W wyniku katastrofy nuklearnej, do której doszło w roku 1986 w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, zginęły dziesiątki ludzi, a połowa Europy została skażona. Tysiące jej mieszkańców zachorowało w wyniku napromieniowania. Historyk Serhii Plokhy sięgnął po nieznane dotychczas dokumenty z archiwów KGB i w swojej książce „Czarnobyl. Historia nuklearnej katastrofy” przedstawił pełny obraz tych tragicznych wydarzeń. Odtworzył dramatyczne losy strażaków, naukowców i żołnierzy, którzy prowadzili heroiczną walkę w samym sercu nuklearnego piekła. W sposób szczegółowy ukazał kto w tej katastrofie był ofiarą, a kto sprawcą…
26 kwietnia 1986 o godzinie 1.23 w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej doszło do największej katastrofy w dziejach energetyki jądrowej. Doprowadziła do skażenia nie tylko elektrowni i jej otoczenia, ale i znacznego obszaru Europy. Nieprawidłowo przeprowadzony test bezpieczeństwa doprowadził do przegrzania i częściowego stopienia rdzenia reaktora numer 4, rozkładu chłodzącej go wody i wybuchu powstałego wodoru. Zapaliły się grafitowe elementy. Obudowa reaktora została rozerwana, do atmosfery trafił radioaktywny pył.
Reaktor elektrowni w Czarnobylu, kilka dni po katastrofie. |
Wskutek potężnej eksplozji w Czarnobylu uwolnione zostało promieniowanie równoważne wybuchowi pięciuset bomb takich, jak ta zrzucona na Hiroszimę. Do tak katastrofalnego opadu promieniotwórczego wystarczyło wydostanie się na zewnątrz reaktora niespełna pięciu procent obecnego w nim paliwa jądrowego. Pierwotnie reaktor zawierał ponad dziesięć kilogramów wzbogaconego uranu – dostatecznie dużo, by skazić i zniszczyć większość Europy. Gdyby zaś pozostałe trzy reaktory czarnobylskiej elektrowni jądrowej uległy uszkodzeniu w wyniku eksplozji pierwszego, na powierzchni naszej planety nie pozostałyby niemal żadne organizmy żywe.
Przez wiele tygodni po awarii radzieccy uczeni i inżynierowie nie wiedzieli, czy po wybuchu czwartego reaktora wystąpią kolejne, jeszcze bardziej śmiercionośne. Na szczęście dla naszej planety nie nastąpiły, ale szkody spowodowane przez pierwszą eksplozję pozostaną nieodwracalne przez kolejne stulecia. Wszak okres połowicznego rozpadu izotopu plutonu-239, który został uwolniony w Czarnobylu i zaniesiony przez wiatr aż do Szwecji, wynosi dwadzieścia cztery tysiące lat.
Po katastrofie wyznaczono zamkniętą strefę buforową mierzącą 2,5 tysiąca km² i wysiedlono z niej wszystkich mieszkańców. W promieniu 10 km od elektrowni utworzono strefę „szczególnego zagrożenia”, a w promieniu 30 km strefę „o najwyższym stopniu skażenia”. Zlikwidowano 20 pobliskich kołchozów i wyłączono z uprawy rolnej 100 000 hektarów ziemi rolnej. Ewakuowano także całą ludność miasta Prypeć, liczącą wówczas 50 tys. mieszkańców.
Likwidatorzy skutków katastrofy, zwani także bio-robotami ryzykowali zdrowie i życie, aby ocalić świat. |
Miasto Prypeć nazywane jest przez niektórych badaczy „współczesnymi Pompejami”. Dziś zupełnie opuszczone, stało się symbolem tego, jak niewiele potrzeba, by zniszczyć otaczający nas świat. Niczym „miasto duchów” jest dziś reliktem minionej epoki, gdzie na ulicach wciąż widać ślady dawnego ustroju. Mury obklejone plakatami z komunistycznymi hasłami oraz opuszczone blokowiska, na których wciąż znaleźć można zakurzone dziecięce zabawki. Miejsce ludzi coraz widoczniej zajmuje odradzająca się dzika przyroda. A mimo to, Prypeć wciąż przyciąga sporą liczbę odważnych turystów i eksploratorów, nie obawiających się niebezpieczeństwa, którym grozi przebywanie w tym miejscu. Podczas jednak z takich podróży, ukraiński historyk Serhii Plokhy uznał, że musi opowiedzieć światu historię katastrofy w Czarnobylu. I jak sam przyznaje, zrobił to dla tych wszystkich osób, których tam nie było, a którzy chcieli się dowiedzieć i zrozumieć, co tam się stało tamtej brzemiennej w skutki nocy 26 kwietnia 1986 roku.
Mimo początkowych prób podejmowanych przez sowieckie władze, by zataić katastrofę i zbagatelizować jej następstwa, stała się ona dobrze znanym faktem w ZSRR oraz na Zachodzie. Wzbudziła wielkie zainteresowanie, począwszy od dziennikarskich doniesień podczas pierwszych dni po wybuchu, a na filmach fabularnych i dokumentalnych kończąc. Kluczem do zrozumienia czarnobylskiej katastrofy było rozpatrzenie tego wydarzenia w szerszym kontekście historycznym. Do tej pory niewielu historyków poszło tą drogą.
Książka „Czarnobyl. Historia nuklearnej katastrofy” (Wydawnictwo Znak Horyzont) jest pracą czysto historyczną. Można też powiedzieć, że tak naprawdę jest to pierwsza tak obszerna i szczegółowa relacja o tej historii, od momentu wybuchu reaktora jądrowego do czasu zamknięcia elektrowni w roku 2000 oraz ostatnich etapów budowy nowej osłony nad uszkodzonym reaktorem w roku 2018. Serhii Plokhy podczas pracy nad książką wspomógł się udostępnionym niedawno dla historyków, do tej pory zamkniętym zbiorem archiwalnych dokumentów. Zawirowania polityczne na Ukrainie w roku 2014 sprawiły, że narodowe archiwa udostępniły swoje zbiory utajnione jeszcze przez KGB.
