy w spirskim więzieniu. W podobnym miejscy przetrzymywana była Katherina Hetzeldorfer w trakcie swojego procesu. |
W drugim dniu procesu miejsce dla świadków zajęła Elsa Muters, żona wielce szanowanego mieszkańca Spiry Wendela Mutersa. Jej opowieść zawierała wiele szczegółowych i bezwstydnych opisów. Elsa Muters przyznała się, że pierwszy jej kontakt z oskarżoną miał miejsce około czterech tygodni wcześniej, w bardzo niecodziennych okolicznościach. Katherina Hetzeldorfer przyszła do domu Mutersów w nocy, podczas nieobecności Wendela. Waliła do drzwi tak długo i głośno, aż zbudzona ze snu Elsa wpuściła obcą kobietę do środka. Wykazując wielkie zaufania do nieznajomej pozwoliła Katherinie zostać na noc, po czym położyła ją w osobnym łóżku. Po kilku chwilach, gdy już Elsa usnęła, Katherine przyszła do niej i położyła się w jej łóżku. Sądowy skryba notował pilnie:
„Wtedy to ta, która w miejscu dla oskarżonych stoi, do łoża jej weszła i na kłótnie nie zważając, usiadła ona na Elsie i uwieść ją się starawszy, była w zachowaniu jako mężczyzna”
Dramaturgia rosła z każdym zdaniem przesłuchiwanej kobiety. Kontynuując zeznania, Elsa opowiedziała, że Katherina zaatakowała ją swoim… penisem!:
„Chwyciła Elsa ten narząd sromotny czując, iż wielka to była rzecz, niczym ramienia połowa. W dotyku niczym róg zwierzęcy, ostry z początku, przy końcu szeroki”
Po krótkiej szamotaninie, Elsa Muters zdołała odepchnąć Katherinę, która uciekła wyskakując przez okno.
Zeznania Elsa wzbudziły wśród sędziów wiele wątpliwości i jeszcze więcej pytań. Dlaczego przez cały miesiąc pani Muters nie zgłosiła tego faktu odpowiednim urzędnikom? Dlaczego wpuściła obcą kobietę w męskim stroju do domu, gdy była sama? Dlaczego pozwoliła zostać na noc nieznajomej? I wreszcie – dlaczego podczas próby uwiedzenia jej, Elsa trzymała w ręku „sromotny narząd” Katheriny, w dodatku na tyle długo, że potrafiła opisać jego szczegóły? W krzyżowym ogniu pytań kobieta co chwilę zmieniała swoją wersje zdarzeń. W końcu przyznała się do odbycia z oskarżoną stosunku seksualnego, co skryba skrzętnie zanotował, dopisując swoje uwagi w miejscu początkowych zeznań pani Muters:
„I zrobiła to z nią w istocie, jako z mężczyzną. I rzekła jeszcze, iż jeśli ma sama zostać ukarana to zrobiła z nią to raz tylko. I rzekła, że nasienia było tak wiele, że zmierzyć trudno i w jedną pełną dłoń można by tyle ledwo uchwycić”
Fragment panoramy miasta Spira na grafice z roku 1637. |
W dalszej części przesłuchania Elsa zmieniła swoją wersję zdarzeń. Przyznała, że Katherina podeszła do jej łóżka i od razu zaczęła pokazywać swój „narząd sromotny”, po czym próbowała zmusić gospodynię do odbycia z nią stosunku. W zamian zaoferowała jej kwotę ośmiu złotych florenów. Chcąc zaprezentować swój męski atrybut, Katherina na oczach świadka oddała za jego pomocą mocz. Jednocześnie wymusiła na kobiecie złożenie przysięgi, że nikomu nie powie o tym, co wydarzyła się w domu Mutersów, na co Elsa przystała. W dalszej części przesłuchania pani Muters stwierdziła, że nie była w stanie rozpoznać w Katherinie kobiety i była święcie przekonana, że to mężczyzna – czym znacznie pogorszyła swoją sytuację, gdyż wpuszczenie w nocy do swojego domu obcego mężczyzny, pod nieobecność własnego męża, nie mogło dla kobiety oznaczać niczego dobrego. W ostatnim pytaniu sędziowie poruszyli tradycyjnie temat wiedzy świadka na temat siostry oskarżonej. Elsa przyznała, że owa siostra, podczas rozmowy z nią, przyznała się nie tylko do obcowania z Katheriną Hetzeldorfer, ale również do tego, że to właśnie Katherina pozbawiła swoją siostrę dziewictwa, po czym żyła z nią, jak mąż z żoną, przez kolejne dwa lata.
