poniedziałek, 9 listopada 2015

Olive Oatman - Indianka z wyboru

  Wizerunek złych Indian, jaki wykreowały amerykańskie westerny, nie pozostawia złudzeń. "Czerwonoskórzy" wojownicy mieli tylko jeden cel - zabić i oskalpować miłujących pokój, białych osadników. Kogo nie zabili - porywali. Uprowadzano głównie kobiety, które zostawały niewolnicami lub jeńcami. Tak do plemienia Mohave trafiła Olive Oatman, która została nawet adoptowana przez samego wodza. Jako znak przynależności do Indian jej ramiona i brodę zdobił rytualny, niebieski tatuaż plemienny. Otrzymała nowe imię i wiodła szczęśliwe życie wśród swoich współplemieńców. Jednak wbrew własnej woli, została oswobodzona i siłą przywieziona z powrotem do "cywilizowanego" świata białych ludzi. Wróciła, chociaż nie chciała...


   Wrogość Indian wobec europejskich osadników to nie wyłącznie wymysł propagandy rodem z westernów. Faktem jest, że zarówno na odległych preriach Dzikiego Zachodu, jak i na znacznie bezpieczniejszym, wschodnim wybrzeżu, wrogo nastawieni tubylcy dopuszczali się czasami krwawych ataków na amerykańskich pionierów. Uprowadzone podczas takich napadów kobiety zwykle wracały jednak do swoich domów i rodzin. Olive Oatman nie chciała nawet słyszeć o powrocie. Podczas swojego pobytu wśród Indian Mohave poznała ich kulturę, tradycję i obyczaje. Pokochała indiański świat. Pragnęła do końca swoich dni pozostać jedną z Mohave. Nie pozwolono jej na to. Oto historia kobiety, która nawet po uwolnieniu z indiańskiej niewoli, nigdy nie przestała być Indianką...


BARDZO DZIKI ZACHÓD

Olive Oatman. Fotografia z roku 1856.
   Na początku XIX wieku terytorium Ameryki północnej zamieszkiwało ponad milion rdzennych Indian. Podzieleni na wiele plemion i utrzymujący się z łowiectwa, rybołówstwa oraz zbieractwa tubylcy, często prowadzili między sobą większe lub mniejsze wojny. Harmonia ich świata została zakłócona wraz z przybyciem białych osadników. Ich ekspansja na zachód sprawiła, że Indianie poczuli się zagrożeni. Ich macierzyste tereny kurczyły się w coraz szybszym tempie, zwierzyny łownej było coraz mniej, a nieznane przez nich wcześniej choroby zaczęły dziesiątkować populację autochtonów. Indiańscy wodzowie zdawali sobie sprawę z tego, że jakakolwiek walka z "bladymi twarzami" skończy się nieuniknioną porażką. Część Indian, mimo wszystko podjęło próbę walki zbrojnej. Wszystkie konflikty Stanów Zjednoczonych z ludnością tubylczą do historii przeszły pod nazwą "Wojny z Indianami".

Książka Margot Mifflin "The Blue
Tattoo" skutecznie oddziela prawdę
od legend na temat Olive Oatman.
  "Biali" coraz bardziej czuli się gospodarzami na nieswojej ziemi. Opowieści o krwawych i niebezpiecznych tubylcach roznosiły się wśród europejskich przybyszów w błyskawicznym tempie. Zrodziło to wrogość i wzajemną niechęć pomiędzy przedstawicielami dwóch odmiennych kultur, które zetknęły się ze sobą w Ameryce Północnej. Podczas "Wojen z Indianami" żadna ze stron nie przebierała w środkach. Mordowanie kobiet i dzieci wydawało się być po prostu drogą do celu. Indianie, którzy od niepamiętnych czasów toczyli między sobą plemienne wojny, nie mieli najmniejszych oporów przed napadaniem i mordowaniem swoich "białych" wrogów.

   XIX-wieczne źródła pełne są opisów zasadzek i napaści na domostwa osadników. Zmasowany atak "czerwonoskórych", krzyczących wojowników z wymalowanymi twarzami nie pozostawiał dla ich ofiar nadziei. Całe rodziny zostawały mordowane na miejscu, czasami również skalpowane, czyli pozbawiane skrawka skóry głowy razem z włosami. Zdobycie skalpu miało dla niektórych plemion (np. Irokezów) znaczenie magiczne i kulturowe. Wbrew powszechnie panującej opinii o Indianach - większość plemion nie praktykowała jednak skalpowania. Wierzono, że oskalpowana ofiara nie dostąpi po śmierci życia wiecznego, dlatego wojownicy robili wszystko, aby uchronić zabitych przed ściągnięciem skalpu...