Anatolij Diatłow (w środku) wśród personelu obsługującego jeden z bloków energetycznych elektrowni, rok 1985. |
Serhii Plokhy w sposób chronologiczny, dzień po dniu i godzina po godzinie, relacjonuje przebieg wszystkich wydarzeń w Czarnobylu. Odtwarza dramatyczne losy strażaków, naukowców i żołnierzy, którzy nieświadomi zagrożenia uczestniczyli w akcjach ratunkowych i naprawczych. Będąc na miejscu nie mieli zielonego pojęcia, że w właśnie oddają swoje życia za uratowanie nie tylko własnego kraju, ale i całej Europy. Autor obnaża też wszystkie wady radzieckiego przemysłu nuklearnego oraz ujawnia, jaką rolę w samej katastrofie, a następnie w nieudolnych próbach jej tuszowania, odegrała rządząca Związkiem Radzieckim autorytarna partia komunistyczna.
„Czarnobyl. Historia nuklearnej katastrofy” to książka, która w sposób szczególny wpisuje się w obecną falę zainteresowania wydarzeniami z roku 1986, którą zapoczątkował głośny, pięcioodcinkowy serial stacji HBO „Czarnobyl”. Choć stosunkowo wiernie oddaje on prawdę historyczną, to jednak wiele wątków przedstawionych zostało inaczej niż miały miejsce. Książka jest zatem doskonałą okazją, aby fani tego serialu mogli zweryfikować scenariusz z prawdziwymi faktami historycznymi.
Autor niemal z epickim rozmachem kreśli największą katastrofę nuklearną w dziejach. Sprawna narracja nie nudzi i nie dłuży się podczas lektury, Można mieć trochę zastrzeżeń do tego, że Serhii Plokhy łaskawszym okiem patrzy na swoich rodaków. Zbyt często usprawiedliwia składającą się z Ukraińców załogę elektrowni. Wybiela też członków Ukraińskiej Partii Komunistycznej oraz USRR, jednocześnie niemal całą winę za katastrofę przypisując władzy centralnej w Moskwie. Odpowiedzialność była w rzeczywistości trochę bardziej rozłożona. Nie są to jednak zbyt rażące nieścisłości. Jednak pamiętając, że autor sam jest Ukraińcem, może to budzić u niektórych czytelników pewne wątpliwości na temat jego obiektywizmu.
Miasto Prypeć jest dziś opuszczonym miejscem. |
Wszystkie kwestie techniczne, niezbędne do nakreślenia historii tych wydarzeń Serhii Plokhy stara się ograniczać do niezbędnego minimum, skupiając się na faktach historycznych. Należy to uznać za plus, gdyż ułatwia to czytelnikom odbiór książki. Jeśli ktoś zechce poświęcić więcej uwagi kwestiom związanym z zasadą działania reaktora lub rozszczepiania atomu – może sięgnąć po inne, bardziej odpowiednie w tym temacie książki.
Lektura książki dostarczy czytelnikom wielu emocji – będzie smutek, współczucie, a nawet strach. Głównych bohaterów tej opowieści autor potrafił przedstawić w taki sposób, że bez trudu zbudujemy z nimi pewną więź emocjonalną. Czytając „Czarnobyl” często odnieść można mylne wrażenie, że trzymamy oto w ręku fabularną powieść bez happy endu. Nie jest to jednak fikcja…
Należy się spodziewać, że w najbliższym czasie ukaże się wiele innych książek, poświęconych wydarzeniom w czarnobylskiej elektrowni. Jeśli trwa moda na ten temat, wydawcy będą kuć żelazo, póki gorące. Czy jednak można powiedzieć coś więcej niż uczynił to Serhii Plokhy? Wydaje się, że od strony historycznej nie. Autor w sposób niezwykle pełny i kompletny przedstawił całą współczesną widzę naukową i przez kilka następnych lat żaden z autorów nie będzie w stanie dodać do tej opowieści nowych faktów. Gdyby zdecydowano się na załączenie do książki większej ilości zdjęć – efekt końcowy byłby możliwie najpełniejszy.
Podsumowując – książka „Czarnobyl. Historia nuklearnej katastrofy” jest bez wątpienia jedną z najlepszych i najciekawszych książek tego roku. Wciąga i przeraża jednocześnie. Nigdy wcześniej świat nie znalazł się tak blisko zagłady. Serhii Plokhy przestrzega też, że podobna katastrofa może się wydarzyć w każdej chwili, a jej skutki mogą być o wiele większe niż po katastrofie z roku 1986.
Dodatkową atrakcją dla czytelników będzie niespodzianka, którą Wydawnictwo Znak Horyzont postanowiło dołączyć do książki. Aby nie zdradzić tej tajemnicy, można tylko wspomnieć, by wszyscy – gdy zapadnie zmrok – zwrócili uwagę na okładkę. I uważajcie, bo jest ona... radioaktywna!
Serhii Plokhy
„Czarnobyl. Historia nuklearnej katastrofy”
ISBN: 978-83-240-5795-5
Liczba stron: 464
Okładka: Miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 160x225 mm
A teraz tam pojawiają się wycieczki. Bardzo zachęcający opis, chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńNiedawno obejrzałam serial i tę książkę też zapewne przeczytam.
OdpowiedzUsuńPlanuję przeczytać tę książkę, jest wiele ciekawych recenzji.
OdpowiedzUsuń