Zeznania złożone pod przysięgą przez Elsę Muters nie tylko pogrążyły Katherinę Hetzeldorfer, ale i ją samą. Sędziowie, pełni wątpliwości, postanowili aresztować świadka i poczekać na rozwój dalszych przypadków. Nikt nie mógł bowiem uwierzyć, że Elsa Muters była tylko niewinną ofiarą. Zbyt wiele szczegółów mówiło wprost – niewiasta obcowała z oskarżoną z własnej i nieprzymuszonej woli…
„TA, KTÓRA W MIEJSCU DLA OSKARŻONYCH STOI”
Średniowieczny sztuczny penis, wykonany ze skóry, pochodzący prawdopodobnie z XV wieku. Podobnym narzędziem, ale czerwonym, posługiwała się Katherina w swoich kontaktach z innymi kobietami. |
Ostatniego dnia procesu przed sędziami stanęła główna sprawczyni całego zamieszania w Spirze. Zainteresowanie przesłuchaniem było wśród mieszkańców Spiry tak wielkie, że strażnicy zmuszeni zostali do pilnowania, aby nikt nikogo nie stratował w drodze na salę, gdzie odbyć się miało przepytywanie oskarżonej. Katherina Hetzeldorfer nie miała za wiele na swoją obronę. Zeznania świadków bardzo ją pogrążały – mimo wszystko kobieta postanowiła szczerze odpowiadać na wszystkie pytania.
Żądni wszelkich szczegółów sędziowie nie omieszkali wypytywać oskarżonej o najintymniejsze kwestie związane z jej seksualnością. Katherina bez wstydu odpowiadała, a skryba dwoił się i troił, aby nic nie umknęło jego uwadze:
„Katherina Hetzeldorferin [skryba zapisał nazwisko z błędem, być może przez pośpiech – przyp. red] z Norymbergi rzecze, iż uczyniła to raz pierwszy sama ze sobą, jednym tylko palcem, potem zaś dwoma i wtedy trzema. I na ostatek uczyniła to kawałkiem drewna, który to między nogi włożyła i tam trzymała takim sposobem, jaki opisała i do którego się przyznała”
W tym miejscu dokumentu procesowego Katherina pierwszy raz została nazwana swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Do tej pory skryba pisał o niej wyłącznie jako „ta, która w miejscu dla oskarżonych stoi”. Czym spowodowana została ta zmiana w nastawieniu notariusza – nie wiadomo.
Oskarżona rozwiała też wszelkie wątpliwości na temat swojej rzekomej siostry. Katherina zeznała, że owa kobieta nie jest jej prawdziwą siostrą, po czym dodała, że gotowa jest umrzeć, iż słowa jej są prawdziwe. Katherina spotkała wspomnianą kobietę w mieście Wertheim i zabrała ją ze sobą do Spiry w wspólną podróż, aby ta dotrzymała jej towarzystwa. Przysięgła również, że nigdy nie próbowała jej ani uwodzić, ani tym bardziej czynić z nią niczego niegodziwego.
Zdaniem sędziów, do rozwiązania pozostała jeszcze jedna kwestia wymagająca wyjaśnienia – sprawa sztucznego męskiego „sromotnego narzędzia”, czyli wspomnianego wcześniej sztucznego penisa. Na to pytanie Katherina również odpowiedziała bez cienia zakłopotania.