   Z czasem Indianie doszli do wniosku, że większy pożytek niż wymordowanie rodziny, daje zabranie ze sobą niektórych jej członków. Głównie porywano kobiety i dzieci. Gdy liczebność członków plemienia spadała (wskutek wojen lub suszy), potrzebowano nowych rąk do prostych prac. Uprowadzeni zakładnicy zostawali przydzielani do prac fizycznych takich jak zbieranie drewna na opał lub przyrządzanie posiłków. Dodatkowo wodzowie plemion często zarabiali na niewolnikach w momencie, gdy pojawiali się przedstawiciele ich rodzić, by zapłacić okup za ich uwolnienie. 

PRZEZ PRERIĘ Z MORMONAMI...

Strona tytuowa książki Pastora
Royala B. Strattona, która okazała
się bestsellerem na Dzikim Zachodzie.
  Olive Ann urodziła się w 7 sierpnia 1837 w miasteczku La Larpe (stan Illinois), w rodzinie mormonów - Royce'a i Mary Ann Oatman, jako czwarte z ich siedmiorga dzieci. 5 sierpnia 1850 roku rodzina wraz z prawie setką innych członków wspólnoty "Świętych Dni Ostatecznych" (dzisiaj nazywanej "Kościołem Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich") postanowili opuścić miasto Independence City, w stanie Missouri, by poszukać sobie nowego miejsca dla swojego zgromadzenia. Ich celem była California. Po kilku miesiącach wewnętrzne kłótnie doprowadziły jednak do rozdzielenia się grupy. Royce Oatman stanął na czele kilku rodzin, by poprowadzić ich na południe, przez Socorro i Tucson. Docierając do terenów Nowego Meksyku na początku lutego 1851 roku, jednogłośnie stwierdzono, że tereny te nie nadają się do zamieszkania. Wbrew ostrzeżeniom o możliwości ataku ze strony groźnych Indian, Royce postanowił zabrać swoją rodzinę i iść dalej. Reszta rodzin, w obawie o własne bezpieczeństwo, pozostała na miejscu.

   Royce i Mary Ann oraz ich dzieci (w wieku od 5 do 18 lat), po czterech dniach podróży przybyli nad rzekę Gila River w Arizonie, około 90 mil na wschód od, słynnego z westernów, miasteczka Yuma. Tam, 18 lutego 1851 roku, podczas odpoczynku, doszło do wydarzenia, które przeszło do historii jako "Masakra Oatmanów" ("The Oatman Massacre"). Gruba kilkunastu Indian zbliżyła się do rodzinnego obozu. Zapewnili, że nie maja wrogich zamiarów - przyjechali jedynie prosić o oddanie im tytoniu, strzelb i zapasów jedzenia. Royce próbował wytłumaczyć gościom, że jak na religijną rodzinę przystało, nie posiadają ani broni, ani tytoniu, a jedzenia nie wystarcza nawet dla nich samych. "Czerwonoskórzy" potraktowali te słowa jako odmowę, której się nie spodziewali. W odpowiedzi zaatakowali rodzinę Oatmanów, mordując prawie wszystkich jej członków. Przy życiu pozostali jedynie: 15-letni Lorenzo, który został skatowany i pozostawiony w okolicach miejsca zwanego Gila Bend na pewną śmierć oraz 14-letnia Olive i 7-letnia Mary Ann.

Miejsce, w którym Indianie z plemienia Yavapai dokonali ataku na rodzinę Oatman.


NIEWINNI APACZE

Lorezno Oatman, brat Olive.
Odnalazł i własnoręcznie pochował
ciała swojej zamordowanej rodziny.
   Gdy masakra dobiegła końca, Indianie przeszukali dobytek swoich ofiar, po czym zabrali wszystkie rzeczy, które uznali za przydatne. Dwie siostry zostały zmuszone, by odejść razem ze swoimi oprawcami. Lorenzo Oatman, który cudem przeżył atak, dwa tygodnie błąkał się samotnie po okolicy, aż wreszcie na początku marca, z pomocą przypadkowo spotkanych emigrantów odnalazł ciała członków swojej rodziny i pochował ich we wspólnym grobie. Z powodu trudności z wykopaniem odpowiednich grobów w skalistej, wulkanicznej glebie, zmarłych ułożono obok siebie na polanie, po czym z zebranych kamieni usypano kopiec.  Nie było ostatniej modlitwy - tylko skromne pożegnanie i cicha pustka...

   Przez wiele lat sądzono, że morderczego ataku dopuścili się Indianie z plemienia Apaczów, jednak dziś antropolodzy są zgodni, że byli to wojownicy z plemienia Yavapai, zamieszkujący ówcześnie tereny dzisiejszej Arizony, w wiosce oddalonej około 100 mil od miejsca dokonanej przez nich masakry.

   Siostry po uprowadzeniu, przez niemal rok były niewolnicami wśród członków plemienia Yavapai. Po latach Olive opowiedziała, że razem z siostrą były przekonane, że wkrótce zostaną zabite przez Indian. Dziewczęta bito i maltretowano oraz wykorzystywano do prac nie wymagających specjalnych umiejętności. Ich dni wypełniały takie czynności jak karmienie zwierząt, przynoszenie wody z rzeki i zbieranie drewna na opał.

Według miejscowej tradycji, w tym miejscu Lorenzo pochował ciała członków swojej rodziny.


NOWE INDIAŃSKIE IMIĘ...

Indianki z plemienia Mohave
w tradycyjnych spódnicach.
  Na początku roku 1859 wioskę plemienia Yavapai odwiedziła grupa Indian Mohave (z południowego zachodu), z którymi od czasu do czasu handlowano. Mohave przybyli po warzywa, koce i dwa konie. Gdy transakcja dobiegała końca, ich oczom ukazały się dwie białe dziewczynki, które z trudem niosły zbiorniki z wodą. Przybysze zaproponowali wodzowi odkupienie niewolnic, na co ten od razu się zgodził. Siostry niezwłocznie ruszyły w drogę z nowymi właścicielami. Podróż do wioski Mohave trwała kilka dni. Po dotarciu zostały przyjęte przez wodza zwanego Espianola (lub Espanesay). Dziewczęta musiały zrobić na wodzu Espianoli ogromne wrażenie, gdyż niemal od razu postanowił je adoptować. Białe dziewczynki dostały się pod opiekę żony wodza Mohave - Aespaneo i jej córki Topeka. Od tego momentu życie sióstr Oatman odmieniło się radykalnie. Zaczęły być traktowane jak Indianki.

   Olive na początku otrzymała imię "Aliutman", które było uproszczeniem jej własnego imienia i nazwiska. Jednak z czasem dorobiła się kolejnego, tym razem znacznie mniej przyzwoitego imienia - "Spantsa", które z języka Mohave można przetłumaczyć jako... "Zgniła Wagina" lub "Boląca Wagina". Indianie Mohave lubowali się w nadawaniu sobie obscenicznych imion, dlatego nowe imię Olive nie powinno nikogo dziwić. Dlaczego tak została nazwana 16-latka? Istnieją dwa możliwe wytłumaczenia. Według ekspertów, badających kulturę Indian Mohave, nadanie imienia "Spantsa" mogło oznaczać, że dziewczyna, wśród swoich indiańskich towarzyszy, uchodziła za osobę o gorszej higienie osobistej w porównaniu do innych kobiet Mohave. Inna wersja jest taka, że biała przybyszka, na tle swoich indiańskich towarzyszek, prowadziła bardziej aktywne życie seksualne z różnymi partnerami.