„(…) potem rzekła, iż zrobiła swój sromotny instrument z kawałka skóry czerwonej. Od przodu wypełniony był bawełną i z drewnianym kijem w sam środek włożonym, i otwór zrobiła w owym kiju drewnianym, po czym sznurem związała go dookoła, i tym samym mogła swoje niegodziwości i łajdactwa czynić wobec dwóch niewiast i wobec tej, która zdaniem wielu za jej siostrę uchodziła”
Pierwszą kobietą, z którą Katherina „czyniła swoje niegodziwości i łajdactwa” była Elsa Muters, przebywająca w więzieniu. Drugą kobietą, z którą oskarżona dopuściła się stosunku homoseksualnego, była niejaka Schreckenspönn (skryba nie zapisał jej imienia) – co w zeznaniach przyznała Katherina. Szybko odnaleziono tajemnicza kobietę i jeszcze tego samego dnia stanęła ona przed obliczem spirskiego wymiaru sprawiedliwości.
W trakcie swoich zeznać Schreckenspönn upierała się jednego – była święcie przekonana, iż Katherina w rzeczywistości jest prawdziwym mężczyzną. Przyznała też, że odbyła z oskarżoną trzy stosunki seksualne (w dokumencie skryba zapisał te wyrażenie jako „trzy akty łajdactwa”). Podobnie jak dzień wcześniej Elsa, tak i Schreckenspönn została aresztowana i osadzona w więzieniu. Miała tam pozostać tak długo, aż sędziowie zakończą sprawę Katherina Hetzeldorfer. A sprawa Katheriny mogła się zakończyć w jeden tylko sposób…
NIEGODZIWOŚCI I ŁAJDACTWA
W pierwszy piątek po Niedzieli Męki Pańskiej, 28 marca 1477 roku sędziowie zebrali się by ogłosić wyrok. Nie było niespodzianki - Katherina Hetzeldorfer została uznana za winną wszystkich zarzucanych jej zbrodni i skazana na karę śmierci poprzez utopienie w Renie. Trudność sędziom sprawiło to, że w ówczesnym prawie niemieckim zbrodnia, o którą oskarżyli kobietę, nie miała nawet swojej własnej nazwy. Z tego powodu w dokumentach zapisano ją wyłącznie jako „kobieca sodomia” oraz „akty niegodziwości i łajdactwa”. Wyrok wykonano 14 maja 1477, a na dokumencie procesowym skryba dodał ostatni zapis, tym razem w języku łacińskim: „requiescat jn pace” („niech spoczywa w pokoju”). Nawet w ostatnim wpisie nie ustrzegł się jednak błędu – łacińskie słowo „in” zapisał jako „jn”.
Strona tytułowa kodeksu karnego „Constitutio Criminalis Carolina”, wydanego w roku 1577. Kodeks ten, jako pierwszy, regulował kwestię zbrodni homoseksualnych, dokonanych przez kobiety. |
Wobec dwóch pozostałych kobiet, przebywających w więzieniu, sąd nie był już taki surowy. Elsa Muters i pani Schreckenspönn zostały uznane za winne dopuszczenia się niegodziwości z inną kobietą, ale nie skazano je na śmierć. Dzień po ogłoszeniu wyroku dla Katheriny, w sobotę 29 marca 1477 kobiety zostały wypędzone z miasta, z zakazem zbliżania się do Spiry na odległość dziesięciu mil.
Nie wiadomo nic na temat dalszych losów kobiety, która w zapiskach wymieniona została jako „siostra” Katheriny Hetzeldorfer. Ani razu nie użyto jej imienia i nazwiska. Nie pojawia się też żadna wzmianka na temat ewentualnego wyroku z nią związanego. Nie była o nic oskarżona, nie była też powołana jako świadek. Można tym samym przypuszczać, że w trakcie procesu kobiety nie było już w Spirze – być może uciekła z miasta jeszcze przed rozpoczęciem procesu Katheriny.