DZIEWCZYNA Z TATUAŻEM

Rysunek z książki pastora Strattona, przedstawiający śmierć Mary Ann.
   Wkrótce obie siostry poddano kolejnemu etapowi indiańskiej asymilacji. Olive i Mary Ann zostały wytatuowane na brodzi i ramionach. W swoich wspomnieniach Olive podawała dwa różne powody, dla których na ciałach kobiet znalazły się niebieskie symbole etniczne. Obie wersje mijały się jednak z prawdą. Na początku twierdziła, że tatuaż wykonany z soku kaktusa miał za zadanie oznaczyć je jako niewolnice i uniemożliwić ucieczkę - z takim tatuażem miały być szybko rozpoznane i sprowadzone z powrotem do wioski. Szybko poddano w wątpliwość te słowa. Margot Mifflin w swojej książce "The Blue Tattoo: The Life of Olive Oatman" zauważyła, że Indianie z plemienia Mohave nie mieli w zwyczaju zmuszać nikogo do rytualnego zdobienia twarzy, a sam zabieg trwał kilka dni, podczas których tatuowanymi kobietami troskliwie się opiekowano. Większość rdzennych Indianek posiadało podobne tatuaże, nie będąc niewolnicami. Dodatkowo, fakt adopcji sióstr przez plemiennego wodza dowodzi, że Olive i Mary Ann musiały dobrowolnie zgodzić się na wykonanie tatuażu. Niedługo potem "Spantsa" zaczęła twierdzić, że zdobiące ją symbole zostały stworzone specjalnie dla niej i były unikatowe. Również i to podważyli amerykańscy antropolodzy, kiedy identyczne zdobienia znaleziono na naczyniach używanych przez Mohave. Prawda jest taka, że według tradycji Mohave tatuaże wykonywano wyłącznie członkom plemienia i miały one zapewnić opiekę Bogów oraz pełne obfitości życie po śmierci.

   Gdy wielka susza nawiedziła region (według zapisków klimatycznych przyjmuje się, że miało to miejsce w roku 1855) plemię doświadczyło klęski głodu. Wielu członków plemienia Mohave zmarło z głodu, a wśród ofiar była również 10-letnia Mary Ann. Podobno Olive podczas suszy dostawała od swojej przybranej matki dodatkowe, ukryte wcześniej pożywienie, które sprawiło, że kobieta przeżyła. Dlaczego tylko ona była dokarmiana, a jej siostra już nie? Olive nigdy nie poruszyła tego tematu - nie wiadomo więc z jakiego powodu starsza z sióstr była faworyzowana przez Aespaneo...

   W roku 1856 pojawiły się doniesienia o białej kobiecie z indiańskim tatuażem, żyjącej wśród plemienia. Sprawą zainteresowała się prasa, która za wszelką cenę starała się podsycać wrogość "białych" osadników do rdzennych mieszkańców prerii. Władze Fortu Yuma w Arizonie przekonane, że kobieta przetrzymywana jest jako niewolnica, postanowiły doprowadzić do jej uwolnienia. Wysłano posłańca imieniem Francisco. Przybył on do wioski z wiadomością zawierającą wezwanie do dobrowolnego oddania przetrzymywanej kobiety. Początkowo wódz Espianola zaprzeczył, że Olive jest biała. Podczas negocjacji starszyzna plemienna zapewniała o swojej sympatii do kobiety i stanowczo odrzuciła oskarżenia o uwięzieniu jej. Władze nie dawały jednak za wygraną - podczas kolejnego spotkania dostarczono wodzowi koce i konie, jako zapłatę za dziewczynę. Wódz kolejny raz odmówił. Dopiero groźba ataku na wioskę i obietnica wymordowania wszystkich członków plemienia podziałała. Po krótkiej rozmowie z Francisco, Espianola zgodził się, aby eskorta zabrała Olive. Postawił tylko jeden warunek - jego córka Topeka musi towarzyszyć eskortowanej kobiecie, by zapewnić jej opiekę. Zgodzono się na to i wkrótce obie kobiety wyruszyły w 20-dniową podróż do Fortu...

Indianie z plemienia Mohave. Fotografia z roku 1871.


"POGRĄŻONA W ŻAŁOBIE, SMUTNA KOBIETA"

Zdjęcie, które zrobiono Olive Oatman
krótko po przybyciu do Fortu Yuma,
  Olive Oatman wracała do cywilizacji wbrew własnej woli. Nie chciała opuszczać swojego plemienia. Wielokrotnie prosiła członków eskorty, by jej nie zabierali. Czuła się Indianką i nie chciała wracać. Nikt jednak nie dał jej wyboru - nikt nie zapytał jej o zdanie. Załamana kobieta zdołała jedynie wymusić możliwość powrotu w stroju kobiet Mohave. Ubrana w tradycyjną spódnicę i z odsłoniętymi piersiami wywołała spore zamieszanie wśród eskortujących ją mężczyzn. Po przybyciu do Fortu, została otoczona przez tłum ludzi, którzy zaczęli gratulować jej udanego powrotu do "swoich". Nie zdawali sobie sprawy, że w głębi duszy Olive była zrozpaczona. Podobno w momencie wjazdu do Fortu kobieta głośno płakała, zasłaniając dłońmi swoją twarz.