Pierwszy kobietą zainteresował się niemiecki historyk z końca XIX wieku, Theodor Harster, który w spisanej przez siebie historii miasta Spira wspomniał o Katherinie Hetzeldorfer. Nie powołał się on jednak na żadne źródła historyczne, a jedynie na zasłyszane legendy, które w ciągu kilku wieków zrobiły z Katheriny zwykłą „kobietę lekkich obyczajów”, która właśnie za uprawianie prostytucji została skazana. Nieliczni późniejsi badacze bezkrytycznie powielali ową teorię w swoich artykułach i pracach. Dopiero niemiecki historyk Helmut Puff, pod koniec lat 90. XX wieku, zmienił taki stan rzeczy.
Trzy strony dokumentów z pierwszego w historii procesu kobiety oskarżonej i skazanej na śmierć za stosunki homoseksualne spisane w trudnym do rozszyfrowania języku wczesno-nowo-wysoko-niemieckim (niem. Frühneuhochdeutsch, fnhd.), używanym w Niemczech w latach 1350-1650, przeleżały nietknięte w archiwum miejskim przez kolejnych pięćset lat. Nie znajdowały się nawet w jednym miejscu. Tylko niezwykły zbieg okoliczności sprawił, że udało się je odnaleźć i poskładać w całość. Dzięki temu świat usłyszał prawdę o Katherinie Hetzeldorfer – pierwszej udokumentowanej źródłowo lesbijce, która za swoje seksualne skłonności pozbawiona została życia.
POSTSCRIPTUM…
Dopiero po śmierci Katheriny Hetzeldorfer, w innych częściach średniowiecznej Europy zaczęły pojawiać się przypadki wydawania na kobiety wyroków śmierci za „zbrodnię sodomii”. W Brugii, w latach 1385-1515, przeprowadzono 19 egzekucji, spośród których 7 dotyczyło kobiet – z tym, że pierwszą kobietę stracono w roku 1482, a więc pięć lat po utopieniu Katheriny.
Powstanie pod koniec lipca 1532 roku w Ratyzbonie niemieckiego kodeksu karnego „Constitutio Criminalis Carolina” – uznawanego za pierwszą wielką kodyfikację prawa czasów nowożytnych w dużym stopniu uregulowało sprawy dotyczące „zbrodni homoseksualnych”. Artykuł 116 dokumentu dopisywał kobiety jako osoby mogące odpowiadać przed sądem za dopuszczanie się stosunków seksualnych z przedstawicielami tej samej płci. Do tej pory prawo przewidywało karanie za te zbrodnie jedynie mężczyzn.
Od tego momentu sędziowie nie mieli już problemu ani z nazewnictwem tych przestępstw, ani ze skazywaniem kobiet na śmierć, choć w dalszym ciągu oskarżone niewiasty stanowiły zdecydowaną mniejszość wśród osób oskarżonych o czyny homoseksualne.
Miasto Spira na rycinie z roku 1550. |
Bibliografia:
– Katherine Crawford – „European Sexualities, 1400-1800” (2007)
– Helmut Puff – „Sodomy in Reformation Germany and Switzerland, 1400-1600” (2003)
– Helmut Puff – „Female Sodomy: The Trial of Katherina Hetzeldorfer (1477)” (2000)
– Philip M Soergel – „Sexuality and culture in medieval and renaissance Europe. Studies in Medieval and Renaissance History” (2005)
– Margaret Schaus – „Women and Gender in Medieval Europe: An Encyclopedia” (2006)
– Noreen Giffney, Michelle Sauer, Diane Watt – „The Lesbian Premodern” (2011)
– Martha Kirkpatrick – „Middle Age and the Lesbian Experience” (1989)
– Ria Brodell – „Butch Heroes” (2018)
Bardzo ciekawy wpis. Kiedyś obiła mi się o uszy historia kobiety, która przebrana za mężczyznę i ze sztucznym penisem nagabywała inne kobiety. Fajnie, że tak rzetelnie i ciekawie podjęłaś temat. Bardzo podoba mi się Twój blog. Czekam na kolejne wpisy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńteraz tez powinni topic sodomitow
OdpowiedzUsuń