  Kilka dni po "oswobodzeniu" Olive do Fortu dotarł jej brat Lorenzo. Ku jej ogromnemu niedowierzaniu był żywy i czuł się świetnie. Dowiedziała się od niego, że przez te wszystkie lata przemierzał dzikie tereny Arizony w nadziei, że któregoś dnia ją odnajdzie. Ich spotkanie było głównym tematem wszystkich gazet na całym Zachodzie.

   Wiele lat później pojawiły się plotki, jakoby Olive Oatman w czasie swojego życia wśród Mohave wyszła za mąż i urodziła dwoje dzieci. Potwierdziła to również jej przyjaciółka Susan Thompson. Sama Olive stanowczo temu zaprzeczała jakoby miała jakiekolwiek bliższe stosunki z mężczyznami zarówno z plemienia Yavapai, jak i z Mohave. stwierdziła również, że nigdy nie została zgwałcona lub wykorzystana seksualnie. Biorąc pod uwagę fakt, że tylko mężatki posiadały tatuaż na podbródku, trudno jest uwierzyć w zapewnienia Olive. Wydaje się mało prawdopodobne, że Mohave zrobili dla niej wyjątek...

   Na wolności nie przejawiała najmniejszych oznak szczęścia. Znajomi i przyjaciele opisywali ją jako "pogrążoną w żałobie, smutną kobietę", która przez resztę życia marzyła o powrocie do swojej indiańskiej wioski. Mimo wszystko starała się wieść normalne życie, a dodatkowo zarobić na swojej historii - choć tak naprawdę najwięcej zarabiali na tym ci, którzy ją otaczali. W roku 1857 pastor Royal B. Stratton napisał książkę "Life Among the Indians", opowiadającą o losach sióstr wśród Mohave. Sprzedano 30.000 egzemplarzy, co jak na tamtą epokę było wynikiem ogromnym. Książka szybko stała się bestsellerem, a wpływy z jej sprzedaży pozwoliły Olive i jej bratu Lorezno na ukończenie studiów w University of the Pacific w Stockton, w Californii.

Moment przybycia Olive do Fortu Yuma. Ilustracja z książki pastora Strattona.


BANKIER, DEPRESJA I WSPÓLNY GRÓB

Wojownik Irataba, z którym Olive
spotkała się w Nowym Jorku.
   W trakcie wywiadów chętnie opowiadała o swoich przygodach i życiu z Indianami. Nie wszystkim podobało się jednak to, że uwolniona kobieta wypowiadała się o tubylcach wyłącznie pozytywnie. Nie pasowało to do powszechnie panującej opinii, jakoby "Czerwonoskórzy" byli największymi wrogami "białego" człowieka. Często zmieniano kontekst jej wypowiedzi. Zdarzało się również, że wkładano w jej usta słowa, których nigdy nie wypowiedziała. Kobieta stanowczo zaprzeczała, pojawiającym się co jakiś czas, negatywnym informacjom i wciąż wspominała szczęśliwe lata wśród swojej indiańskiej rodziny. Gdy w roku 1864 do Nowego Jorku przybył Irataba - jeden z dygnitarzy plemienia Mohave, Olive rzuciła wszystko i w mgnieniu oka wyjechała, by się z nim spotkać...

   Próbowała stworzyć nową rodzinę. W listopadzie 1865 roku poślubiła bogatego bankiera Johna Branta Fairchilda, jednak niewiele wiadomo o tym małżeństwie. Żadne źródła nie podają, czy para była szczęśliwa. 12 lat później pojawiły się nieprawdziwe plotki, jakoby Olive Fairchild zmarła w nowojorskim szpitalu psychiatrycznym. Państwo Fairchild żyli i mieli się dobrze - przeprowadzili się do Sherman w teksasie, gdzie adoptowali córkę, której dali na imię Mamie. Niektórzy twierdzili, że od roku 1881 "kobieta z niebieskim tatuażem" zaczęła cierpieć na silną depresję - być może był to objaw jej tęsknoty za indiańskim życiem, do którego zawsze pragnęła powrócić. Już nie wróciła... 20 marca 1903 roku 65-letnia Olive Oatman Fairchild doznała rozległego ataku serca i zmarła. Pochowano ją na cmentarzu West Hill w jej rodzinnym Sherman. 4 lata później, 25 kwietnia 1907 roku zmarł jej mąż. Został pochowany w tym samym grobie, w którym wcześniej spoczęła Olive...

Wspólny grób Olive Oatman Fairchild (nagrobek z kwiatami) i jej męża Johna B. Fairchilda (po lewej).


POSTSCRIPTUM...

"Dziewczyna z tatuażem".
   Opowieści "Spantsy", ukazujące Indian w pozytywnym świetle, nie zmieniły nastawienia  białej części społeczeństwa do tubylców. Wrogość nie zmalała, a walki trwały dalej. "Czerwonoskórzy" dalej byli postrzegani jako żądni skalpów, dzicy wojownicy z prerii. a europejscy osadnicy jawili się jako obrońcy wiary, który w imię swojego Boga musieli walczyć z Indianami o każdy skrawek amerykańskiej ziemi. Imigranci stali się wkrótce większością, z którą rdzenne plemiona nie mogły wygrać...

   Olive Ann Oatman Fairchild na stałe zapisała się w amerykańskim folklorze, stając się symbolem przyjaźni z Indianami. Jej próby przełamania stereotypu wrogich i dzikich barbarzyńców, którzy nie są zdolni do przyjaznych kontaktów z białymi, dziś dla wielu Amerykanów są przykładem prawdziwego patriotyzmu. Niczym bohater grany przez Kevina Costnera w filmie "Tańczący z Wilkami", udowodniła, że wspólna koegzystencja jest możliwa i może nieść wielkie korzyści obu stronom.

   Niewielkie miasteczko Oatman w Arizonie (niespełna 200 mieszkańców) otrzymało swą nazwę na cześć "dziewczyny z tatuażem". Do dziś czynna jest tam restauracja o nazwie "Olive Oatman restaurant & Ice Cream Sallon".


Patronite

14 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy artykuł panie Łukaszu - cierpliwie czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako ciekawostkę można również dodać, że w serialu Hell on Wheels, jest postać prostytutki Evy, która posiada identyczny tatuaż na brodzie. Również została "oswobodzona" przez osadników z rąk Indian.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Lukaszu,dwukrotnie, zamiast 1850 i 1851 napisal Pan 1950/1951 (na poczatku tekstu)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, wkradł się błąd i został już poprawiony. Dziękuję za zwrócenie na to uwagi.

      Usuń
    2. Prosze uprzejmie:) Gratuluje bloga, niecierpliwie czekam na nowe wpisy.Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Jednego nie rozumiem ta historia ma niby pokazać jacy to indianie byli wspaniali i oczerniać tych złych "białych" "niecywilizowanych" barbarzyńców, tylko czemu ci wspaniali indianie chcieli okraść jej rodzinę? czemu zamordowali jej rodzinę gdy nie było co okraść?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia Olive Oatman pokazuje, że wbrew stereotypom, nie wszyscy Indianie byli źli i wrogo nastawieni do "białych". Indiańskie plemiona różniły się między sobą nie tylko zwyczajami, ale i nastawieniem do obcych przybyszów. Należy też zwrócić szczególną uwagę na fakt, że Indianie, którzy napadli i zamordowali rodzinę Oatman należeli do plemienia Yavapai (z terenów dzisiejszej Arizony), natomiast Olive dołączyła do Indian z plemienia Mojave. Dwa różne plemiona - dwa jakże odmienne nastawienia do obcych. Plemiona różniły się między sobą i nie można wrzucać wszystkich "czerwonoskórych" do jednego worka z napisem - "dzikus" gotowy oskalpować każdą "bladą twarz"...

      Usuń
  5. Faktycznie ta historia pokazuje przyjaźń między indianami i "białymi". Próba kradzieży, wymordowanie rodziny i porwanie pokazuje jak nie trafny jest ten stereotyp "czerwonego" barbarzyńcy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby zamiast Indian byli Polacy, a rodzinę Oatmanów zastąpili tacy Guntherowie osiedlający się w Polsce w czasach II wojny, raczej by cię to nie oburzyło, zgadza się?

      Usuń
    2. W sedno trafiona wypowiedź!

      Usuń
  6. Bardzo mi sie podoba ten blog tym bardziej ze wlasnie taka historia mnie interesuje, pelna pasji i najróżniejszych ciekawostek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. TRZEBA PAMIĘTAĆ KTO BYŁ U SIEBIE A KTO NIECHCIANYM GOŚCIEM ! BEZSILNOŚĆ I STRACH JEST PRZYCZYNĄ AGRESYWNOŚCI I BRUTALNOŚCI

    OdpowiedzUsuń
  8. SUPER ARTYKUŁ..

    OdpowiedzUsuń